Nie ma tu czegoś gdzie nie byłoby w innym filmach na ten sam temat. Zresztą nie jest to nawet pełnokrwisty dramat bo schematy od których tu trzeszczy oddalają go od rzeczywistego autentyzmu. Nie bez powodu pisze się o Skazanych - kino familijne. Familijne ma dać poczucie miło spędzonego czasu i nawet garść wzruszeń. Ale po prawdziwą refleksję trzeba udać się gdzie indziej.
Spójrz na to z innej strony, ten film jest dość stary i pewnie jest wzorem dla większości "innych filmów na ten temat". Wydaje mi się też, że (niektórzy) reżyserzy jak i technologia są już sporo do przodu więc potrafią nakręcić równie dobry, a nawet lepszy film.
Technologia nie ma tu nic do rzeczy. Najlepsze filmy kręcono w latach 1950-1980, a era prawdziwych arcydzieł rozpoczęła się już w latach 20 XX wieku.
w XXI wieku też jest dużo świetnych filmów, m.in. jedne z największych arcydzieł w historii, czyli trylogia Władcy.
"jedne z największych arcydzieł w historii" --- to raczej nie pasuje do "Władcy Pierścieni". ;)
Widowisko fantasy, które niejako przywróciło ten gatunek do łask. Rozmach inscenizacyjny, przełomowe efekty CGI i ... brak tego czegoś co definiowałoby arcydzieło.
Pierwszy kontakt z trylogią Jacksona jest nad wyraz pozytywny, ale po którymś z rzędu seansie zaczyna się dostrzegać jej wady. Historia jest naiwna i zbyt mało mroczna. Brak zupełny krwi i potwornie szybko starzejące się efekty specjalne. No i można było z materiału źródłowego wycisnąć znacznie więcej.
Chyba oglądaliśmy inne filmy. Trylogia Władcy to bezsprzecznie jedno z największych arcydzieł w historii kina.
A jakieś argumenty? Co konkretnie czyni "Władcę..." jednym z największych arcydzieł w historii kinematografii? Rozmach, wierność prozie Tolkiena czy liczba złotych ludzików w 2004?
Dobra, wcześniej nie dałem rady.
Ok, to wymieniam:
-muzyka genialna, niemalże każdy utwór wywołuje gęsią skórkę, unikatowość(np. śmierć Boromira, marsz entów, szarża Rohirrimów) Nawet Ojciec Chrzestny i Star Wars tego nie przebijają.
-najlepsze filmy pod względem epickości w historii, też dzięki muzyce. Samymi scenami z Władcy można zapełnić TOP 40 najbardziej epickich scen w historii kina i nikt nie będzie miał pretensji. Ten moment, gdy atakują Rohirrimowie, gdy Gandalf przybywa z odsieczą, gdy Aragorn zagrzewa do walki i rusza do ataku pod Czarną Bramą... Tak można wymieniać i wymieniać...
-zbalansowanie patosu - ani za dużo ani za mało, w sam raz. Nie przesadzono z nim jak w Ostatnim Samuraju chociażby, nie zapomniano o nim.
-fabuła na podstawie arcydzieła Tolkiena, co samo w sobie już dawało solidne podstawy, ale Jackson rozbudował tę historię po swojemu i udało mu się to, w czym reżyserzy najczęściej zawodzą. Z genialnej książki zrobić jeszcze równie genialny film, a Jackson przeskoczył nawet i Tolkiena
-dwie wielkie, epickie bitwy z rozmachem, patosem i epickością, tak jak powinny wyglądać. Nikt w historii lepszych nie nakręcił.
-gra aktorska i dialogi - do nikogo i niczego nie można mieć pretensji, każdy stanął na wysokości zadania, a wiele cytatów jest już kultowych i epickich(przemowa Theodena przed bitwą, Aragorna pod Czarną Bramą, "Nie przejdziesz!" itd.)
-krajobrazy, kostiumy, miejsca są świetne, zapierające dech w piersiach. Minas Tirith, Helmowy Jar, Rivendell. Minas Morgul, Osgiliath, Balrog, mumakile, Moria itd.
To chyba wystarczy. Znajdź mi inne filmy, które mają to wszystko, co Władca. Władca przewyższył swój gatunek, absolutne TOP 10 w historii. Możesz się z tym nie zgadzać, ale tak jest. Władca Pierścieni to jedno z największych arcydzieł w historii kina. 11 Oscarów dla Powrotu i kilka dla pozostałej dwójki to wisienka na torcie i tak zwana kropka nad i. A wtedy Akademia jeszcze oceniała dobrze i co najważniejsze - nigdy nie lubiła filmów typu fantasy, czy s-f czy akcji. Zawsze dramaty albo biograficzne albo historyczne znajdowały uznanie. Więc przyznanie Oscara dla fantasy, a już 11 Oscarów świadczy chyba o tym, że Akademia była porażona tym, czego dokonał Jackson. Władca udowodnił, że nie tylko dramaty mogą być zaliczane do arcydzieł, a Władca należy do największych z nich.
