"SOBOTA CZTERNASTEGO" jest bardzo zapomnianym filmem. A szkoda bo w tłumie krwawych horrorów z lat 80' ten wyróżnia się tym że krwi tu nie ma praktycznie wcale. Fabuła jest prosta ale i przejrzysta dla widza. Rodzina jakich wiele dostaje w spadku straszną ruderę do której się wprowadzają. Syn odnajduje przypadkiem "Księgę Zła" , otwiera ją i na nasz świat spadają jak grom z nieba różne stwory. I zaczyna się wesoła bieganina z krzykami w tle po całym domostwie. Tak "Sobota Czternastego" jest przede wszystkim komedią i minimalnymi elementami grozy. Dzisiaj ten film przestraszył by 3 latka. Ale nie o to chodzi. Klimat plastikowych lat 80' wdziera się od samego początku , i pozostaje aż do napisów końcowych. Tanie efekty, gumowe potwory czy szczur (mój ulubieniec z filmu) i nietoperze na drutach , zamiast oszpecić film, stworzyły niepowtarzalny klimat, przez co obraz broni się w swojej klasie. Już początkowe napisy są zrobione amatorsko , lecz z takim urokiem że Uśmiech Radości pojawia się na pysku. Aktorzy grają poprawnie , czyli tak jak powinno być. Nie ma oskarowych ról , nie ma ról które nie zasługują nawet na złotą malinę. Jest poprawnie. Muzyczka pojawia się i nie jest odkrywcza, czyli standardowe motywy takie jak pojawiają się w takich produkcjach, ale idealnie komponuje się w cały obraz. Nad tym filmem JA jako miłośnik takiego kina mógłbym rozpisywać się długo , ale po co skoro sami musicie zobaczyć film i ocenić. Dla miłośników kina klasy B czy nawet C będzie to film idealny, typowi fani horroru nie mają czego tu szukać, a osoby które lubią się pośmiać odnajdą w tej produkcji coś dla siebie. Ja osobiście Polecam