Akurat wzięło mnie na filmy samurajskie bo gram w Ghost of Tsushima. Właśnie skończyłem Siedmiu Samurajów (3 lub 4 raz w życiu). Klasyk bez wątpienia i ani chwili nudy. Jedynie irytujące zachowanie wieśniaków szczególnie kobiety z dzieckiem, która idzie ratować starego dziada w młynie narażając właśnie swoje dziecko i sama ginie nic nie osiągając - absurd. Dodatkowo kilka scena akcji w trybie przyśpieszenia - za bardzo widoczne, przesadzone. Wkurzyło mnie też złamanie się tego wielkiego miecza - szkoda. Ale najbardziej nurtuje mnie finałowa scena z dowódcą bandy. Wpada do chaty z innym zbójem (który de facto rozpływa się w powietrzu. Taki golas z kapeluszowatym nakryciem głowy - czyżby jako jedyny uciekł czy mamy tu pocięty i tak długi film?). Wracajac do meritum - przywódca bandy wpada ze strzelbą do chaty, przemoknięty do suchej nitki, dał radę zapalić lont, oddać perfekcyjny strzał do mojego ulubionego samuraja, w krótkim czasie załadować ponownie i tym razem z bliskiej odległości zabić mojego drugiego ulubionego samuraja. Troszkę naciągane czy się czepiam?