Nie wiem , co za "mądrok" tworzy tę stronę, ale od razu widać, że albo nigdy "Stajni na Salwatorze" nie widział, albo nigdy nie był w Krakowie. Tak się składa, że Salwator to moja dzielnica, a o Salvatorze w Krakowie nigdy nikt nie słyszał. Pozdrawiam "speców" od filmów ;-)
Śmieszne, bo głupie.
Ciekaw jestem, 666rybko, co byś powiedział(a), gdybyś mieszkał(a) na Żoliborzu i ktoś go uporczywie nazywał Rzoliboż?
A może ten tytuł ,, Stajnia na Salvatorze" to nieco metaforyczne połączenie miejsca akcji jakim jest krakowski Salwator z skojarzeniem łacińskiego znaczenia słowa <salvator- zbawiciel>, które to połączenie w przewrotny sposób pointuje główny temat filmu?
O samym filmie:powściągliwy, a przecież celny i obywający się od patosu opis młodego człowieka skonfrontowanego z wojną , rezygnacją z młodzieńczych planów i ideałów, wreszcie, z moralnym wyborem pomiędzy obowiązkiem żołnierskim/patriotycznym a człowieczeństwem i empatią.
Kto ma dzisiaj szerszy wgląd w aktorskie kwalifikacje pana Gajosa niczemu się nie dziwi i kwituje epitetem, w tym wypadku, że to standard.Ale w czasach powstania filmu, tak świadomie stosowana emocjonalna oszczędność aktorska, kogoś uwikłanego w serialową legendę, powinna i budzi respekt oraz szacunek widza.Choćby dlatego rzecz warto zobaczyć, która zahacza, podkreślam to ,,zahacza" bo definicji nie wypełnia, nawet o moralitet.
Good night, and good luck, esforty.
7/10
W grę wchodzi też kwestia niemieckiej pisowni, na trawmwaju, którym Michał jeździ do pracy widnieje tabliczka z napisem "Salvator".