Film nietuzinkowy, w filmie przewija się naprzemiennie kilka filmów. Z jednej strony jest
to wywiad z autorem, dotyczący jego książki, z drugiej strony jest to poniekąd
zekranizowanie życia autora podczas którego kształtowała się jego osobowość i powstawała książka, z trzeciej strony jest to recytacja przed publicznością "swoich"
(jego,autora) wierszy, a z czwartej strony to proces sądowy, rozprawujący o tym, czy w książce
nie można było użyć innych słów zamiast wulgaryzmów. Czyli coś na podobieństwo
naszej komuny, chociaż nie było mi dane żyć w pełni świadomości w tamtych czasach,
wiem iż zanim książka trafiłą do szerokiego grona została poprawiana w myśl aktualnie panującej myśli ideologicznej. W tym filmie
dążyli by tą książkę zmienić. Jak wyszło sami ocenicie podczas oglądania filmu. Myślę że
mi jako erupoejskiemu odbiorcy, który jest "łysy" (jeśli chodzi o panujące czasy powstawania książki) jest trudno odnaleźć się na miejscu bohatera i jego opowieści. Na szczęscie w
filmie są ciekawe opinie i wyjaśnienia które dają odbiorcy pojęcie o czym autor
rozprawuje w swojej książce.
Film jako dzieło artystyczne, było wg mnie, zrobione ciekawie. Bardzo mi się podobały
momenty animacji filmowej, rzekłbym genialnie zrobione i dopasowane. Recytowanie
przed publicznością, z zawieszeniem nad HOLY świetne :). Naprawdę kawał dobrego
kina. Jedyne co mnie troszkę męczyło to to eeeee aktora podczas "wywiadu". Niektórzy
ludzie tak mają że mówią np. "yyyyy" i dopiero dalej ciągną zdanie, Ale to, że mnie to
męczyło, nie umniejsza to klasie filmu. Mógłbym opisać cały film i wciąż czułbym
niedosyt, że czegoś nie powiedziałem.
Podsumowując, Jednych ten film przekona do siebie, natomiast jak było w moim
przypadku na początku sceptyczny lecz później wsłuchany w poezję, albo po prostu ktoś
wyłączy po kilkunastu minutach. Uważam jednak, że warto go obejrzeć ze względu na
formę w jakiej zostało to pokazane :).
Pozdrawiam wszystkich co obejrzeli Skowyt.