Syn opowiadał mi, że ze dwa lata temu będąc nad morzem - TYM(!) morzem - zobaczył, że w jakąś wolną lukę poniędzy wszendobylskie futtracki wjechało dwóch młodych gości starym, ale odremontowanym i przystosowanym polskim... "ŻUKIEM" i jęło częstiwać wywczasowiczów - za stosowną opłatą - nie czym innym, a SOKIEM! Najpewniej - owocowym.
Czy muszę dodać, że na plandece mieli wykaligrafikowany polski tytuł filmu, o którym sobie tu gawędzimy?...