Malick ukazuje tu pustkę życia większości ludzi z tzw szoł-bizu, pustkę rock'n'rollowego stylu życia - sex z czym popadnie, drugs, brak stabilizacji i właśnie ten cały chaotyczny rock 'n' roll. Wg mnie zostało to przedstawione kapitalnie. Zgadzam się, że może się trochę dłużyć. Na szczęście Malick zrezygnował tutaj z kilkunastominutowych obrazów wszechświata, wybuchów, planet, mlecznych dróg etc. Trochę łopatologii oczywiście też jest - motyw polski z Fassbenderem ale mi to nie przeszkadza. Fajnie zestawił ten rock 'n' rollowy chaos ze spokojem życia na prowincji. Ostatecznie bohaterowie dokonują pod tym względem wyboru. Jak dla mnie trochę taka kontynuacja Rycerza Pucharów (tam mieliśmy gościa znudzonego życiem, który działał w branży filmowej) jednak bardziej spójna, czytelna i klarowna, z jakąś taką wyraźniejszą puentą. Tego w Rycerzu mi zabrakło. Nie każdemu się to spodoba (dłużyzny, płynące obrazy etc.) ale każdy szuka dla siebie czegoś w kinie i ja akurat tutaj to znalazłem.