PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=426062}
7,7 448 423
oceny
7,7 10 1 448423
6,7 40
ocen krytyków
Sherlock Holmes
powrót do forum filmu Sherlock Holmes

Zacznę od tego, że bawią mnie wasze komentarze. Profanacja postaci, profanacja historii, Doyle się w grobie przewraca, niezgodne z oryginałem...
Może i tak, ale to nie zmienia faktu, że FILM sam w sobie jest rewelacyjny. Według mnie lepiej zmienić spojrzenie na ten temat, niż kręcić kolejnego, smętnego Sherlocka w idiotycznej czapeczce. A z resztą, po co patrzeć na to dzieło przez pryzmat książki? Nie lepiej, zamiast się boczyć na zmiany, dać się porwać akcji rodem z "Indiany Jonesa"? Nie lepiej dać się oczarować świetnemu duetowi Downey Jr-Law? Bo według mnie takie wyjście jest bardziej kuszące.
Należy też pamiętać o doskonałej stronie wizualnej tego filmu. Sama budowa Tower Bridge nadaje filmowi klimatu, a co dopiero cała reszta miasta! Zdjęcia, charakteryzacja, to wszystko stoi na bardzo wysokim poziomie.

Mogę oglądać ten twór bez końca i według mnie, w niczym nie ustępuje produkcjom przygodowym takim jak "Indiana Jones". 10/10 z czystym sercem. Polecam.

ocenił(a) film na 8
Szutter

Zgadzam się z Tobą. Świetne kino przygodowe, świetna gra duetu Downey Jr. - Law, a także scenografia. Bardzo dobre zdjęcia, muzyka dobrze wkomponowana w film. Dużo ciętych ripost i zabawnych momentów. Taki Indiana Jones XXI wieku.

PS. Szkoda, że sequel był za bardzo efekciarski. Jak dla mnie sporo na tym stracił. Mam nadzieję, że trzecia część będzie w podobnym stylu do pierwszej.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
Mjuuuz

W drugiej części może i polecieli bardziej w akcję i wybuchy, niemniej jednak bawiłem się na niej równie wyśmienicie, co na pierwszej ;) Według mnie film nie stracił na tym wiele, może tylko kosztem klimatu, bo przecież tabor cygański nie zastąpi Londynu.
Ale końcówka... Nie jestem wykwintnym "rozwiązywaczem" łamigłówek, toteż byłem wbity w fotel ;)

ocenił(a) film na 8
Szutter

Mnie również końcówka bardzo mi się podobała. ;)
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 6
Szutter

To prawda ale ja dalej nie mogę przeżałować, że Sherlock jest taki w sobie głupi.... NIe zmienię oceny bo to jest na podstawie książek a ta ekranizacja nie oddaje uroku całej książki... Właściwie to brakuje genialności Holmesa i jego wspaniałej dedukcjii... Po przeczytaniu książek stałam się mądrzejsza a ten film może pokazać Holmesa jAKo wrednego Housa i nieudacznika w życiu... On naprawdę był dość uprzejmy o ile był najlepszy i radził sobie wspaniale bez Watsona.. To mnie właśnie boli... NIe powinni tego nazwać Holmesem...

użytkownik usunięty
Ellen Page

osobiście jestem zapalonym "czytaczem" tak książek o Holmsie jak i o Poirot. Muszę stwierdzić, że nawet w serii o Sherlocku było niejednokrotnie napisane, jak to zna się on na boksie, jak potrafi być egotyczny i denerwujący, ale też jak potrafi wciągnąć Watsona we wszystkie sprawy, które rozwiązywał. Ok, może w filmie troszkę to "rozbuchali" , ale za to efekt jest naprawdę dobry! Bardzo dobrze oglądało mi się obie części Sherlocka, bo mniej więcej tak go sobie wyobrażałam czytając. Trochę ciężej było z Poirotem... :)

ocenił(a) film na 6

Był denerwujący, ale wkurzał najczęściej Watsona albo ludzi, którzy przychodzili do niego z prosbą

ocenił(a) film na 6

A bez Watsona sobie radził, nei chodzi mi o to że go nie wciągał, ale Watson jest tu wózkiem, bez którego Holmes nie może sie poruszać, a w książce jest tylko jego przyjacielem, który mu tylko pomaga, ale może bez niego żyć.

ocenił(a) film na 5
Szutter

Film z całą pewnością nie jest dobry. Idiotyczne migawki, trochę akcji pozlepianej z ukradzioną zmarłemu formułą. Nie mam nic przeciwko takim filmom, mogli po prostu nie nazywać go Sherlockiem. Mogli inaczej, bo powiedzmy sobie szczerze, nie ma najmniejszego znaczenia co w dowodzie osobistym napisane ma bohater, chodzi tylko o to żeby obrazki błysnęły przed oczyma, ktoś szbko obrócił kamerę, inny ktoś po ryju dostał i tyle. Nie rozumiem po co doczepiać się do starej marki? Ci, którzy lubią Sherlocka lubią go za błyskotliwą analizę, spokój (zdecydowanie nie za flegmę, Sherlock był energiczny) i ciekawe, czasami zagmatwane sprawy. Niech sobie ludzie robią takie filmy jak ten ale niech je nazywają po imieniu, tak żeby widz wiedział od razu, że idzie na wydmuszkę, która ma ucieszyć jego oczy intelekt pozostawiając staremu głodowi, w przeciwnym razie ludzie będą to oglądać myśląc, że oglądają Sherlocka i będą męczyć się i wściekać. I po co?

ocenił(a) film na 8
radwi129

Zanim się pójdzie na film do kina, wypadałoby najpierw się nieco o nim dowiedzieć, nie sądzisz?
Na takim Filmwebie jest jak byk napisane, że to film przygodowy, a wiadomo czego należy się spodziewać idąc na obraz z taką plakietką.
A co do samej "marki" - jak dla mnie, jest to rewelacyjna sprawa, że w starych postaciach i pomysłach ludzie odnajdują ukryty potencjał. Nikt by dawniej nie pomyślał, że z historii o rzeczonym detektywie powstanie dzieło typowo rozrywkowe. A ja jestem bardzo kontent, że tak też się stało :)

ocenił(a) film na 5
Szutter

Jeżeli film nazywa się: "Sherlock Holmes" to wszystko już powinno być jasne bez potrzeby dodatkowego wywiadywania się o filmie. A znajdowanie w postaci cech, których ona nie posiada jest raczej łatwe czego przykładem jest ten film; bierze się utarty schemat, robi historyjkę dla analfabetów (zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem kina, do którego nawiązuje kino rozrywkowe) i dalej jakoś leci. Można było nie gwałcić w tym celu Sherlocka? Można było.

ocenił(a) film na 8
radwi129

Mówiąc o utartych schematach, wystarczy wrócić do mojego pierwszego posta. Utartym schematem byłoby zrobienie kolejnego Sherlocka, który od książek różniłby się jedynie cięciami w fabule. Dlatego serial BBC "Sherlock" mnie urządza . Dlatego ten film mi pasuje. Koleżanka Chimera napisała bardzo trafny komentarz - kreacja Downey'a Jr. posiada cechy oryginału, ale zostały one bardziej "rozbuchane". Ja Ci nie każę zmieniać zdania, broń Boże, każdy musi swoje zdanie mieć. I każdy ma prawo je przedstawić. Ja swoje wyraziłem tworząc ten wątek - wątek skierowany do takich jak Ty. Proponuję jedynie spojrzenie na to dzieło z innej perspektywy, a jak nie chcesz, w porządku! Twoja sprawa ;)

BTW, wypraszam sobie analfabetę, bo tak, według sensu zdania, określasz osoby, którym ta produkcja się podoba. Lubię kino i lubię oglądać różne filmy - od efekciarskich papek, po klasyki. Dzięki temu nie piszę wydumanych opinii opartych na wyssanych z palca argumentach. Bo mam porównanie i mam wyrobiony własny gust. A analfabeta chyba nie może się czymś takim poszczycić.

Szutter

Cóż, Holmes w kraciastej czapeczce to też profanacja;) W końcu w książkach detektyw wcale nie chodził w tym idiotycznym nakryciu głowy. Tzw. "konserwatystów" boli nie profanacja oryginału, tylko profanacja ich wyobrażenia o Sherlocku.
Film jest przygodówką, więc ma pełne prawo do pokazywania "rozbuchanych obrazków" i jak to się "piorą po ryju". Gdyby jako gatunek figurowało 'kryminał', można by się czepiać. Ale tak?
Po drugie, nie róbmy z opowiadań o Holmesie dzieł na miarę Tołstoja, gdyż tylko w takim przypadku można na poważnie mówić o "profanacji". Opowiadania Conan-Doyle'a to najwcześniejsze produkty popkultury (przecież facet pisał to w odcinkach do gazety!), więc można się spodziewać, że kolejni twórcy przeżują motyw detektywa na swój własny sposób. Nie warto się oburzać, ostatecznie to ciekawe, jak elastyczna i wszechstronna jest postać detektywa. Napisana w XIX wieku, "działa" do dziś, i pasuje wyśmienicie do dzisiejszych czasów (kłania się serial BBC "Sherlock") i różnych gatunków.

ocenił(a) film na 5
shizonek

Nie napisałem nic o tym, że Sherlock ma biegać w kraciastej czapeczce. Poza tym jeżeli dla Ciebie różny od książkowego ubiór i różny charakter, intelekt i temperament - czyli człowiek - są takim samym wypaczeniem to nie ma sensu dalej pisać. A że powieści ukazywały się w odcinkach. Co z tego? "Zbrodnia i kara" również. Zresztą nie o to chodzi jakiego formatu są książki Conan Doyla ale o to, że film powinien nosić inny tytuł. Tylko tyle. Nazwanie tego filmu: "Sherlock Holmes" jest równie zasadne co powiedzenie na samochód, że jest śróbokrętem. O to mi chodzi.

radwi129

Wypunktuję moje przemyślenia, będzie łatwiej się odnaleźć.
1)Mam wrażenie, że wszelkiego rodzaju bardzo luźne adaptacje, w dodatku nazwane inaczej niż oryginał, mogą być równie niesmaczne, wręcz sugerować istnienie plagiatu. Nie jestem specem od praw autorskich, podejrzewam jednak, że w tym przypadku wszystko jest legalnie- a czemu taka, a nie inna wersja->
->2) bo reżyser miał pewną wizję i podszedł do tematu dość nowatorsko. Widziałem i słyszałem o przeróżnych adaptacjach choćby sztuk Szekspira, zazwyczaj im dziwaczniejsze, tym bardziej nazywa się to "sztuką". Jak dla mnie wszystko ok, bo jak ktoś wcześniej wspomniał, świat idzie do przodu. Ciężko wałkować to samo przez całe dekady.
3)Weź pod uwagę, że ludzie, którzy nie czytali mogą z przyjemnością obejrzeć film i generalnie mają gdzieś czy oryginał książkowy był lepszy, gorszy czy inny- tak samo można spróbować do tego podejść, gdy się czytało.
4) Generalnie we współczesnych filmach możemy mówić o nastawieniu na wizualną stronę, a zazwyczaj brakuje im wielu dialogów z oryginału, wszechobecnego narratora itd. Ciężko przy tym tworzyć np. postaci wierne książce, zwłaszcza że aktor zawsze dodaje coś, czego mogliśmy się nie spodziewać dysponując własną wyobraźnią podczas czytania. Nie widzę w tym ani nic dziwnego, ani złego i 5)filmy to filmy, a nie książki dla leniwych.
To nie jest krytyka Twojej wypowiedzi czy osoby, po prostu spróbuj zrozumieć, mimo że masz rację, do adaptacji można podejść w inny sposób.

ocenił(a) film na 5
bozydar_3

Uważam, że nadal się nie rozumiemy i chyba nie zrozumiemy. Oglądałem film, czytałem książki i po prostu nie znajduje punktów stycznych pomiędzy nimi, że film nie narusza praw autorskich - o tym jestem przekonany. Nie w tym rzecz. Również nie w tym, że wałkowanie tego samego przez kolejne dekady nudziłoby. Wyraziłem swoje zdanie na temat adaptacji, stwierdziłem też, że nadużyciem jest nazywanie tego filmu w ten a nie inny sposób. W przypadku adaptacji filmowych wiele można przeżyć: Arwene zamiast Glorfindela w czasie ratowania powierników pierścienia w "Drużynie pierścienia", pozmienianą względem książki treść "Pręgów" (przez samego autora zresztą) czy "Lśnienie" pocięte przez Kubricka, ale nie jestem w stanie strawić kompletnego braku podobieństw pomiędzy tytułem, który przecież do czegoś się w końcu odnosi a treścią. To oczywiście tylko moje zdanie, ale czuję się oszukany jako konsument. Tyle.

radwi129

przyznam się, nie czytałem chyba żadnej z części w całości, nie za bardzo nawet pamiętam książki. Dlatego właśnie nie czuję tego nadużycia, ale tak czy inaczej, nazwa nie jest najistotniejsza.

bozydar_3

"bo reżyser miał pewną wizję i podszedł do tematu dość nowatorsko. Widziałem i słyszałem o przeróżnych adaptacjach choćby sztuk Szekspira, zazwyczaj im dziwaczniejsze, tym bardziej nazywa się to "sztuką". Jak dla mnie wszystko ok, bo jak ktoś wcześniej wspomniał, świat idzie do przodu. Ciężko wałkować to samo przez całe dekady."

Nikt nie mówi o wałkowaniu tego samego, tylko o elementarnej inteligencji. Sęk w tym, że przed premierą (kinową i DVD) nieustannie słyszałam, jaki to genialny pomysł miał ten Ritchie i jaki to on jest nowatorski, zmyślny i w ogóle jest jedynym człowiekiem na Ziemi, który przeczytał dwa opowiadania Conan Doyle'a. Po takiej otoczce otrzymałam dość tępawą nawalankę bez większego sensu.
Nawet kompletnie zapominając o książkowym pierwowzorze (czego usilnie próbowałam), film nie jest nawet dobrą przygodówką. Jest właśnie tępawą nawalanką. Z idiotycznymi żartami, żałosnymi relacjami między bohaterami i nieustającym waleniem się po mordzie. Naprawdę, "Indiana Jones" i "James Bond" to arcydzieła kinematografii z głębią psychologiczną godną Kurosawy.

radwi129

Właściwie wszystko, co napisał bozydar_3, odpowiada wyczerpująco na Twojego posta, radwi129.
Zgadzam się z przedmówcą, że o wiele gorsze byłoby przyjęcie proponowanej przez rozżalonego kolegę metody, tj. zaczerpnięcie motywów z opowiadań ACD i nazwania ich "NIE Sherlock Holmes". To by było okropnie tandetne, tanie.
Nie pojmuję też, dlaczego film nie ma prawa nazywać się, jak się nazywa. Jak to, nie jest zasadne nazwanie go "Sherlock Holmes"? Bo momentami luźno nawiązuje do tzw. kanonu? A widziałeś choćby "Romeo i Julię" w reżyserii Luhrmana? Ten tytuł też jest bezzasadny? No bo przecież bohaterowie używają broni palnej i jeżdżą samochodami;) Takie skostniałe myślenie tylko Cię zubaża, radwi, serio.

ocenił(a) film na 5
shizonek

To nie jest "Luzne nawiązanie do kanonu", oglądając ten film czułem się jakbym zamówił pizzę a po chwili przyniesiono mi kilka cegieł. Rozumiem, że komuś może się to podobać ale mi absolutnie nie, i uzasadniłem dlaczego.

radwi129

w takim razie warto dowiedzieć się nieco więcej o reżyserze przed obejrzeniem filmu i znaleźć trailer w sieci, sam filmweb udostępnia ich masę przed premierą. tyle mogę polecić, zawsze może pomóc. co do pizzy, pizzaportal.pl, też rozwiązuje wiele problemów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones