Mi też się ta scena bardzo podobała, chwyciła za serce mocno, również się wzruszyłem.

Mnie chwyta za serce zawsze jak ktoś zaczyna zdanie od "mi". Wzruszam się., kiedy staje mi przed oczami biedny wiejski analfabeta z utworu Konopnickiej i ciśnie mi się na usta owo słynne: pójdź dziecię, ja cię uczyć każę...

Mi się wydaje że mi też. Nie no żart. mi nie. Mi kiedyś tak się też robiło. mimi... i co? dostałeś zawału? nie ma przecinków, "mi" na początku zdania. Straszne nie? Nie peniaj ziomek jesteśmy z Tobą.

Ale "Tobą" koniecznie dużą literą, prawda? (a może "z dużej"?), (a może jeszcze "z wielkiej"?) Bo tak cię przyuczyli, co? Założę się, że jak piszesz "mi" w środku zdania, to też dużą literą...;-)
A zamiast "powiem ci, że", mówisz: "powiem tobie, że"... a, pardon, "powiem Tobie"...;-)

W sensie, że umiesz j.polski, czyli swój ojczysty? Yhym. No pochwal się, co tam jeszcze umiesz xD

Szkoda nafty.

Mnie natomiast zawsze śmieszy, gdy znajdzie się przygłup pouczający innych w kwestii poprawności pisanego słowa, a jednocześnie sam w tym pouczającym tekście robi kilka byków. Oczami wyobraźni widzę wtedy kretyna z przerostem ego.

a troche ich bylo hehe :) szczegolnie koncówka i pokaz jak peter zrezygnował ze swojej dziewczyny bo wie ze będzie im lepiej bez niego

To było dobre. Wiedział ,że gdyby znowu się poznali to by pewnie nie wyszło im na dobre :( .

A ja mam wogóle w drugą strone, płaczliwy, przeciagniety, momentami irytujacy miernej klasy melodramat. No nie tego oczekiwałem

Bywa. Nastawiając się na rozczarowania, unikniesz . . . ;-)

Haha mega!

A ja np. zupełnie inaczej odebrałem tę scenę. Moim zdaniem PP nie zrezygnował ze znajomości z nimi a z próby wskrzeszenia dawnej przyjaźni na siłę. Widać było po przygotowanym tekście, że początkowo miał plan po prostu wytłumaczyć jej całą sytuację i przekonać do tego żeby ich znajomość wyglądała jak dawniej. Natomiast kiedy zamienił z MJ kilka zdań, uświadomił sobie, że w dalszym ciągu doskonale ją zna więc może po prostu zbudować tę znajomość krok po kroku od nowa.

Już od trailera wiedziałem kto ją złapie, mocna scena.

Jedna z moich ulubionych scen, ja ofc popłakałem się przy scenie z May. Ale scena z Garfieldem była tak zajebiscie przemyślana i wpleciona w to wszystko. Należało mu się.

dokładnie plus praktycznie ten sam kadr, gdy MJ spada i ich rozmowa potem... No nie ma bata się nie rozbeczeć:)

dla mnie to była jeszcze scena kiedy doc oc spotkał petera toby'ego podczas ostatniej walki, popłyneły łzy

Od momentu pojawienia się Andrew właściwie płakałam, bardzo mnie wzruszyły ich sceny. Przeczuwalam, że się pojawią Andrew i Tobey, ale jak oni nam to podali!

To jak naturalnie to wszystko wyszło robi mega wrażenie. To gigantyczne przedsięwzięcie, które o dziwo wyszło. Jaram się najbardziej tym, jak oddali szacunek Garfieldowi. Ten film też moim zdaniem pokazał jak dobrze był on dobrany do roli Spider Mana. Przecież to widać jak on się dobrze bawi, jak płynie w tym scenariuszu, jak idealnie wypowiada dialogi. Piękna sprawa.

Też uważam, że Garfield jest najlepszym Spider manem mimo, że filmy same w sobie obecne są lepsze. Natomiast mimo wszystko zagrał tu gorzej niż w swoich własnych 2 filmach.

A według mnie całkowicie odwrotnie jak w swoich filmach wogole nie miał dla mnie charakteru tak tu całkowicie mnie kupił a tak wysoką ocenę dałem głównie przez niego

Jeszcze scena Spider-mana Tobyego, kiedy powstrzymał zamordowanie Zielonego goblina. Było widać na twarzy, że to odkupienie po śmierci wujka i jak ostatecznie zginął jego domniemany zabójca. Przez chwilę myślałam, że jednak zginie stracił nie tylko owijka,ale też przyjaciela. Ta pierwsza trylogia była najbardziej krwawa jak na franczyzę i było dużo ofiar. Ciekawe, że nie pojawił się Harry bo myślałam, że będzie 2 Goblinem, ale to chyba wina aktora i jednak go nie zaangażowali

*wujka, ale też przyjaciela

Właśnie do pełni szczęścia zabrakło mi w tym filmie tylko Jamesa Franco :)

Franco jest drogi.

franco stał się ,,czarną owcą", podobno molestował swoje studentki obiecując im role w jego filmach. marvel nie zatrudni go

Dokładnie, nawet Seth Rogen jego wieloletni przyjaciel się od niego odwrócił - pytanie, czy to rzeczywiście prawda czy wyjdzie, że pomówienia jak u Kevina S.

