PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=856509}
6,3 4 849
ocen
6,3 10 1 4849
Sputnik
powrót do forum filmu Sputnik

Cóż, dla mnie psychologiczna kolubryna. Mroczna i nie dająca nadzieji. Patologia ukazana za pomocą materialnego tworu. Czerni, której nikt nie potrafi się pozbyć i się jeszcze nie pozbył. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to to, że trzeba zasymilować psyche. Monoteista musi, bo umrze razem z tym systemem teologicznego wyparcia. Hillman i psychologia archetypowa się kłania. Poza tym świetne są te komunistyczne minimalistyczne wnętrza. Klimat tego filmu zabija i przywołuje na myśl naszą Polskę z lat wczesnych dziewiędziesiątych. I ten piękny sierociniec. Może nawet dożyłabym tam 13 roku życia, przy dobrych wiatrach.

użytkownik usunięty
satie

Rzeczywiście, sam film świetny, a Twój wpis bardzo ciekawy, wskazujący na raczej nieczęsto tu spotykany poziom samoświadomości... ;-)

Jeżeli chodzi o ciemność, o której wspomniałeś, to w mojej ocenie dość zwodnicze jest postrzeganie dualistyczne, które zakłada istnienie "Czerni, której nikt nie potrafi się pozbyć i się jeszcze nie pozbył", ponieważ ta czerń nie tylko nie jest czymś zewnętrznym wobec człowieka, ale jest jego podstawowym, konstytutywnym elementem. Nie ma więc żadnego ja, które zdolne jest tę "czerń" odrzucić, ponieważ wyrasta ona wprost z tego "ja", będąc jego nieuchronną konsekwencją. Co więcej, być może jest to w pewnym sensie jedno i to samo.

Mam jednak czasami odczucie, że istnieje coś znacznie tę ciemność przewyższającego, co w przeciwieństwie do "czerni" nie ma granic, bo ona wbrew pozorom je ma. To "coś" nie jest emocją, a "tłem" Istnienia i to "coś" akceptująco obejmuje ciemność , ale ciemność nie jest w stanie objąć ani w jakikolwiek zakłócić tego czegoś.

Nie ma możliwości odrzucić ciemności, ale można ją pokochać, czy też będąc bardziej precyzyjnym, odnaleźć swoją "część" w tle, o którym wspomniałem. Kochanie ciemności nie oznacza wcale jej ulegania, bo to są dwie różne kwestie. Czy ta miłość, czy raczej Miłość, neutralizuje ciemność? Nie wiem, bo w miejscu w którym jestem, na pewno nie, choć dalece zmienia jej percepcję, gdyż nie jest już ona czymś odrażającym, co wypełza ze środka, nie jest czymś, co trzeba z siebie wyrzygać.

Coś jest, w tym co napisałeś. Mi to się kojarzy z filozofią Junga - dosyć niebezpieczną, ale zakładającą istnienie całości, podzielonej na jasną i ciemną stronę, całości będącej całkowita, tylko w przypadku połączenia obydwu tych części. Filozofia "trzeciego oka", część dyskografii zespołu "Tool" nawiązuje do tej koncepcji.

użytkownik usunięty
Kedorlaomer

Nie opieram się na filozofach, nie dlatego bynajmniej, że sam się uważam za takiego kozaka ;-) ale dlatego, że w moim odczuciu percepcja intelektualna, choć bywa etapem indywidualnego poznania, sama w sobie jest bezwartościowa, ponieważ poznanie (o dziwo) nie jest procesem intelektualnym. Z własnego doświadczenia mogę bowiem powiedzieć, że w tym procesie niczego mi nie przybyło, za to bardzo dużo ubyło ;-)

Jeżeli chodzi o to co napisałeś to doprecyzuję, że nie postrzegam ludzkiej "ciemności" jako współistniejącego i równoważnego z "jasnością" dualizmu, tworzącego całość. Bliżej mi do przekonania, że "ciemność"jest konsekwencją nieuniknionego błędu percepcji (wynikającego z bardzo zredukowanej świadomości) co do istoty ludzkiego istnienia, nie istnieje więc naprawdę, choć biorąc pod uwagę cały "błędny" kontekst istnienia, jest ona całkowicie naturalna i nieunikniona, nie jest więc złem per se.

Przekładając to na prosty przykład, który wymyśliłem jeszcze dziecięciem będąc ;-) to jeżeli cierpisz podczas wiercenia w zębie podczas zabiegu dentystycznego, a jednocześnie tylko ten fragment rzeczywistości jest ci dostępny, to będziesz go postrzegał jako jednoznacznie zły. Jeżeli jednak twoja świadomość rozciągnięta jest bardziej, to rozumiesz, że ból ma charakter tymczasowy i albo służy zakończeniu bólu, który trwał, albo który by nieuchronnie nastąpił w sytuacji niewyleczenia zęba. Jak widać, kontekst zmienia wszystko.

Percepcja człowieka - takim jakim on obecnie jest - co do jego natury i istoty Życia, Boga itp itd równa jest ZERO. Sprawiamy wrażenie, że wiemy bardzo dużo, podczas gdy nie wiemy NIC. Jest to tak doskonałe nic, że jego dalekie nawet poczucie zwala mnie czasami z nóg. Nie ma jednak większego brzemienia, niż złudzenie wiedzy, nie ma większego niż przypuszczenie, że można wiedzieć więcej, podczas gdy na tym poziomie świadomości jest to całkowicie niemożliwe.

No cóż, zawsze uważałem, że mu ludzie jesteśmy jak te mrówki. Dla mrówki, mrowisko i jego okolice, to cały świat. Wszystko co jest dalej, przekracza możliwość postrzegania i świadomości, o której piszesz.
Czym jest czarna dziura i co jest po jej drugiej stronie?
Jak to możliwe, żeby, Bóg nie miał początku, ani końca?
Czy jest to możliwe, że czas, to coś, co kiedyś mogło nie istnieć i jak to zmierzyć, skoro do pomiaru użyjemy właśnie czasu, który ewentualnie miałby nie istnieć ;)
Czym jest sumienie?
To są pytania, na które bardzo trudno znaleźć odpowiedzi, bo przekracza to naszą możliwość postrzegania, świadomość i wyobraźnię - w tym sensie, rzeczywiście wiemy, że nic nie wiemy ;)
Żeby to zrozumieć, potrzeba odrobinę pokory. Niestety mam wrażenie, że coraz mniej ludzi wie co to takiego, a coraz więcej jest takich, którzy myślą, że wiedzą już wszystko i nikt ich nie przekona, bo i tak nie dadzą się przekonać. Chyba dlatego mamy taki świat, jaki mamy.
"Ciemność" dla mnie zawsze była niedoskonałością, skazą, czymś, co wypacza naszą ograniczoną świadomość.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones