Pojawia się coraz więcej wątków mających na celu wychwalać ten film pod niebiosa, jednak nie znalazłam w nich żadnych konkretów dotyczących tego, co według wysoko oceniających jest na tyle fenomenalnego w tym filmie, aby określać go mianem mistrzostwa. Uwielbiam Meryl Streep, Roberts, McGregora i właściwie resztę obsady również, a nawet jeśli nie to odegrali swoje role bardzo naturalnie i oczywiście to się ceni, ale co było tak ujmującego w tej historii, jakie wnioski- płytkie lub głębokie- można było wysunąć z tego filmu? Bo ja osobiście czułam się jakbym oglądała jeden ze swoich zjazdów rodzinnych (swoją drogą mogłabym go po prostu nagrać i byłby z tego równorzędny film z tym powyżej), normalne bądź mniej normalne zachowania ludzi, którzy dużo przeszli i mają swoje różnorodne charaktery. Więc czy ktokolwiek z Was, kto ocenia film 10/10 potrafi przedstawić mi swój pogląd widzenia? Co oprócz dobrze zagranych ról (co wcale nie jest aż tak rzadkim zjawiskiem) jest w tym filmie, że jest 'arcydziełem'? Jakieś ciekawe wnioski na temat samej historii? Ogólnie co ciekawego oprócz 'przedstawienia emocji', co nie uważam wcale za aż tak trudne, a wręcz naturalne w tej historii.