Nie przepadam za bollywoodzkim kinem, ale "Singham" naprawdę mi się spodobał. Traktuję to bardziej jako komedię niż akcję. Chodzi o to, że jeden z niewielu nieskorumpowanych policjantów wypowiada wojnę światu przestępczemu. Takie połączenie "Brudnego Harrego" i Zohana z "Nie zadzieraj z fryzjerem" w wydaniu indyjskim. Warto obejrzeć.
Warto chociażby dla scen akcji i wstawek muzycznych "opiewających" głównego bohatera. ;) A także dla Kajal Agarwal (!), która nawiasem mówiąc ze swoją urodą księżniczki pasuje do tytułowego wąsacza jak pięść do nosa. :D