Widać, że twórca "Sin City" maczał w tym paluchy.
Bardzo dobrze swoją rolę zagrał Samuel L. Jackson (choć po jego wyczynach chociażby z "Jumpera" miałem obawy). Klony natomiast...wymiatają! Film na pewno nie dla każdego; trzeba lubić tego typu produkcje.
Oglądając "Spirita" miałem wrażenie, że patrzę na "płynny" komiks. Film może nie dorównuje "Sin City", ale jest to nieco inna historia. Natomiast realizacja spełniła w pełni moje oczekiwania. Dlatego daję wysoką notę.