Arcygenialna rola aktorska? Nie. Niesamowita epicka muzyka? Nie. Super efekty specjalne a może inne wizualia? Nie. Przeciętniactwo.
Kolejne aspekty:
1) Słyszałem kilka razy że to super kino dla rodziny. Bzdura. To tak absurdalne jak to że Indiana Jones 2 miał kategorię "dla całej rodziny" na netflixie. W pierwszym filmie mocna brutalność w drugim homoseksualne gwałty.
2) Moim zdaniem końcówka ogłupiła czarny charakter filmu... Za łatwo z nim poszło + główny bohater uśmiechnięty odjeżdża bez żadnej traumy, a jakoś za dokładnie to samo (brak traumy i smutku) krytykowano "Marsjanina"
Pewnie sam reżyser się dziwi że ten film jest tak wychwalany pod niebiosa. Zapewne chciał stworzyć po prostu ok produkcję, po prostu dobrą, a publika nadmuchała ją do do roli arcydzieła. Zwykła publika, nie krytycy ani akademia oskarowa, bo oni "skazanych" aż tak bardzo nie docenili.
Zwykły amerykański mainstrajm. I nic poza tym. Ale to najlepszy film jaki spłodził Darabont. Ale do prawdziwych arcydzieł to tej bajeczce lata świetlne. Już wolę takie Tremors oglądać bo jest bardziej oryginalne i bardziej emocjonujące by nie mówić o Aliens, Star Wars, zombie-movie Romero i tak dalej.