Zaczyna się jak Buddy Movie,zeby gdzieś w połowie zamienić się w dość pokrętną psychodramę z rabunkiem w tle. Byc może kupiłbym tę zmianę konwencji,gdyby nie błędy logiczne,no i ten nieszczęsny,absurdalny finał. Oczywiście da się ten film obejrzeć,tym bardziej,ze jest całkiem przyzwoicie zrealizowany,nie czuć taniochy rodem z "direct to dvd",ale zachwycać sie nie ma czym. No chyba,ze przyzwoitym aktorstwem,zwlaszcza pana Wooda,który tworzy chyba najlepszą kreację od czasów "Władcy Pierścieni" Rola Cage'a jest dość typowa,jak na niego-ot jeszcze jeden "freak" w jego wykonaniu.
Czuć, ze ambicje twórców szły dalej niż to,co udało im sie pokazać na ekranie. Na duży plus muzyka w filmie,choć wypada groteskowo po zmianie konwencji filmu.