Kiedyś siedział sobie taki Indianin z Indianką przed własnym wigwamem, na ognisku sobie kawałek bizona na obiad piekli, dzieciaki się bawiły dokoła, mustangi sobie radośnie hasały po prerii i było wszystko pięknie.
I nagle przyjechali ci pokręceni biali i zaczęli do nich strzelać i kraść.
A potem jeszcze ci biali przywieźli tych czarnych, co strzelają do wszystkich dokoła, kradną na potęgę i jeszcze mają do wszystkich jakieś "halo", bo oni są... czarni!!!
Weźcie sobie sami to wyobraźcie...
Siedzicie we własnym ogródku, palicie grilla, a tu nagle ktoś wpada i Wam każe wypieprzać, bo teraz on tu będzie mieszkał!