Elżbieta Bawarska nie sprostała roli, którą wyznaczył jej los. Nie sprawdziła się ani jako żona, matka i cesarzowa. Zabrakło jej sprytu, pasji i inteligencji, aby przeobrazić dwór cesarki i urządzić po swojemu. Była zwyczajną, pozbawioną talentów, dość egoistyczną kobietą, której jedyną zaletą była ładna buzia.
Ten film to bajka. I może dlatego tak go lubię.
A wszystko to dzięki wybrykom własnej teściowej. Pasje i inteligencję ona miała. A tego dworu nienawidziła, uciekała od niego jak tylko mogła.
Teściowa Sisi (i jej ciotka zarazem), arcyksiężna Zofia, wycofała się z życia publicznego w roku 1867, po śmierci jej ukochanego syna, Maksymiliana (zawód wykonywany: cesarz Meksyku). Trzynaście lat po ślubie Elżbiety i Franciszka Józefa. A to oznacza, że Sisi miała do dyspozycji 31 lat bez teściowej nad głową, w czasie których mogłaby przemodelować dwór jak jej się podobało.
Widocznie bardzo zraziła się do tego dworu, jak nawet po śmierci teściowej i ciotki zarazem nie wykorzystała okazji, aby umocnić swoją pozycję... Ale Sisi w 1867 r. została królową Węgier, więc Austrię mogła spokojnie na dłuższy czas "olać" :)
Pozdrawiam :)
Królową Węgier była od momentu poślubienia Franza w 1854, podobnie jak królową Czech i Chorwacji. W 1867 odbyła się koronacja, mająca podkreślić fakt autonomizacji Węgier. Tylko i az tyle. Co się zaś tyczy pozycji, to żadna cesarzowa przed Elżbietą nie cieszyła się taką swobodą jak ona.
Nie mówiąc już o tym, że Sisi, niepomna własnych doświadczeń, sama była okropną teściową dla żony Rudolfa, Stefanii. Wyśmiewała się z jej strojów, figury, niedostatków urody i generalnie tępiła biedną arcyksiężną jak mogła.
Co do traktowania Stefanii to prawda, nawet nazywała ją "wielbłądem". Aż dziw bierze, że jako teściowa była podobna do swojej teściowej Zofii, która twierdziła, że Sisi ma żółte zęby i mało wie... A mąż nazywał ją "aniołem" :))
Och, Franio był szaleńczo i ślepo w Sisi zakochany. Wybaczyłby jej chyba wszystko i twierdziłby że Sisi jest aniołem nawet gdyby goniła Stefanię po komnatach z siekierą. Nie przeszkadzało mu to wprawdzie mieć kochanek, ale Franz temperament i swoje potrzeby miał, a Elżbieta była raczej oziębła, a że obyczajowość ówczesna dyskretne chadzanie na dziwki dopuszczała... (patrz salon Frau Wolf we Wiedniu, z którego usług korzystał cesarz, jego bracia, arcyksiążę Rudolf, Wilhelm II, Edward VII i inne koronowane głowy płci męskiej, odwiedzające stolicę Cesarstwa).
Podziwiam Twoją wiedzę :) Az miło się czyta. Oj tak, Franio miał takie potrzeby, że hoho... A Sisi zamykała rzed nim drzwi sypialni :) Oni byli kompletnie niedopasowanym małżeństwem....
Była zazdrosna o syna a sama wychowała tylko najmłodszą córkę resztę zabrała jej teściowa a Węgry ceniła ponad wszystko .
"której jedyną zaletą była ładna buzia."
Jak na Niemke to faktycznie byla wyjatkowa.
W ktorej czesci Franciszek poszedl na wojne, jego brat umarl, a synek poszedl do wojska?
Trochę się zgadzam, trochę nie:) Bo z względu na bardzo młody wiek tj. 16 lat, Sissi - przynajmniej przez pierwsze 10 lat małeństwa naprawdę nie mogła nic zrobić, aby wyzwolić się spod ceremoniału dworu, aby przeforsować swoją rolę matki dla trójki pierwszych dzieci i w ogóle aby coś robić po swojemu. Jak wielką inteligencję czy zaradność może mieć dziewczę w wieku 16 lat - gdy nagle - bez przygotowowania styka się z życiem dworskim, koteriami, zależnościami, polityką, samą Zośką i jeszcze Franzem itp.?? To przecież jest jakieś usprawiedliwienie dla jej niezaradności.
A później - już kiedy Zofia się usunęła - to już minęły lata całe. Syn i córki były już dużo starsze i w sumie nie znały matki. Jak niby Sissi miała ich do siebie przekonać po tylu latach? Pewnie też - było jej wygodnie, że dzieci nie wychowuje i się do tego przyzwycziła. Zwłaszcza, że pierwsza córka umarła (chyba w wieku 2 lat), a syna i tak nie mogła wychowywać, bo był w tej szkole kadetów.
Kiedy tak sobie czytałam biografię Sissi - to daje się zauważyć, że była dziewczyną inteligentną i żywą - ale zbyt wrażliwą, zbyt brała sobie do serca przykrości, miała też trochę duszę artysty (tj. pisała wiersze itp.) Takim naturom trudno znieść zwłaszcza nakazy, już o ceremoniale nie mówiąc.
Innymi słowy - uważam, że mimo tego, że film jest piękną bajką (i lubię go bardzo:) - to tak realnie - Franz i Sissi nigdy nie powinni się pobrać - bo on potrzebował innej żony (patrz Nene:), a ona potrzebowała innego męża - jakiegoś romantyka, który by niczego od niej nie wymagał. Małżeństwo uwięziło i jedno i drugie - i to małżeństwo sprawiło, że oboje stali się gorszymi ludźmi - bo w ogóle do siebie nie pasowali - choć może pożądali się - przynajmniej na początku.