Sklejony serial, żadnych nowych ani poprawionych scen. Wszystkie monologi Erena i Mikasy usunięte, historia dzieciństwa Mikasy również. Za to zostały monologi Armina :-) Akcja kończy się na przeniesieniu przez Erena głazu.
Czyli krótko mówiąc adaptacja anime, która powinna trwać tyle powinna, a nie 13 (wtedy przenosił głaz?) odcinków?
Mniej więcej tak :-) Różnica jest taka, że na pierwszy plan wysuwa się wątek Armina a zignorowana zostaje trochę relacja Erena z Mikasą i historia ich dzieciństwa. Ja bym akurat odwrócił te proporcje. Poza tym nic nowego, poza zmienioną muzyka w pierwszej scenie (największy tytan atakuje miasto).
I do tego dostaliśmy w sumie 3 raz to samo:
1. Oglądając serial
2. Odcinek podsumowujący "Since That Day" (ep. 13,5)
3. Shingeki no Kyojin Movie 1: Guren no Yumiya
Technicznie jest świetnie, ale to wszystko już niestety było. Można sobie darować, chyba że ktoś chce sobie przypomnieć przed 2 sezonem.
Rzeczywiście, film nic - ABSOLUTNIE NIC NOWEGO - nie wnosi, ale ogląda się go dobrze. Dla mnie była to szansa, żeby zaznajomić rodzinkę z SnK za pomocą tej zręcznej i mało czasochłonnej kompilacji SnK, która (mimo, iż zdecydowanie uboższa od serialu) jest całkiem, całkiem.
Poza tym SnK oglądałam na laptopie - tą wersję kinową na dużym ekranie TV i porządnymi głośnikami, a to zawsze nowa jakość :)