Sam film nie jest jakiś rewelacyjny, ale właśnie ze względu na Sharon Stone dobrze się go
ogląda.
Wyglądałaby, ale ta fryzura... Jedno jest pewne, między Williamem a Sharon była autentyczna chemia. Po premierze, Stone umocniła swój status symbolu sexu, zaś przed Williamem zapewne co druga amerykanka rozchylała nogi gdy tylko pstryknął palcami.
Podobno nie było między nimi żadnej chemii. Stone bardzo kłóciła się z Williamem na planie i oboje starali się o to żeby zdjęcia trwały jak najkrócej. Pozory mylą. Stone ma podobno paskudny charakter i niewiele osób może z nią wytrzymać.