Najbardziej sensowny ze wszystkich wystepujących w filmie. Ogląda się super, ale krytyka cyfrowego nagrywania przez zblazowanych milionerów których stać na studery, urei i neve trochę naciągana.
Ależ nic nie pobije analogowego brzmienia. Każda niedoskonałość nagrania jest nie do podrobienia cyfrowo, nie mówiąc już o soczystym brzmieniu!
Do tego wszyscy ci ludzie zaczynali na analogach, więc niby dlaczego nie mieliby się znać na rzeczy - bo są kasiaści?
Racja. Trochę za dużego skrótu myślowego użyłem;-) Nie chodzi o krytykę świata analogów jako takiego, zgadzam sięz grubsza z tym co napisałeś. Po prostu część wystepujących przed kamerą przywodzi mi na myśl milionera pouczającego cie że Cristal Brut jest wyborny, a Moet & Chandon to sikacz. I to jedynie mi się nie podoba w tym filmie . Pozdrawiam.
Wybacz ale troszkę opowiadasz dyrdymały. Można odwrócić ten tekst i powiedzieć, że nic nie pobije cyfrowego brzmienia, które jest nie do podrobienia analogowo. Wszystko to są tylko formy slużące osiąganiu zamierzonych celów i ich umiejętne wykorzystywanie jest sednem sprawy.
Zgadzam się z CieplymiPapuciami, że film niepotrzebnie leje wodę na ten młyn. Zamiast przedstawiać czystą radość z tworzenia na tym co lubią, ludzie występujący troche wychodzą na rozżalone kwoki, którym ktoś zajął kawałek kurnika.
Zooo_2: chyba nie zauważyłeś, że film jest o studiu nagraniowym, którego sercem był ten stół.
po jaką cholerę mieliby opowiadać o tym, jak zajebiste jest cyfrowe brzmienie? to nie jest film o "czystej radości tworzenia", to hołd złożony nieistniejącemu studiu, w którym działy się rzeczy magiczne.
w ogóle widziałeś ten film?
eeee... hmm... co Ty tam znowu piszesz? :) Czy ja im każę gloryfikować cyfrę? Czy ja każę im ją choćby lubić? Raczej nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi.
A jak sądzisz, daleko Neil ujedzie na swoim "koniku"... Pono? :) Nie no, żart, żebyś nie główkował(a?) za dużo. Ale też przykład postaci, która w filmie wystepuje i opowiada dyrdymały o "cyfrze" (poza filmem).