Od połowy filmu kiedy było już wiadomo że prezydent więzienia Samuel Norton jest wspólnikiem cichych morderstw na więźniach, wiedziałem że prezydent Norton skończy marnie jakimś paskudnym rodzajem śmierci.
Bardzo dobra rola Boba Guntona ,swoją drogą trochę chyba nie doceniana .Reżyser kreśli bardzo wyraziście postać degenerata władzy ,który nie cofa się przed niczym aby osiągnąć cel .Widz orientuje się szybko iż ma do czynienia z wyjątkowo obrzydliwym czarnym charakterem,którym po cichu brzydzą się wszyscy ( ale jako że jest to wielka szycha nikt nie ma odwagi otwarcie o tym mówić.) Może jedyne czego mnie brakowało w tym portrecie złoczyńcy to ukazanie jego życia rodzinnego .Z drugiej strony gdyby reżyser przeszarżował i zrobił z niego np pedofila który sypia ze swoją dwunastoletnią córką ,widzowie mogliby tego nie kupić.(zbyt małe prawdopodobieństwo,prawda ? )
Mój komentarz można potraktować jako szukanie trochę na siłę minusów w tym kompletym arcydziele sztuki filmowej .