Łatwo zacząć od tego, że za późno się za to zabrali. Dokładniej 10 lat za późno. Ciekawostka, że Slenderman w teorii tak naprawdę creepypastą nie jest, fandom go po prostu sobie przygarnął. No ale mówimy o filmie.
Efekty w głównej mierze komiczne. Jumpscary żenujące. Czynności podejmowane przez bohaterów nierealistyczne. Słyszałam już "ale gdyby zachowywali się logicznie, to by to straszne nie było". Czyżby? Osobiście dla mnie ani trochę przejmujący nie jest horror, gdy główni bohaterowie podejmują takie decyzje, że równie dobrze mogliby wywiesić sobie kartkę "teraz ja" na plecach. Przynajmniej można pośmiać się wśród znajomych z niekompetencji, to zawsze coś. Nie znaczy to wcale, że zasługuje na podwyższenie oceny.