PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=442793}

Skowyt

Howl
6,6 7 523
oceny
6,6 10 1 7523
6,5 10
ocen krytyków
Skowyt
powrót do forum filmu Skowyt

Znakomity formalnie, ten film naprawdę pomaga zrozumieć dramat zaburzonego psychicznie homoseksualnego introwertyka, który w wieku 21 lat podpisał zgodę na lobotomię chorej psychicznie matki, potem sam bywał w klinikach psychiatrycznych, a swoje poetyckie credo tęsknoty za autentycznością, akceptacją, bliskością, miłością, sacrum (Bogiem?) wylał na papier podobnie jak Rimbaud, Hłasko, Wojaczek, Stachura i wielu poetów niezgody na oziębły i bezduszny świat...

P.S. No i brawa za poetycką krytykę amerykańskiego "molocha" oraz patologii amerykańskiej psychiatrii lat 50-tych...

użytkownik usunięty
MaX_Q

Trochę, jak dla mnie, to wszystko zbyt ugrzecznione (podobnie jak FACTOTUM); mogłoby być bardziej surowo i z nerwem. Irytujące animacje. Całości broni James Franco (i, oczywiście, odczytywany poemat). Subiektywnie: 6/10, szkoda

ocenił(a) film na 8

To jest właśnie problem kina: w godzinę nie da się przedstawić bogactwa życia artysty ani streścić jego twórczości. Zawsze fragment, z konieczności...

Właśnie na mnie te animacje zrobiły ogromne wrażenie - lepsze były chyba tylko w The Wall. :)

ocenił(a) film na 6
aariciaa

Tak sobie pomyślałam, że szkoda tylko, że nie wykorzystano ich na plakacie, bo moim zdaniem jest średni i nie oddaje tego klimatu.

ocenił(a) film na 8
MaX_Q

Film bardzo dobry
animacje nie były złe, na początku mi przeszkadzały ale im dalej oglądałam film można powiedzieć wciągały, tak jakbym wpadała w trans, więc chyba były dobrym wypełnieniem dla poezji Ginsberga. Tak szczerze, to najsłabiej wypadł właśnie Franco w tych scenach, gdzie czyta poemat (przynajmniej według mnie, z resztą przez cały film nie mogłam się do niego przekonać), ale sam film fajny, zwłaszcza sceny w sądzie i w ogóle film miał fajny rytm, podobał mi się:)

ocenił(a) film na 7
gemma_92

Franco aktorsko może zbytnio się nie wykazał, ale trzeba mu przyznać, że pasuje do roli (choć mnie szczególnie irytował jego głos [sceny wywiadu], no i wiecznie ten sam wyraz twarzy, taki luzacko kpiący ;-)). Mnie w miarę łatwo przyszło wczuć się w rytm filmowej opowieści, przyzwyczaić do założenia, że to właśnie Ginsberg na ekranie. Na pewno sporo łatwiej niż w przypadku Radcliffe'a, który choć nie ma już u mnie łatki HP, jest zwyczajnie nieznośnie niedopasowany i trochę mi to psuło seans Kill Your Darlings.

Samo odczytanie poematu w moim odczuciu znakomicie obroniło film, sens jego powstania - ten wiersz TRZEBA usłyszeć, albo chociaż czytać na głos, i koniecznie w oryginale, inaczej trudno wbić się w rytm, poczuć beat ;-) i dać się porwać poezji.

ocenił(a) film na 6
MaX_Q

Jak się zaczęło od sceny legendarnego pierwszego czytania "Skowytu" w Sixth Gallery w San Francisco 7 października 1956 i jak nagle na słowie "jazz" film tąpnął i przeskoczył w poszatkowane slajdy ilustrowane bepopowym jazgotem - pomyślałem: "kurde, będzie dobrze". I w sumie dalej doceniam ascetyczność, nowatorstwo formalne, sugestywne animacje - ale jedna rzecz mnie drażni: redukowanie sensu poematu do dość prostego gejowskiego coming-outu Ginsberga. Proszę mnie dobrze zrozumieć - nie mam absolutnie nic do gejów i bez wątpienia miejsce "Skowytu" w nurcie literatury gejowskiej jest i ważne, i arcydzielne, i przełomowe, ale tu jednak chodzi o coś znacznie większego...

Trochę czasu mi ten "Skowyt" niegdyś pożarł, ciekawych efektów - zapraszam tutaj: http://bartlebydeangola.blogspot.com/2017/07/skowyt.html

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones