PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35142}
7,4 1 743
oceny
7,4 10 1 1743
7,3 6
ocen krytyków
Stalag 17
powrót do forum filmu Stalag 17

Uczyć się historii z hollywoodzkich filmów to jak jeść pomidorową
pałeczkami. Można, ale efekty będą co najmniej dziwne.

Przy okazji takich dzieł wyraźnie widać, jak bardzo amerykańskie kino
jest prymitywne i ograniczone. Gdy robią filmy o obozie wojennym zawsze
ktoś musi próbować uciec, kogoś muszą złapać i zastrzelić, ktoś musi być
kapusiem, ktoś musi być dobry, ale skazany. Nie ma miejsca na dramat
ludzki, na pokazanie przemian, jakie w człowieku się dokonują pod wpływem
zniewolenia. Nie ma miejsca na prawdę psychologiczną, na autentyzm w
pokazywaniu historii. Po prostu miejsca nie ma, bo zajmuje je uboga
rozrywka oparta na wartkim dialogu, błyskotliwym dowcipie, kilku barwnych
charakterach i sztywnej osi akcji.

Nie mam wcale sił wymieniać daleko idących ułomności, wypaczeń,
rozbieżności między tym, co zobaczyłem na ekranie a tym, czego uczyłem
się na historii, oglądałem na filmach dokumentalnych i innych
fabularnych. Przynamniej tam niemieccy oficerowie nie mówili po
angielsku, nie cackali się z więźniami, a w baraku nikt nie robił imprez,
tańców, zawodów itp. itd.

Ponadto, moim zdaniem, ten obraz jest splątany konwencją, którą sam
stworzył. Lekko, oryginalnie miało być, miał to być taki film wojenny
„którego nigdy wcześniej nie widzieliśmy”... Może i tak było, ale z filmu
stworzyło się coś, czego nie można brać na poważnie. Równie dobrze akcja
mogłaby toczyć się w przydrożnej knajpie, bo dramaturgii w niej żadnej.
Jeżeli coś trzyma nas w napięciu to niepewność o to, czy uda się uciec –
a ta kwestia wydaje mi się zupełnie drugorzędną i nic nie znaczącą.

„Stalagiem 17” pewnie inspirował się Benigni tworząc „Życie jest piękne”.
Ale u Włocha lekkość nadawała sensu treści i znakomicie uzupełniała
dramat rozgrywający się na ekranie – odciążając go i dając mu nową
perspektywę. Tutaj zabawa jest dla zabawy, kawały są dla kawałów, a z
tego wszystkiego zupełnie nic nie wynika.
Całkowicie bezdźwięczny i ulotny to film.

Beznadziejnie płytkie, poprawne politycznie, prymitywne gagi, papierowe,
niewiarygodne psychologiczne postaci. Sto procent lekkiej rozrywki, zero
sekund angażowania intelektu.

A najciekawsze w tym wszystkim jest to, że po półtorej godzinie
wciągnąłem się w tę zabawę. Zrobiło się przyjemnie. Bo scenariusz
warsztatowo bardzo dobry, bo reżyseria warsztatowo bardzo dobra, bo
aktorstwo bardzo dobre... no i zdjęcia, wpadająca w ucho muzyczka.

Przyznam, oglądało się świetnie. Nie żałuję straconego czasu....
ale to wcale nie znaczy, że wysoko oceniam ten tytuł!

Urocze kino.

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

Heh, ale po co się tak puszyć? ;)

Równie dobrze można powiedzieć, że polskie kino wojenne jest ograniczone, bo opowiada tylko o martyrologii.

"Stalag 17" nie jest filmem historycznym, kto Ci naopowiadał takich bzdur? Miał być to film rozrywkowy i jest to bardzo dobry film rozrywkowy. Masz pewne pojęcie o kinie, a zapominasz, że kino nie jest podręcznikiem historii.

Lejzorek

KYRTAPS, ty piep**ony snobie filmowy. Gdyby Tarkowski nakręcił film o obozie wojennym, wówczas o mało nie zesrałbyś się, jaki to niby głęboki jest film, bo kamera przez non stop 2 minuty przelatuje nisko nad brudną ziemią, ale to przecież Wilder, sprzedawczyk z Hollywood, więc nie mógł mu się udać świetny film, a już tym bardziej głęboki.

ocenił(a) film na 5
La_Pier

Spokojnie, nic ci nie grozi. Zamknij oczy, policz do pięciu. Weź głęboki
oddech.

KYRTAPS

Może nawet dodatkowo się pomodlę, żeby uzyskać lepszy efekt, bardziej w duchu Tarkowskiego. Taki mistyczny odlot.

ocenił(a) film na 5
La_Pier

Gdy się nie ma argumentów w dyskusji pozostają tylko wyzwiska i modlitwa.

