Przyznam szczerze, iż nie oglądałem filmu ze względu na złe oceny i opinie. Niestety jak to bywa w
przypadku adaptacji książek bardzo często mijają się one z oczekiwaniami fanów. Dla mnie jako dla
osoby, która nigdy nie miała styczności z twórczością Lema obraz ów wywarł nie lada wrażenie.
Ciężki, zmuszający do myślenia i empatii wprowadzający do doliny własnych błędów i rozważań nad
nimi. Zachęcił mnie do lektury oryginału, jeżeli tak jak to ujęli czytelnicy Staszka film to jedynie
namiastka pierwowzoru.
nie czytałem książki, więc nie znam dokładnie historii, ale może mi wyjaśnić ostatnią scenę?
film przypomina mi MOON - natomiast istotnie, dla mnie film okazał się w pewnym sensie namiastką - opisy Lema są .... wybitnie inteligentne, głębokie psychologicznie, polecam wobec tego MOON - film - typowy klimat science-fiction w pejzażach księżyca z niepokojącą atmosferą i wątkiem egzystencjonalnym......
Jestem fanem literatury Lema i zdarzyło mi się przeczytać prawie wszystkie jego teksty włączając w to nawet nudne Dialogi (fragmentami filozoficzne rozprawy n/t wyższości komunizmu nad kapitalizmem). Ośmielam się twierdzić, że film Soderbergha jest poważnym rozwinięciem tego, co Lemowi udało się zalewdie zasygnalizować. Film zchowuje dobre tempo, głębię, świetnie wprowadza widza i pozwala mu przechodzić przez kolejne warstwy filozofi. To film z pytaniem o Boga, miłość, wieczność, życie...
Lem był dobrym pisarzem, ale zbyt często skupiał się na nieistotnych technicznych wątkach - to było jego przekleństwo. Nie gloryfikowałbym w tym wypadku pisarza, bo film jest zdecydowanie lepszy niż książka.