Nie wiem czemu ten film został tak zjechany przez krytyków na całym świecie. Widziałem wiele gorszych od niego m.in. Stiptease, Rejs w nieznane czy Gigli. Sam film może i ma słaby scenariusz, ale nie jest zły. Można powiedzieć, że jakby spojrzeć na niego całościowo to jest całkiem dobry. To prawda, że fabuła jest banalna, a sam film jest kiczowaty, ale i tak ogląda się go z przyjemnością. Mimo, że lubię Elizabeth Berkley to jednak stwierdzam, że w tym filmie sztucznie zagrała (była zwyczajnie kiepska). Jadnakże dziwię się czemu ten film zniszczył tak dobrze zapowiadającą się karierę LIz. Gdyby to nie był jej pierwszy hollywoodzki film to może wybaczono jej tą wpadkę. Ale w Hollywood jeśli za pierwszym razem poniesiesz klęskę to jesteś spisany na straty. A szkoda, bo ona jest naprawdę dobrą aktorką charakterystyczną. Liz zagrała słabo, ale w przeciwieństwie do niej Gina Gershon była świetna w swojej roli. Obydwie pozostaną na długo w pamięci kinomanów, pierwsza z powodu kiepskiego startu, a druga z powodu dobrej roli. Mnie ten film się bardzo podobał i nie rozumiem tylu złych słów rzucanych pod jego adresem. Mam nadzieję, że widzowie i producenci wreszcie zapomną o tej wpadce Liz i dadzą jej szansę, której nie zmarnuje. Tak w ogóle to o rolę w tym filmie walczyły największe gwiazdy Hollywood m.in. Charlize Theron i Liv Tyler. A rola Nomi była przeznaczona dla Drew Barrymore, jednak Drew (na swoje szczęście) ją odrzuciła. Układy taneczne i choreografia w tym filmie były świetnie dopracowane. To tyle.