Żałosny i komiczny Smakosz, który nie ma absolutnie nic wspólnego z poprzednimi częściami. Zacznę może od tego, że sama fabuła jest bzdurna. Nagle nie wiadomo skąd i dlaczego znajdują furgonetkę, postanawiają się zemścić, ale idzie im to tak ciężko i koszmarnie, że aż patrzeć nie można. Dodajmy tutaj wiele smaczków odreżyserskich- np. na samym początku, oglądają furgonetkę- rach ciach! spada krata i przycina facetowi rękę, potem z tego samego pojazdu z rury wydechowej wystrzeliwuje na grubym drucie sztylet- no śmiech na sali proszę państwa. Dodajmy do tego dalej koszmarne efekty specjalne np. gdy bomba wybucha pod autem i samochód przekoziołkowuje na pole w oparze szarego tła, które się unosi wokół niego; to nie jedyna scena, w której mogliśmy obejrzeć efekty tworzone chyba na programie starego Linuxa. Gra aktorska także nie wzbudzała jakiegokolwiek entuzjazmu- ciągłe kłótnie między szeryfem a sierżantem w którymś momencie przyprawiały mnie o grymas zażenowania (ich rzekoma służba w policji, i zresztą cała policja, to jakiś śmiech na sali i zero jakiegokolwiek urzeczywistnienia- banda idiotów, którzy nie potrafią strzelać czy jakkolwiek inaczej reagować na zagrożenie). Nie rozumiem też sensu wciśnięcia na chama wątku miłosnego między Addie i Buddy- aczkolwiek mikro plusik za urocze piegi u chłopaka. I jeszcze jeden mikro plusik za naprawdę "przerażającą" twarz babci- bałam się jej bardziej niż Smakosza. No i o wilku mowa- Smakosz, nie wyglądał nawet w połowie tak dobrze jak w stworzonym przed ponad dekadą temu filmie, był po prostu gumową lalką, która była śmieszna i kiczowata. Generalnie odradzam zaznajamiania się z tym "dziełem".