Momentami miałem wrażenie, że to jakiś odcinek serial tv. Widać ogromną przepaść między Tolkienem a resztą pisarczyków fantasy... jedyny plus to Jeff. Lubię gościa.
Ale widzisz przepaść między Tolkienem książką czy ekranizacją? Bo z 2 książek Tolkiena zrobiono 6 filmów po 3 godziny każdy, mimo iż książki wcale nie były jakoś bardzo długie.
No to chyba nie czytaliście książki, bo z książką, to ten film łączą TYLKO postacie. A poza tym to nie ma nic wspólnego z książką. Film jest dobrze zrobiony, ale dla osób, które nie czytały książki. I tyle
Książkę czytałem, a nie widziałem filmu, a tą serię to chyba raczej warto porównywać z Harry Potterem niż z Tolkienem. Dlatego chciałem się dowiedzieć co vood76 porównywał.
A najzabawniejsze (najsmutniejsze?) jest to, że dla tych co nie kojarzą fantasy lub kojarzą jedynie z filmów, istnieje tylko Tolkien i jakaś tam reszta podrzędnych pisarczyków.
Właśnie o to mi chodzi. Wszystko jest porównywane z Tolkienem a nikt nie zaznacza czy z książką czy filmem. Myśląc logicznie to z książką bo przecież Tolkien żadnego filmu nie nakręcił. Tolkien jest ok ale ciekaw jestem jak fani Hobbita (ekranizacji) ocenili by książkę po jej przeczytaniu. Niby zaczęło i skończyło się tak samo ale jakby inaczej historia była opowiedziana.
ja nie czytałam książki, nie wiedziałam o tym, że ten film jest na bazie jakiejkolwiek. I cóż, śmiem stwierdzić, że dla osoby, która nie była wtajemniczona, film był... hm, przeciętny. Przez pół godziny w ogóle mnie nie zainteresował, bo za szybko się wszystko działo i nie ogarniałam "ale po co, dlaczego, kiedy, kto to" itp. Za mało było wprowadzenia w świat na samym początku. Ale plus jest mimo wszystko taki, że myślę że w przyszłości sięgnę po pierwowzór, bo mimo wszystko tematyka mi się nawet spodobała. Więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.