PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33510}
6,1 29 924
oceny
6,1 10 1 29924
5,7 6
ocen krytyków
Solaris
powrót do forum filmu Solaris

Lem o filmie

ocenił(a) film na 8

"Soderbergh popełnił kawałek ambitnego, artystycznego kina - trudny do zgryzienia orzech dla masowego odbiorcy karmionego hollywoodzką papką."

Stanisław Lem

no comments

ocenił(a) film na 5
bellatrixx

Możesz podać źródło?

ocenił(a) film na 8
Paweln_2

Ja mogę :-)

< http://www.stopklatka.pl/artykuly/artykul.asp?wi=13044 >

Pamiętajmy ponadto, że film jest autonomiczną sztuką, i jako taka nie powinna, ba! nie może, dosłownie przenosić prozy na ekran.
Dzieło takie było by całkowicie nieoglądalne.

Myślę wiec, że takie sceny, jak biegający po planie geniusz Stanisław Lem, krzyczący na geniusza Andrieja Tarkowskiego "Durak!, Durak!" są niedopuszczalne, to znaczy dopuszczenie do takich scen jest niedopuszczalne, bo twórcom nie dziwię się.

Literatura i film to dwa różne zwierzęta, oceniać je można wyłącznie niezależnie od siebie.

ocenił(a) film na 4
witya

czytając Tomasza Lema książkę "Awantura na tle powszechnego ciążenia" dowiedziałem się, że Soderbergh w jednym z wywiadów przyznał, że opierał się wyłącznie na dziele Tarkowskiego i NIE CZYTAŁ KSIĄŻKI!!!

użytkownik usunięty
MrocznyZiutek

No to się da wyczuć.

ocenił(a) film na 7
bellatrixx

A oto rozszerzona wersja opinii Lema: "Jakkolwiek przyznaję, że wizja Soderbergha niepozbawiona jest ambicji, smaku i klimatu, wyeksponowanie akurat samego wątku miłosnego mnie nie zachwyca. Ten obraz bardzo ładnie pachnie, ale z całego bukietu, jaki dostarcza książka, akurat wolę inne aromaty. "Solaris" jest w pewnym sensie dorzeczem, Soderbergh wybrał tylko jeden z jego dopływów. Problem w tym, że nawet taka, tragiczno-romantyczna, adaptacja wydaje się zbyt wymagająca dla masowego, karmionego hollywoodzką papką odbiorcy. Gdyby ktoś kiedyś poważył się wiernie i w całości przenieść moją książkę na ekran, obawiam się, że efekty byłyby zrozumiałe dla wąskiej grupy widzów". (źródło: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,65505,2708096.html).

Czyli dla bezmyślnego hollywoodzkiego widza film jest - owszem - wręcz zbyt wymagający, lecz dla czytelnika Lema - zbyt wybiórczy i w rezultacie mocno poniżej oczekiwań. Poniżej moich oczekiwań - na pewno.

_neutrino_

film zawsze jest splycony w stosunku do ksiazki - ze zrozumialych wzgledow nie moga zrobic filmu, ktory trwa 20 godzin - mnie ten film zawsze wciaga jak podobny do niego film "Moon" (2009)

użytkownik usunięty
777777

Zawsze można zrobić miniserial, ale kino jest bardziej dochodowe. Dwie drogi. Sztuka czy komercja.

użytkownik usunięty
_neutrino_

o to to to!
i film nie obroni się tym że "panie, nie da sie przeniść ksionżki do kina, bo by za dugo ludzie musiały siedzieć i patrzyć", bo nawet sam wątek "romantyczny" można było zrobić mniej sztampowo i płytko. Tak jak był zrobiony w książce.

czy ktoś może mi powiedzieć, czemu w angielskim tłumaczenia, a przy tym i w tym filmie, zmieniono imiona bohaterów? Snaut na Snow, Harey na Rhyea a zamiast robotycznego wrecz sartoriusa mamy jakąs murzynkę?

ocenił(a) film na 5

Zgadzam się z przedmówcami, dla mnie Solaris ,ale to pisane, było jedną z najlepszych książek jakie przeczytałem. Film rozczarował mnie całkowicie. To nawet nie namiastka ksiązki,ale zaledwie luźny obraz . Dodatkowo jestem przekonany że dla osób które nie miały w ręku książki Lema, film będzie niezrozumiany a potęga oryginału - książki,zmarnowana. I nie zgodzę się również że nie można było tego zrobić lepiej bo "żaden film nie odda takiej książki" Jest taki film,który ogląda się tak jak czyta książke - Blade Runner. Książka niesłychanie klimatyczna ,a jednak twórcom udało się to pokazać na ekranie.Przynajmniej w części. Dla mnie film Solaris to zmarnowana potęga oryginału...

ocenił(a) film na 8
slawek710

&gt; Blade Runner. Książka niesłychanie klimatyczna ,a jednak twórcom udało się to pokazać na ekranie.

Film równie dobry jak książka (tzn. rewelacyjny), lecz – błagam – zauważ, iż "Czy androidy..." jest o czymś zupełnie innym, niż "Blade Runner". Dwa wątki przeniesione na ekran, plus inwencja Scotta, gdyby to miała być ekranizacja, nie była by udana.
W "Solaris" jest podobnie (oczywiście nie próbuję stawiać tego filmu obok "Blade Runnera): dwa wątki plus inwencja, nikt nawet nie próbował czynić adaptacji ekranowej – i dobrze!

_neutrino_

"dla czytelnika Lema - zbyt wybiórczy i w rezultacie mocno poniżej oczekiwań. Poniżej moich oczekiwań - na pewno." I moich również.
AMEN ! ! !

ocenił(a) film na 6
bellatrixx

Sam Lem stwierdził, że twórca skupił się nie na tym co w książce było celem: przedstawienie bytu-planety, a raczej nieudolna próba jego zrozumienia przez bohaterów. Tłem miał być wątek miłosny i tylko lekkim katalizatorem zachowań głównego bohatera, ale nie wątkiem dominującym. Film edytorsko świetny, jeśli zaś chodzi o zobrazowanie idei zawartej w książce to słabiutko.

Dla pocieszenia dodam, że naszym rodzimym twórcom też niekoniecznie wyszły ekranizacje dzieł Pana Stanisława. Nie wynika to ze złej woli czy niedoróbstwa, ale raczej z tego w jakim okresie w dziejach kina produkcje powstawały i jednoznacznie uwypuklone tam są ówcześnie panujące kinowe tendencje i trendy. Np. prześwietne dzieło "Śledztwo". Dwie realizacje. Jedna z lat '70 i druga z końca zeszłego stulecia. Każda podeszła do dzieła inaczej i to widać od razu. Każda ujęła trochę inaczej temat. Obie mi się podobają i w obu twórcy skupiali się na trochę innych stronach powieści, a i tak daleko im od pierwowzoru.

Twórca hollywoodzkiej wersji "Solaris" z 'brzydalem' w roli głównej tak pojął dzieło jak je przedstawił. Pamiętajmy też, że dzieło, jakby się tłumacz nie starał, to w przekładzie może czasem odrobinę stracić, która to odrobina może zaważyć na tym co zostało zemfazowane a co poszło w tło.

Lem nie jest zbyt "filmowy". Ciężko się go adaptuje, tak samo jak np. Gombrowicza. Nie bądźmy zbyt surowi dla twórców przecież i tak zawsze mamy niedoścignioną książkę, która stoi na półce i zawsze możemy, spragnieni autentyczności, po nią sięgnąć i się dosycić po zawsze słabszych filmach. Film to czyjaś wariacja, a nie wierna kopia. Książka pobudza wyobraźnię, a film trochę zawęża pole do popisu w tym zakresie. Film przenigdy nie wygra z tym co tworzy nasza osobista wyobraźnia podczas lektury. To czyni dzieło bardziej osobistym (autentyczne przeżycia następują w naszych myślach) bo każdy wyobraża coś sobie trochę inaczej, według swoich własnych potrzeb. Twórca filmu mówi: ja to sobie tak wyobrażam. Nie ma dwóch na świecie identycznych ludzi (łącznie z tymi co od początku świata zmarli i tymi co się do końca świata narodzą) i tak samo nie znajdą się dwa identyczne wyobrażenia o czymś. Książka jest tym co trzeba oceniać, a reszta to tylko loteria środków i form...

;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones