ja widzę, że film 99min + reklamy i mamy 120 :)

Książki nie czytałem, ale po obejrzeniu faktycznie można stwierdzić, że film powinien być dużo dłuższy. W końcu na science-fiction nie powinno być ograniczeń czasowych, ponieważ zwykle mają tak głęboką treść, że trudno ją upchać w tak krótkim filmie. Lubię ten film jednak za klimat i muzykę.

No właśnie; żeby zrozumieć film, trzeba przeczytać książkę. Bo z tego co obejrzalam, nie wiem nic. I nie widzę w tym większego sensu. Do tego jeszcze parę niezrozumiałych wątków (np. chłopiec na końcu), ale przysypialam, więc mogłam coś przegapic ;P W sumie pomysl niezły, ale wykonanie trochę kulawe..

Dokladnie, ja ksiazek czytalem, jakis rok temu i na film mialem ochote juz jakis czas. Obejzalem na polsacie i... no wlasnie, jako ze ksiazke czytalem zrozumialem o co chodzi, ale ja sie dziwie jak zrozumieli to ludzie, ktorzy nie czytali. Nie da sia, za duzo watkow wycietych no i goly tylek Clooneya :P. Lepiej tego nie ogladac przed przeczytaniem ksiazki, po przeczytaniu, tylko jesli sie bardzo chce.

W sumie pośrednio to ja to dla tego tyłka oglądałam :D a w bibliotece wszystkie "Solarisy" wcieło .. Chyba nie tylko ja nie bardzo wiedziałam o co chodzi..

No właśnie... Jak już tak drążycie temat możliwości zrozumienia filmu, to może ktoś by mi wyjaśnił zakończenie.
Nie wiem czy żeczywiście sam film jest tak trudny do zrozumienia czy fakt, że podczas oglądania filmu miałem w głowie przedmiot, z którego po weekendzie miałem egzamin wpłynął na to żę się pogubiłem na końcu kompletnie. Czy on wreszcie został czy odleciał? Czy jednocześnie został i odleciał? :D A może żeczywiście tego się nie da wyjaśnić tak prosto.
Wydawało mi się że jest scena w której decydują się odlecieć i Kelvin wsiada również. A później jest ewidentna scena jak jest na "zapadającej się" stacji razem z tym chłopczykiem. I w tym momencie zgłupiałem. Dalej są oczywiśćie sceny po tym jak niby wrócił na ziemię... jeszcze ten monolog - czy ją dobrze zapamiętał...
I na końcu ta scena w kuchni to już tylko gwóźdź do trumny mojego mózgu.. Ktoś mi pomoże? Czy w ogóle scena jak Kelvin wsiada na statek jest czy nie ma?

.. rezygnuje z powrotu, zostając i skazując się na ''śmierć''. Tonąc w oceanie woła ukochaną, która przecież jest jego tworem, chłopiec mógłby być tym, co pozwala przekroczyć mu granicę między tymi dwoma światami i wprowadzając go w nowe życie (ręka, bo pojawia się przecież Rheya, która ''umarła'' a sam Kelvin jest ''niesmiertelny'' (gojąca się rana).. bla bla bla
..zupełnie tak, jakby żywy Solaryjski ocean był nowym światem naszych pragnień.
(i chociaż ten wątek nie występuje w książce, trudno go pojąć owej powieści nie znając.)

Nie czytałam książki ale oglądałam "Solaris" Tarkowskiego i o wiele bardziej mi sie podobał, była w nim jakaś atmosfera niedopowiedzenia i tajemniczości, ale sądzę że to był wpływ wielkiego reżysera. W tym filmie brakuje mi tego klimatu, wszystko jest zbyt proste ale film kręcony przez Amerykanów dla Amerykanów musi być prosty by go zrozumieli.

Dla mnie cudowny. Temat rewelacyjny który podjął Lem. Film zrealizowany w swoistym klimacie przez dwóch panów M i S. Polecam Traffic w wykonaniu wspomnianej dwójki. Muzyka tworzy ten schemat.