PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=600590}

Sierpień w hrabstwie Osage

August: Osage County
7,3 100 425
ocen
7,3 10 1 100425
6,6 26
ocen krytyków
Sierpień w hrabstwie Osage
powrót do forum filmu Sierpień w hrabstwie Osage

Świetny, „europejski” film – to była pierwsza refleksja, jaka przyszła mi na myśl po obejrzeniu
„Sierpnia”. Oto bowiem film z Hollywood, nominowany i nagradzany, z gwiazdorska obsadą, nie
ma żadnych, ale to żadnych cech przypisywanych filmom „hollywoodzkim”. Nie ma tu gatunkowej
schematyczności, uproszczeń, wyciskania łez i obowiązkowego happy endu. Dlatego „Sierpień”
można z powodzeniem umieścić obok filmów Larsa von Triera czy Michaela Hanekego. Tak jak
dzieła Duńczyka i Austriaka, jest surowy w formie, dosadny w treści, gorzki i zapadający w
pamięć. A do tego posiada oryginalny, specyficzny klimat, który tylko w przybliżeniu można opisać
gatunkowym określeniem „komediodramat”.

Po śmierci ojca córki z rodzinami odwiedzają owdowiałą matkę. Na domiar złego ta ma
zaawansowany nowotwór. Przy tym każda z sióstr pojawia się z bagażem swoich własnych
problemów. W rezultacie ich stężenie przekracza wartość krytyczną, nieuchronnie prowadząc do
erupcji. Wówczas po raz kolejny sprawdza się zasada, że „wszystkie szczęśliwe rodziny są do
siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób”. Rodzina
Westonów jest nawet nie tyle nieszczęśliwa, ile po prostu patologiczna. Wprawdzie na pozór
wszystko jest mniej więcej w porządku. Już na pierwszy rzut oka matka i córki oka należą do
middle class, co oznacza określony poziom zarobków i konsumpcji. Cóż jednak z tego, gdy
poziom osobistych frustracji, pretensji, leków i goryczy przekracza stan alarmowy. A więzy
rodzinne nie mogą stać się źródłem wsparcia, gdyż tak naprawdę nie istnieją. Istnieje jedynie
ślepy traf, który zestawił ze sobą kilkoro w gruncie rzeczy zupełnie obcych, a nawet wrogich sobie
ludzi.

„Straszliwą relację” pomiędzy matką a córką kino pokazywało wielokrotnie. Znakomicie
portretował ją np. Bergman w „Jesiennej sonacie”. Film Wellsa nie jest więc przesadnie
odkrywczy. Stanowi jednak dobrą przeciwwagę dla tych wszystkich filmów (i powieści, np. Jodi
Picoult) gdzie pełno jest przytulania, łez, czułości, a słowa „matka”, córka”, „siostra” są
odmieniane przez wszystkie przypadki i brzmią wyłącznie słodko i ciepło. To z pewnością nie
przypadek, że im niższych lotów film czy książka, tym więcej w nich lukrowanych, rodzinnych
stereotypów.

W „Sierpniu” lukru nie ma, jest za to doskonałe aktorstwo. Grono aktorów jest doborowe, jednak
numerem jeden pozostaje bez wątpienia Meryl Streep. W pierwszych scenach zaskoczyła mnie
swoją ekspresją, dosadnością, wulgarnością. I bardzo dobrze. Jeżeli aktorka znana z
dziesiątków ról, oglądana przez długie lata, swoja grą potrafi jeszcze kompletnie zaskoczyć, to
znaczy, że swoje obecne występy traktuje równie poważnie jak wcześniejsze, oscarowe role. U
starszych aktorów takie podejście częściej jest niestety wyjątkiem niż regułą. Nie dziwię się
jednak, że niektórzy recenzenci piszą o roli Violet jako „przeszarżowanej”. Widocznie nie lubią
zaskoczeń.

Pozostałe role również są świetne, choć zdecydowanie dominują te kobiece. Juliette Lewis po
raz kolejny popisowo gra kretynkę, a z kolei nielubiana przeze mnie Julia Roberts z wiekiem
staje się coraz bardziej interesująca - tak jak filmy, w których gra. Już choćby na jej przykładzie
widać, że aktorki wcale nie muszą być jak „cięte kwiaty”, o czym mówiła Charlize Theron. W
„Sierpniu” najmłodsza z filmowych sióstr ma 40 lat i w niczym to nie przeszkadza. Może takie
filmy jak ten sprawią w końcu, że przestanie obowiązywać reguła, iż aktorki po 50 idą na
emeryturę, za to dziarscy gwiazdorzy po 70 nadal grają w kilku filmach rocznie.

Zapraszam do odwiedzenia mego bloga: http://nowerekomendacje.blogspot.com/

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones