PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=639024}
4,8 75 868
ocen
4,8 10 1 75868
6,9 37
ocen krytyków
Spring Breakers
powrót do forum filmu Spring Breakers

Najambitniejszy, przynajmniej w moim odczuciu, projekt od Harmony'ego Korine'a. Sam nie byłem pewien, jak ocenić ten film. Nawet nie wiem, czy mi się podobał. Od strony sztuki filmowej nie jest to bynajmniej żadna rewelacja: "gładka" forma znana z MTV, która przyciągnie współczesną młodzież, braki warsztatowe markowane za pomocą montażowych sztuczek. Co innego treść - "Spring Breakers" to pozycja w istocie przygnębiająca, przerażająca wręcz. I to nie ze względu na samą fabułę, która jest licha jak w pornosach. Nie dostaniemy tutaj ani jednego bohatera, któremu można by kibicować, nikogo z kim można sympatyzować. Ekran zaludniają potwory, nastolatki wychowane na grach komputerowych, teledyskach hip-hopowych i reality shows. Istoty bezmyślne, nastawione na szybki zysk, podchodzące bezrefleksyjnie do każdej dziedziny życia, życia, które zresztą nie ma dla nich większej wartości. To nie jest żadna generacja X, to nie jest nawet nihilizm, bo i za tym idzie jakaś myśl. To po prostu Generacja Wielkiej Nudy, którą zabija się przy pomocy używek, szybkiego seksu i pieniędzy, jako podniety, symbolu statusu społecznego. Bo dziś każdy może być gwiazdą, każdy też tą gwiazdą być chce.
Korine tworzy portret socjologiczny obecnych 12-16-latków, którzy wkrótce przejmą stery. Nie ma przy tym w owym portrecie w zasadzie nic z przesady - wystarczy wsiąść do autobusu, tramwaju, przejść się do najbliższego centrum handlowego. Twórca "Gummo" osiągnął tym samym, to, co nie udało się tak wielu twórcom, bo zamiast prawdziwego wejrzenia w rozkład moralny, próbowali jedynie moralizować. Obrazy pokroju "Galerianek" - z prostą wykładnią, która oczywista staje się jeszcze przed seansem, zawiodły na tym polu. Ubrane w wideoklipowy blichtr "Spring Breakers" narażają się wprawdzie na podobne zarzuty, jakie spotkały choćby Stone'a i jego "Urodzonych morderców": o gloryfikowanie zjawisk, które opisują. Jednak o ile Mickey i Mallory mogli naprawdę imponować, budzić sympatię widza poprzez sposób ich ukazania na ekranie, o tyle tutaj takie niebezpieczeństwo nie zachodzi. Bohaterki "Spring" to, mówiąc kolokwialnie, szmaty, które szanują nikogo, włącznie z sobą samymi. Jak więc miałyby zasłużyć na nasz szacunek? Mocne, nie tyle ze względu na formę czy ukazaną, pobieżnie zresztą i raczej w wersji soft, przemoc, ale właśnie z powodu ponurego przekazu. Dodatkowy plus za brawurowy występ Franco (o odtwórczyniach ról żeńskich nie wiem nic ponadto, że ponoć niektóre z nich są gwiazdkami Disneya, tak też grają).

ocenił(a) film na 8
Caligula

Chyba jestem jakiś dziwny, ale ja polubiłem postaci. Mało tego- wręcz je zrozumiałem. Mają one swoje wartości, a były nimi właśnie wspomniane używki, szybki seks i pieniądze. I Zabawa ponad wszystko czyli "ferie zimowe", które dla niektórych nigdy się nie kończą. To nawet była swoista forma buntu. Myślę że gdyby ubrać bikiniary w skórę i glany, zastąpić dubstepy punk rockiem oraz umieścić je w Wielkiej Brytanii przełomu lat 70/80 wydźwięk filmu nie zmieniłby się. W takim wypadku pod przykrywką walki o ideały anarchistyczne, młode punkówy też brałyby dragi, spały z kim popadnie i marnotrawiły drobniaki. Podejrzewam że taki obraz przypadłby do gustu większej widowni, bo zawsze to współczesna młodzież jest najbardziej napiętnowana krytyką, a przeszłość traktuje się z "należytym" szacunkiem.
Względem dzieła Korine'a nie jestem pewien czy wydźwięk jest tak 100% krytyczny wobec XXI wieku i jego niepełnoletnich przedstawicieli.

ocenił(a) film na 8
Lucky_luke

Jest pewna racja w tym, co piszesz - zawsze podchodzimy bardziej krytycznie do tego, co obecne, niż do przeszłości. Jednak nie mogę się zgodzić, co do tego, że używki, szybki seks i kasa to "wartości", jak to określiłeś. Pieniądze to pieniądze - służą do tego, by żyć, nie by żyć dla nich. Seks bez zobowiązań jest spoko, ale z czasem budzisz się z ręką w przysłowiowym nocniku, bo i on nie daje podniety. A narkotyki służyć winny do poszerzania świadomości, nie otumaniania się, by zapomnieć o wszystkim, bo w pewnym momencie przestajesz komukolwiek imponować, stajesz się zwykłym ćpunem, który robi pod siebie, śmierdzi i oddałby wszystko za kolejną działkę. To nie są mity - dobra zabawa przestaje w pewnym momencie być dobrą zabawą, o czym wiem z własnego doświadczenia. Nie chcę tutaj nikogo umoralniać, ale moje spojrzenie na bohaterki omawianego przez nas filmu jest takie, że nie reprezentują sobą kompletnie nic. I podobne podejście ma zapewne każdy samiec, który, owszem, zapewne chętnie je wykorzysta, ale później wytrze ch...ja w firankę i splunie na pożegnanie.

użytkownik usunięty
Caligula

Jeśliś zainteresowany, spamuję swoim tekstem: http://krytycyfilmowi.wordpress.com/2013/04/30/spring-breakers-2012-rez-harmony- korine/. Mniej o wypowiedzi filmu, więcej o samym autorze. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
Caligula

Jeżeli patrzeć na kino z tej strony to nie polubiłbym też Mickey'a i Mallory bo pewnie gdybym spotkał ich w prawdziwym życiu tuż przed tym jakby zrobili mi dziurę w głowie, pomyślałbym- ale to jest wredna para, robią krzywdę niewinnym ludziom. Tymczasem kino stwarza ten dystans, że obojętnie czy bohater jest zdzirą, ćpunem, białym raperem, mordercą czy komornikiem, można go polubić. Ja w każdym razie do bohaterek nic nie miałem. Zabawiły się, złamały pare zasad, a potem zrozumiały że "wiosenne ferie" dobiegły końca i po prostu dorosły. Wróciły do życia. Zostawiły w tyle błędy młodości i nie żałowały, bo po to jest młodość by popełniać błędy.

ocenił(a) film na 8
Lucky_luke

Hmm, nie jestem do końca pewien, czy cokolwiek "zrozumiały" i "dorosły", przynajmniej w filmie taka sugestia nie pada. Oczywiście rozumiem, że to tylko taka krwawa ballada, ale też dostrzegam drugie dno. Nie wiem, może dokonuję nadinterpretacji, ale jeśli rzeczywiście obraz Korine'a polega jedynie na ekspozycji silikonowych biustów i plażowych szaleństw, jak Ty chcesz to postrzegać, to znaczy, że wcale nie jest wart tej uwagi, którą się mu poświęca. Znam lepsze, bardziej "frywolne" pozycje na ten temat.
Co do sympatii względem bohaterek - ciężko mi ją z siebie wykrzesać właśnie ze względu na wspomnianą bezmyślność i skrajny egoizm. Nie wiem co w takiej postawie może się podobać, wyzwalać wyobrażenie możliwości porozumienia na jakiejkolwiek płaszczyźnie.

ocenił(a) film na 8
Caligula

Myślę że zrozumiały, skoro wróciły do domów. Dla Aliena "spring breaks" trwało cały czas- on nigdy nie dorósł. Dlatego skończył, jak skończył. Tymczasem bohaterki, widząc konsekwencje swojego zachowania, po kolei uciekały z ferii. Osobiście odbieram to jako metaforę dojrzewania.
Skąd wniosek że patrzę na "Spring breakers" jak na kino czysto rozrywkowe?
Może ja też nadinterpretuję- ale widzę nie tylko jedno dno, a całą układankę. Z jednej strony "Spring breakers" to dla mnie po prostu świetny i efektowny videoclip. Z drugiej, faktycznie to kąśliwa satyra pokolenia MTV. Ale jednocześnie dostrzegam w jakiś sposób również poszukiwanie duszy dzisiejszego pokolenia. Próbę zrozumienia jego ideałów, jakie by nie były.
A bohaterki to nieokrzesane gówniary. Uwielbiały łamać jakiekolwiek zasady. Takie postaci można lubić, bo mnie jako widzowi oglądanie ich wycieczki po krainie beztroski zwyczajnie sprawiało frajdę.

ocenił(a) film na 8
Lucky_luke

Zgadzam się. Mój szacunek dziewczyny zdobyły już w scenie obrabowania baru. Jakieś głupie siksy raczej by nie przeprowadziły takiego numeru. Potem dwie z nich pokazały charakter w scenie na łóżku z dwoma klamkami, gdy przejęły kontrolę nad gangsta-raperem. Trzeba pamiętać że to tylko nastolatki 15-16 lat. Ja w ich wieku też jeszcze nie czytałem Sein und Zeit w oryginale tylko raczej szukałem dobrej zabawy. A nazywanie ich szmatami to już w ogóle gruba przesada. Po pierwsze samo określenie zalatuje rydzyko-natankiem, po drugie dziewczyny były mocno asertywne w kontaktach z facetami - brały lub dostawały dokładnie tyle na ile miały ochotę:)

ocenił(a) film na 8
Lucky_luke

Spierałbym się czy to było "dorastanie". Raczej dostrzegalny syndrom dziewczynki, która marzy o poznaniu "złego chłopca", ale kiedy już taki się napatoczy, to nagle okazuje się, że jest zbyt ekstremalny. I w takich sytuacjach ta dziewczynka ucieka w objęcia mamy i taty. Motyw stary jak świat.
No to akurat w tej kwestii się zgadzamy - że pod płaszczykiem konwencji videoclipu Korine próbuje zrozumieć - używając młodzieżowej nomenklatury - "o co kaman" z tym dzieciakami. W kwestii sympatii względem postaci z kolei się nie zgadzamy, ale też raczej nic już tym nie zrobimy,)

ocenił(a) film na 7
Caligula

Nie wiem tylko jak sobie tłumaczyć końcówkę,chyba wolałbym bardziej pesymistyczną,bo dziewczynki mimo,ze zaszalały i na końcu przekroczyły ostatnia granicę to mimo wszystko po wszystkim odjechały z uśmiechem na twarzy ku zachodzącemu słońcu w siną dal :D

ocenił(a) film na 8
aronn

Jak dla mnie wypływa z niej tylko ironia: zbrodnia bez kary, brak hamulców jako sposób na życie. Zresztą sądzę, że morał, jaki nieuchronnie wiązałby się z ukaraniem bohaterek, nie pasowałby do konwencji, jaką obrał Korine.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
brian007

A już myślałem, że ma tu miejsce kulturalna dyskusja.

ocenił(a) film na 8
Niskobudzetowy

No przecież ma. Poza jednym wpisem fana "Szybkich i sciekłych" jest na prawdę kulturalni i na poziomie.

ocenił(a) film na 9
Lucky_luke

Nie przeczę temuż przecież. Zauważam jednakże fakt, iż do każdej konwersacji ludzi na poziomie musi w pewnym momencie wtrącić się nieogarnięty plebs nadużywający znaków interpunkcyjnych.