Jedyna scena, która mnie naprawdę ruszyła. Aż szkoda, że nie udało się osiągnąć nawet promila tego efektu przy scenie z ciocia May, która była niestety dość obojętna.

Mnie zakończenie wkurzyło, za to śmiercią May zupełnie się nie przejąłem. Spiderman się mi spodobał przez to że Zendaya grała jego dziewczynę a jak jest obojętna to znów będzie mnie nudziło.

Według mnie śmierc May byłą świetnie wykonana i bardzo wzruszająca. Jedne z wielu momentów w filmie przepełnionych emocjami. Wydźwięk tej sceny był w dodatku spotęgowany wypowiedzianą przez May kultową już frazą o sile odpowiedzialności, oraz rozmową Petra 1 z Peterem 2 i Peterem 3 na temat śmierci ich bliskich. Świetna robota.

Ja mam kompletnie na odwrót, jedynie śmierć May była wzruszająca w tym filmie, cała końcówka meh.

„She was my mj” moment>>>>>

Mnie legendarna wypowiedź wujka Bena, którą tutaj mówi ciotka May do Spider Mana z tego uniwersum. Piękne słowa, które tworzą nam postać człowieka pająka.

To akurat jest już tak kinowa klisza, że mnie to bawiło, a nie rozczulało. Ogólnie, jak tu reszta wspomniała, wątek May cieniutki, komediowy i zbędny, przez co i śmierć bez jakiegokolwiek uderzenia w widza. Nieporównywalnie bardziej zabolało mnie to, że "Garfield" przeżył wewnętrznie uratowanie MJ, podczas gdy ona nie mogła nawet mieć pojęcia co się stało w jego historii i jakie ta sytuacja miała dla niego znaczenie - ot, z jej punktu widzenia nie pozwolił jej zginąć.

Mnie najbardziej jakby to powiedzieć, nazwijmy to ,,wzięło" nawrócenie Octopusa chociaż na moment przed powrotem

Mnie najbardziej rozwaliło jak Peter Toma postanawia by wszyscy o nim zapomnieli. Bardzo dołująca scena - szklane oczy momentalnie.

Też mnie to wzruszyło :(

Dla mnie ta scena była fajna, ogólnie to „odkupienie”, ale była za szybka. Ja bym zrobił to dłużej, żeby pokazać jak dla Petera serce zamarło, tak że ten upadek MJ ciągnie się w nieskończoność. Może dodałbym jakieś przebłyski z Gwen. Gdzieś na YouTube była taka przeróbka - fajnie wyszła.

A dużo takich było... Ta, gdy złapał również. Cała końcówka tak całkowicie smutna. Za to ten Peter Parker mnie wkurza na maksa. Wszystko psuje i tylko potem naprawiać trzeba ;)

Jak fajnie było zobaczyć 3 spidermenów na raz!!

Świetna scena. I jeszcze ta reakcja Andrew , gdy MJ mówi , że nic jej nie jest. Widać jak bardzo chciał by te słowa wypowiedziała Gwen

Sto procent, najlepsza scena. Do tego gra aktorska Toma - te oczy

Żadna. Ten film jest żenująco głupi, nudny i długi.

"żenująco głupi, nudny i długi" i dlatego dałeś 4. Fakt to nie to samo co latanie camaro w kosmosie w F9 które oceniłeś na 6. Hahaha. Krytyk jak się patrzy.

Fakt, to nie to samo.

Nie jesteś sam, mnie też żadna scena nie "chwyciła za serce", wręcz tego typu sceny były w tym filmie strasznie sztuczne, aż mdłe i było ich zdecydowanie za dużo, przez co z filmu zaczął się robić jakiś melodramat.

Szczerze mówiąc, żaden z nowych Pająków nie jest dobry. Zrobili z Parkera klauna i simpa.

Ta scena jak złapał MJ sprawiła dreszcze na moim ciele i ciepło ktore ukaja dusze. Naprawde nie spodziewalem sie ze tak zagra na mnie ta scena choć przeczuwałem że taka akcja moze sie wydarzyć.

Idąc do kina trzeba mieć odpowiednie nastawienie.. ja osobiście nastawiony byłem na mega epickie arcydzieło.. niestety odrobinę byłem rozczarowany.. nienasycony lepsze słowo.. jednak jeśli człowiek nastawi się na zwykłą kontynuację filmów o pajączku.. "just like that", to będzie to co tygrysy lubią najbardziej. Za dużo trąbienia o tym filmie dlatego gość mojego pokroju w główce uroił sobie zbyt wiele. Mimo wszystko świetnie się go oglądało i na pewno wrócę do tej pozycji. SPOILER.. jeden z bohaterów z tego co pamiętam użył słów.. "przygotuj się na rozczarowanie a nie będziesz rozczarowany".. jakoś tak.. powinni ten cytat użyć w trailerze

Mi bardzo podobała się scena gdzie Tobey powstrzymał Hollanda przed zabójstwem Goblina. No i oczywiście ostatnia scena i powrót do korzeni jako biedny, samotny Peter ze strojem uszytym na maszynie a nie jakieś gadżeciki od Starka.