Co zrobię. Mam wielką słabość do takich filmów. Filmów o przyjaźni ponadczasowej, która potrafi przetrwać wszystko tylko nie śmierć. Prosta fabuła tego filmu wcale mu nie ujmuje, bo scenariusz nie jest głupi. Czterach przyjaciół, borykających się z różnymi problemami rusza w swego rodzaju pielgrzymkę, która na zawsze odmieni i zdefiniuje ich życia. W tej produkcji podobać może się wszystko. Niespieszna akcja, przepełniona jednak fajnymi dialogami i nie durnymi wygłupami w stylu "Euro Trip" czy "American Pie". Ci chłopacy mimo swojego wieku sąjuż nadwyraz dojrzali. Dziecięcy aktorzy świetnie wywiązali sie z powierzonego im zadania, przekonując nas do swoich bohaterów.
Jak już pisałem mam słabość do takich produkcji, z podobną narracją, fabułą i klimatem niezwykłej przyjaźni, która jak to często bywa zostaje przerwana, kiedy wkraczamy w dorosłe życie. Naprawdę wartościowy film. Idealny dla dzisiejszej, zwichrowanej młodzieży, która w nosie ma taką przyjaźń, a dla której liczy się tylko "melanż" :)
Sam nie napisałbym tego lepiej. Dodałbym tylko wspaniałe krajobrazy Nowej Anglii i tytułową piosenkę "Stand by me" Bena E. Kinga.
I tak jak napisałeś "przyjaźń ponadczasowej, która potrafi przetrwać wszystko tylko nie śmierć" Wielka szkoda, że sprawdziło się to również w przypadku grającego Chrisa Chambersa Rivera Phoenixa. Pozdrawiam.