Nie będę nic mówić, o aktorstwie strudniosprawionym, o nędznym scenariuszu, nawet nie wspomnę o jakiejś tam muzyce, czy czymś w tym guście.
Powiem o propagandzie. Na ogół, unikam sporów politycznych, ale powiem to: moim zdanie PiS sprzedał nam ładną, piękną i wydaną w kilku kinach propagandę, wzorowaną na komunistycznych filmikach, z których - wbrew pozorom - reżyser (kimkolwiek, by był, bo nie pamiętam) brał całkiem sporą inspirację.
Prócz tego nuda. Wspaniała nuda. I nie mówcie: "to se obejrzysz Transformers! To prawdziwy dramat, kino na poziomie!11one!", bo ja naprawdę doceniam dramaty, typu "Skazanych na Shawshank", czy "Ojca Chrzestnego". W zasadzie uważam ten gatunek, za najlepszy w historii kinematografii. Ale "Smoleńsk", różni się czymś, od wspomnianych powyżej mistrzowskich tytułów - nie wzrusza, bo popisuje się słabymi postaciami, które mamy, mówiąc wprost, w dupie.
Za kilka lat, będzie to puszczane, młodym adeptom, sztuki reżyserskiej, by pokazać, jak nie kręcić dramatów. Chociaż... to jest dramat. Tylko nie taki, jakby tego sobie życzyli twórcy :-)