Ja chyba oglądałam inny film niż Większość.
Prawdziwy obraz rodziny w pigułce. Może jednak amerykańskiej, bo jak byłaby to rodzina polska, to ojciec rodziny musiałby pod wpływem alkoholu bić matkę. Ale to zostawiam Wojciechowi Smarzowskiem, może kiedyś się doczekamy.
Obraz który eskaluje stopniowo, aż sięga apogeum! Jest krok po kroku dawkowana prawda rodziny. W pewnym momencie nawet mamy wrażenie demonizowania, lecz jednak uważam, że to zamierzony cel reżysera, który właśnie ma obrazować obłudę w rodzinie. Szarżująca postać Meryl Streep dodaje tylko antagonizmu w tej rodzinie... I nie ma w nim na końcu katharsis, zostaje tylko rozczarowanie, aby widz dobitnie odczuł co traci żyjąc tak we własnej rodzinie...
P.S. nie wiem dlaczego ten film wchodził na polskie ekrany jako dramat, komedia, moim zdaniem to dramat, obyczaj! Ale dystrybutorzy wiedzą co robią, żeby zarobić dużo mamony, bo kto pójdzie do kina na dramat-obyczaj...