Nie radzę na to iść, ostatnia scena wygląda następująco:
W lesie katyńskim stoją ubrani w zielone, długie płaszcze żołnierze z czapkami na głowach, nagle przez las idzie para prezydencka wraz z resztą ofiar katastrofy, żołnierze salutują, niektórzy rzucają się sobie w objęcia.
Tak, to były duchy. Duchy żołnierzy zamordowanych przez NKWD spotkały się z duchami ofiar katastrofy smoleńskiej. Pytanie czy to już profanacja?
Jeśli to nie troll tylko tak na serio, to postuluję utworzenie rodzimego odpowiednika Złotych Malin - tylko po to, by przyznać jedną "Smoleńskowi" :D
Co ty??? Taki film nie zdobędzie żadnych złotych węży. To niemożliwe, z politycznego punktu widzenia.
Ten film zostanie ogłoszony najlepszym filmem roku. Fido będzie najlepszą aktorką.
Normalnie po przeczytaniu czegoś takiego pomyślałbym, że to słaby trolling... ale w przypadku tej "produkcji", nie jestem już taki pewny. Strach się bać.
Niestety. To nie żart, trolling czy prowo. To najprawdziwsza prawda. Zresztą jak film otwiera scena jak rosyjski samolot zrzuca na lotnisko generator mgły (w filmie jako tajemnicze coś) to czego się spodziewasz?
Nawet nie wiem co na to napisać i nadal ciężko mi w to uwierzyć. Po prostu ten cały absurd nie mieści mi się już w głowie.
Trochę to przypomina rozwiązanie znane z "Syberiady" Konczałowskiego i tam było czymś nowoczesnym i oryginalnym, czymś ponadczasowym, a tu nie dość, że narzuca tok myślenia, to jeszcze jest pseudoartystycznym naśladownictwem (oczywiście, zakładając że taka jest końcówka, jak opisujesz).
"W lesie katyńskim stoją ubrani w zielone, długie płaszcze żołnierze z czapkami na głowach, nagle przez las idzie para prezydencka wraz z resztą ofiar katastrofy, żołnierze salutują, niektórzy rzucają się sobie w objęcia."
To oznacza zawłaszczenie kolejnego symbolu historii Polski. Święto Niepodległości (wygwizdywanie prezydenta Komorowskiego), rocznica Grudnia '70 (stanie tam gdzie ZOMO), rocznica Powstania Warszawskiego (wygwizdywanie gen. Ścibor-Rylskiego) już nie są symbolami całego Narodu, tylko "prawdziwych Polaków". Teraz okazuje się, że zamordowani w Katyniu oficerowie byli monolitem polsko-katolicko-"prawicowym". Biorąc pod uwagę, że przeważali tam oficerowie rezerwy, to rozrzut narodowościowy, wyznaniowy, a nawet sympati politycznych był spory. Zrozumieć można za to rzucanie się w objęcia, bo to pewnie w założeniu miały być osoby z Rodzin Katyńskich, spotykające swoich ojców.