Niskobudzetowy

Racja PRZEPRASZAM, brak mi kultury w tej wypowiedzi, ale dziwie się, że ludzie kulturalni oceniają na "BARDZO DOBRY" film bez fabuły, bez wartości, bez żadnego przekazu, z marną obsadą.
Dla mnie to był teledysk z cyckami pomieszany z kiepsko posklejanymi scenami zawierającymi ledwo klejącą się kupy fabułę.
Do tego wielokrotny efekt "deja vu" - powtarzane te same sceny, te same teksty aż do znudzenia.
Oglądnąłem do końca ten film tylko dlatego żeby móc ocenić obiektywnie ze spokojnym sumieniem.
Co więcej, aż się zastanawiam czy nie podnieść oceny dotychczasowym jedynkom, bo po "Spring Breakers" tamte wydają się dużo lepsze.

Podsumowując... Gdybym miał oceniać w "skali RedTube" to pewnie dał bym 8 jak wy, ale oglądając film spodziewam się czegoś więcej niż widoku fajnych cycków i RAPu w tle.
Rozumiem, gusta są różne, ale przypominam NA FILMWEBIE OCENIAMY WALORY FILMU NIE PORNOSA.

ocenił(a) film na 9
brian007

Napiszę ci tak: Idź zjedz kebaba, popij coca colą, obejrz jakiś film, który ma fabułę (wymóg priorytetowy!) i idź spać. Sztukę i kulturę zostaw innym.

Niskobudzetowy

A ja napisze Ci tak: Idź zjedz ziemniaka, popij mlekiem, obejrz pornosa (wymóg priorytetowy!), wykop sobie dół, zakop się tam a potem z niego wyjdź i zobacz czy Cię tam nadal nie ma...

Koniec tej dyskusji z mojej strony, bo nie lubie spierać się z osobami które uważają się za znawców a tak naprawde pokazują taką postawą, że są prostakami.
Wyrażaj sobie swoje opinie o filmie, bo po to jest forum ale nie sugeruj innym, że nie mają prawa wyrazić swojej.

brian007

Weź wyjdź. Tylko się tutaj ośmieszasz. Zrozum, że ktoś mógł ten film odebrać inaczej niż ty i mu się podobał, a ty wpadasz tutaj i robisz gnój, prezentując poziom mentalny myszy hasającej w Czarnobylu, jeszcze się ośmieszając, a najlepsze w tym to, że nawet nie zrozumiesz dlaczego się ośmieszasz.

ocenił(a) film na 8
brian007

Ale to bardzo niesprawiedliwa ocena względem tego filmu. Gdyby ten był jedynie wideoclipem z masą cycków chyba nie wywołałby tylu dyskusji? "Spring Breakers": przecież ocieka ironią, i to w dwojaki sposób, co wyjaśniłem w powyższej dyskusji.

Nie rozumiem też zarzutu "że film jest pornosem". Dostajemy tu co najwyżej szczyptę erotyki. Niezbyt wysmakowanej, ale dalekiej od kina z serwisów XXX.

