To jeden z tych nielicznych bollywoodzkich filmów, który mogą obejrzeć bez bólu nawet zdecydowani przeciwnicy tego gatunku. To mocny, męski dramat sensacyjny z zaskakująco dobrym Johnem Abrahamem. Jedynym dysonansem są tu piosenki, które wprawdzie świetnie się ogląda i słucha, ale kłócą się z tematem filmu i są zupełnie zbędne, może z wyjątkiem jednej. Niemniej film wart jest poświęcenia mu tych ok. dwóch godzin.