Wszystko pięknie ładnie, tylko czemu aż tyle o tych Hobbitach :( Z początku to było nawet fajne, ale z czasem jak widziałem Frodo to mi się na wymioty zbierało)
Świetne sceny batalistyczne, rozmach, epickośc :) i nudne przerywniki wędrówek Hobbitów :(
Na Ojca Chrzestnego też narzekają, że nuda jest w pewnych momentach, np. na weselu, z czym się kompletnie nie zgadzam, ale co człowiek to inna opinia. Dla mnie we Władcy tym bardziej nie ma nudy, a wędrówka hobbitów jest rzeczywiście mniej porywająca niż reszty, ale na pewno nie nudna:)
Filmy fantasy to największe nieporozumienie w historii kina . A Władca Pierścieni to taka żenada, ze patrzeć się na to nie da, zawsze jak leci w tv mam ochotę rozwalić telewizor .
Po 1. Nikt ci nie każe tego oglądać.
Po 2. Czy zdajesz sobie sprawę, że ci, co nie lubią Władcy i go nie doceniają, stanowią margines użytkowników?
Po 3. Każdy gatunek może być największym nieporozumieniem w historii kina, zależy od tego jaki "znafca" co powie.
Tak, co chyba widać we wszelkich rankingach popularności. Gdyby wywalić oceny od trolli(czyli 1 i 2), to byłby prawdopodobnie w TOP 3(Powrót Króla)
Czyli ludzie, którzy postawili temu filmowi inną ocenę, są marginalni? uważasz ich za mniej ważnych? gardzisz nimi?
Inną, w sensie? Nie, wiem, że niektórym się Władca nie podoba, to normalne, tak samo niektórzy nie znoszą Ojca Chrzestnego czy czy Star Wars - to normalne. Tylko, że osób, którym te filmy się nie podobają jest naprawdę bardzo mało.
http://sjp.pl/marginesy
Chyba nie znasz znaczenia słówa, którym się posługujesz. Z twojej wypowiedzi wynika, że ludzie, którzy nie ocenili pozytywnie władcy, są gorsi, niewarci twojej uwagi.
Oczywiście znam znaczenie słowa "margines społeczny", jednakże margines odnosi się też do niewielkiej części i o to mi właśnie chodziło.
Omg, jest takie określenie... W każdym razie pomyliłeś się, bo ja wcale nie uważałem ich za gorszych i tyle.
Wzorem to chyba był jedynie dla Van Damme'a bo sklecił coś w tym stylu. Więcej klonujących nie znam. Technologia potrafi wyczarować dziś coś epickiego ale to jeszcze nie stworzy dzieła. Gdyby tak komuś zechciało się połączyć inscenizacyjny rozmach z niebanalną intelektualną zawartością? Ale ile takich w historii było? Hehe.
Oj tam, paru ich było. :) Lean, Kubrick, Kurosawa, Lang, FF Coppola, Dreyer, Wyler. Z naszych Has i Kawalerowicz.
To kiedyś. Dzisiaj? Trzeba szukać na obrzeżach kina, w nurcie głównym nic mnie nie porwało. Żaden Paul Anderson, Nolan. A Tarr już nie kręci. Ja bym wziął za kamerę i próbował coś takiego. :P Zrobić intelektualnego blockbustera jakie się w dziejach zdarzały. Mam na to pomysły. ;)
Także nie Malick. W "Drzewie życia" ( na marginesie Shawshank i Tree of Life to ta sama liga ) pokazał, że na metafizyce się nie zna. W dzisiejszych czasach gdy religie są coraz bardziej negowane ( także przeze mnie ) a jej symbole to teraz baśniowe bajeczki opieranie się na tej spuściźnie ma coraz mniej sensu.
Z oceną "Drzewa Życia" miałem spory problem. Z jednej strony nie sposób nie docenić fantastycznych zdjęć i kreacji młodych aktorów, a z drugiej... pretensjonalność wizji poraża. ;)
Chodziło mi o to, że film nie jest, jak napisał Selethen, wzorem dla większości "innych filmów na ten temat", bo jest wiele filmów o tej tematyce dużo starszych niż skazani.