na hbo opisali, to jako komedia/horror. mało tam horroru i komedii.
ten film chyba sam nie wie czym chce być.
mamy trochę wybuchania ludzi i podchodzą do tego na luzie. nie jest to wysokich lotów, ale ujdzie. mogliby się na tym skupić. niestety przechodzimy do tandetnego, płaskiego romansu dla nastolatków i ogólnie wieje nudą. bohaterka, która jest też narratorem coś tam bredzi, ale ani to ciekawe ani zabawne i jest to zwyczajnie męczące. potem mamy tragedię i mnóstwo wybuchów naraz i film na chwilę ożywa tylko po to żeby całkiem zdechnąć i jedziemy na smutno. jeszcze trochę odżywa jak bohaterka zaczyna pić. kończy się szkoła, kończą przyjaźnie i na koniec mamy strasznie długi żenujący monolog pełen nastoletnich mądrości do bólu sztampowych
w efekcie dostajemy film, który próbuje być tyloma rzeczami naraz, że w niczym nie jest dobry. z niczego nie wyciśnięto soczku. nie jest to komedia, bo dostaniemy parę bladych uśmiechów. nie jest to też horror. jako romansidło dla nastolatków wypada blado i maksymalnie płytko. jako film o stracie, smutku, żalu, przemijaniu, zmianach w życiu, wkraczaniu w dorosłość też się nie sprawdza, bo to też tak ledwie polizane. trochę jakby twórcy mieli adhd i nie mogli się skupić na tym co kręcą, więc nakręcili wszystkiego po trochę.