Po ogłoszeniu, że film o znanej postaci z creepypast (Slender Manie) powstanie, byłem do niego specyficznie nastawiony. Kiedy wyszedł pierwszy zwiastun, zostałem pozytywnie zaskoczony i, o dziwo, zacząłem czekać na ten film. No i w końcu, czekając niecierpliwie do momentu premiery, doczekałem się. Byłem w kinie i widziałem. Jakie mam odczucia po filmie? Otóż jestem pozytywnie zaskoczony i nie zawiodłem się. Jednak jedyne do czego bym mógł się przyczepić to:
Czasami niektóre momenty się bardzo ciągną, a kilka scen jest w ogóle zbędnych (wątek romantyczny głównej bohaterki - po co?)
Jeżeli ktoś spodziewa się naszego tytułowego bohatera w co drugiej scenie - będzie mocno zawiedziony. Pojawia się może na 5-10, góra 15 minut. Ogólnie ma to też swoje plusy, ale o tym później.
Przyczepiłbym się jeszcze do jednej kwestii - nie wiem, jak to dokładnie nazwać. Momentami jest bardzo cicho, a kiedy pojawia się slender man i próbuje swoją ręką złapać główną bohaterkę (scena w bibliotece) to dźwięk staje się o 100 razy bardziej głośny.
A teraz plusy, czyli to co się udało w filmie:
- Rewelacyjny klimat
- Bardzo dobrze budowane napięcie
- Nie ma żadnych wykorzystywanych ostatnio często w horrorach rzeczy - jumpscarów i innych takich
- Fajne zakończenie