Film zapowiada się ciekawie, ale to jednak słabe kino, mogące zrobić furorę chyba tylko w USA. Ja osobiście nie trawię filmów opowiadających o amerykańskim patriotyzmie. Dla mnie ten kraj zawsze będzie kosmopolitycznym bagnem, gdzie liczy się tylko kasa. Tutaj mamy próbę uczynienia z amerykańskich masonów ludzi wielkich, światłych i ideowych. Jest mit Ameryki stojącej na czele całej ludzkości. To pewnie w jakimś stopniu próba pokazania tego, że nie tylko na Starym Kontynencie można znaleźć fascynujące skarby z przeszłości. Fakt, w USA też mogą być poszukiwacze skarbów, lecz nie zaginionych, a ukradzionych. O wiele przyjemniej oglądało by się tego typu film, osadzony w realiach Ameryki, ale Południowej. Ja w "boskość USA" nie wierzę, więc film ciężko mi się oglądało. Poza tym jest przewidywalny, mocno naciągany, momentami nudny. W sam raz jedynie jako nieabsorbujące tło domowej imprezy... ;-)