Lucky_luke

Wielki szacun dla was za tę dyskusję. Uważam że razem z Caligulą wspaniale opisaliście ten film. Po obejrzeniu go właśnie się zastanawiałem nad wpisem ale nie potrafiłem ubrać myśli w słowa, a wy zrobiliście to perfekcyjnie. Nie zgodziłbym się jedynie co do opinii że dziewczyny popełniły "parę" błędów. Zabijanie ludzi nie jest błędem tylko czynem który nieodwracalnie zmienia życie ludzkie i nie można po tym tak po prostu wrócić do domu choćby nie wiem jak zdemoralizowanym by się nie było, przynajmniej ja tak uważam. .Dlatego myślę że przesadzono z tą końcówką. ale z drugiej strony wiem że miała ona podkreślić i dopiąć ten film a poza tym nie można traktować na serio obrazów w nim przedstawionych a jedynie to co mają nam powiedzieć. Wielu ludzi po prostu nie zrozumiało tego filmu zwiedzione kolorowym trailerem i pięknymi paniami, bo pod przykrywką blichtru z MTV jak to napisaliście kryło się zepsucie i przerażająco pusty tunel na którego końcu jest kibel z "Trainspottingu" w którym topi się dzisiejsza młodzież.Czyli po prostu film z cyklu są na ziemi miejsca w których ludzie powracają do życia, ale to akurat nie jest to miejsce.

Lucky_luke

Te dyskusje są wynikiem kontrowersji w odczuciach widzów. Dla mnie akurat nie było w nim żadnych wartości które mógł bym odnieść do własnego życia.

Od zawsze widzowie dzielą się na takich którym film się podobał i na takich którym się nie podobał.
Widząc ocenę tego filmu z pewnością można stwierdzić, że jest masa osób które myślą podobnie jak ja.
Denerwuje mnie fakt, że ludzie wysoko oceniający ten film ma się za koneserów i nie potrafią nawet wziąć pod uwage argumentów strony przeciwnej.

Przeczytałem dokładnie wszystkie posty w tym i innych tematach i zgodze się z faktem, że można odebrać ten film tak jak wy, ale trzeba sobie dopowiedzieć wiele rzeczy i szukać sensu w każdej scenie.
Ale to nie są kalambury, "co scenarzysta mógł mieć na myśli w danej scenie?".
Dla mnie brakuje tu rdzenia filmu który mógł bym rozwinąć przez jego analize, a według mnie to podstawa.

brian007

Ja tam koneserem nie jestem ale uważam że to po prostu dobry film i tyle. Twoja ocena jest trochę niesprawiedliwa bo nawet jeżeli ci się nie podobał to na 1 na pewno nie zasługuję. Wiadomo każdy ma prawo do wypowiedzenia opinii i ja to szanuję nawet jeśli się z nią nie zgadzam i mnie denerwuje.
Co do tych niedopowiedzeń to właśnie niektórzy lubią te filmowe kalambury jak napisałeś. Ilu ludzi, tyle opinii. Najważniejsze to żeby coś konstruktywnego napisać a nie że "ten film jest chujowy bo tak".

ocenił(a) film na 7
brian007

No w Szybkich i wściekłych kalamburów nie uświadczymy :p

aronn

Dla mnie Pierwsze dwie części szybkich i wściekłych miały kapitalny klimat, który wciągał wręcz w monitor. Zwłaszcza za tamtych czasów, lat popularności NFS Underground itp :)
Ale to zupełnie inna bajka...

Natomiast jeśli miał bym polecić jakiś film z porządną fabułą a jednocześnie skłaniający do refleksji nad swoim życiem to był by na pewno "Życie jest piękne" (reż: Roberto Benigni) oraz nieco ostry "The Divide" (reż: Xavier Gens).
Ten drugi ma w sobie ostre dla niektórych nawet niesmaczne sceny erotyczne, ale znakomicie ukazuje jak potrafi zmienić się psychika człowieka pod wpływem bezradności, kryzysu, kataklizmu (ubolewam jednak nad paroma zepsutymi scenami filmu które psują jego ogólny odbiór).

Oglądając wyżej wymienione produkcje bez myślenia nad fabułą nie zrozumiemy filmu.

Dobra, kończe już te swoje marne wypociny bo pewnie i tak nikt tego nie czyta :)

ocenił(a) film na 7
brian007

no i to była odpowiedz na poziomie ;)

aronn

hehe... czasem mnie tylko ponosi :)
ogólnie nie jestem wrogo nastawiony do społeczeństwa więc da się pogadać jak trzeba :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones