Gra była całkiem fajnym przerywnikiem na maks 20 minut, ale po kiego grzyba film??? I co, przez półtorej godziny będą zbierali osiem karteczek czy jak? Ja rozumiem np. takich Japończyków, którzy zekranizowali "Ao Oni", ale Japonia to nie tylko inny kraj i realia, ale po prostu stan umysłu, więc tam nawet takie twory jak "Sadako vs Kayako" mogą powstać i znaleźć grono odbiorców, ale "Slenderman" prostu z Hollywoodu??? Litości... To pokazuje, jak nisko obecnie bryluje gatunek kina grozy, że nawet takie pierdółki jak minigry grozy znajdują się na celowniku scenarzystów. Teraz poczekajmy jeszcze na filmowe "Five Nights at Freddy's" i będzie komplet.