KYRTAPS

A niby ty podałeś argumenty? Najwyraźniej nie jesteś w stanie dostrzec, że film nie jest książką historyczną, a to oznacza, że nie musi się aż tak wiernie trzymać faktów historycznych. Zresztą snobowi nie przetłumaczysz, bo taki kocha każdy rodzaj kina, pod warunkiem, że jest to kino ambitne (a najlepiej gdy jest pseudo ambitne - wtedy snob odczuwa wręcz niesłabnącą rozkosz). Pomyśl trochę, snobie jeden, czym kino ma być w swoim założeniu.

ocenił(a) film na 5
La_Pier

A ty dalej swoje.

La_Pier

Nie chodzi o wierne trzymanie się faktów historycznych ale o naiwne, typowo hollywódzkie spojrzenie na pewne fakty. Obraz wesołego, sąsiedniego obozu dla jeńców radzieckich jest tego dobrym przykładem. Akurat mieszkam niedaleko miejsca gdzie taki obóz się znajdował i ze wspomnień starszych członków rodziny wiem, że w zimowej nocy nie można było zasnąć z powodu wycia więzionych pod gołym niebem więźniów. Niestety okazuje się, że każdy kto zżyma się na uproszczone, amerykańskie kino od razu uzyskuje miano snoba. Cóż - wolę być nazywany snobem aniżeli oglądać II wojnę oczami amerykańskiego filmowca. (oczywiście są wyjątki jak "Patton").

KYRTAPS

"Nie ma miejsca na dramat
ludzki, na pokazanie przemian, jakie w człowieku się dokonują pod wpływem
zniewolenia."

Nie ta konwencja. To komedia wbrew pozorom.

"Przynamniej tam niemieccy oficerowie nie mówili po
angielsku, nie cackali się z więźniami, a w baraku nikt nie robił imprez,
tańców, zawodów itp. itd."

W obozach jenieckich dla aliantów był względny luz. Co innego obozy koncentracyjne.

"Ponadto, moim zdaniem, ten obraz jest splątany konwencją, którą sam
stworzył."

Konwencja pod wieloma względamipodobna do Butch Cassidy and Sundance Kid. Mnie to odpowiada. Taki miks komedii i dramatu.

"Beznadziejnie płytkie, poprawne politycznie, prymitywne gagi(...)"

Nie było tam nic prymitywnego. Dobrze o tym wiesz, ale rzniesz głupa z jakiegoś powodu. Nie wiem dlaczego próbujesz wciskać ludziom kit o kiepskich skeczach.

Motorcycle_Boy

Motorcycle Boy, chyba nie ma sensu, bo Kyrtapsowi nie przetłumaczysz, że film Wildera to inna konwencja, że wojna z przymrużeniem oka (ale jednak znalazło się miejsce na dramat głównego bohatera). Dla niego musi być głębia, a jak nie ma głębi, trza film zjechać. Podejrzewam, że Kyrtaps nawet w "Goldfingerze" szukałby głębi.

Lepiej, dla poprawienia sobie nastroju na cały dzień, przeczytać jak Kyrtaps wali w majty z zachwytu nad głębokim kinem:
http://www.filmweb.pl/topic/1316169/To+jest+jeden+z+najbardziej+niesamowitych+fi lm%C3%B3w%2C+jakie+w+%C5%BCyciu+widzia%C5%82em..html

ocenił(a) film na 9
KYRTAPS

Cóż, to zdaje sie pierwszy amerykański film o obozie jenieckim, więc oskarżenia o wtórność są nie na miejscu.

KYRTAPS

podpisuję się pod tym wszystkiema czteryma łapyma!
odczuwam totalny dysonans
z jednej strony fajny, śmieszny film
z drugiej- nosz ku*wa! są pewne rzeczy, które nie powinny być obracane w żart. i do głupkowaty.

KYRTAPS

Jako jedyna osoba na forum również zauważyłeś podobieństwo do "Życie jest piękne" :) ale rzeczywiście to są filmy nie do porównywania. Tam też w wyjątkowy sposób przedstawiono wojnę, a żarty może nie najlepsze ale przyjemne. Tutaj żąrty były czasami głupkowate np. zwierzak który krzyczał, że oślepł bo miał czapkę an oczach?! czy amerykanie byli rzeczywiście tacy głupi? Albo czy widzowie tego filmu byli tacy głupi, że potrafili się z tego śmiać?...

KYRTAPS

można jeść pomidorową pałeczkami...... ja jadłam :)

ocenił(a) film na 8
KYRTAPS

"Życie jest piękne" przy Stalag 17 to irytująca, łzawa, naiwna sraczka dla mas

ocenił(a) film na 6
ApolloCreed_

Prawda.

KYRTAPS

KYRTAPS - świetny, doskonały komentarz!!! Dziękuję. Po prostu wyjąłeś mi to z ust (klawiatury). Takie same mam odczucie po obejrzeniu filmu. Oczekiwałem wielkiego dzieła. Monumentalnego obrazu.

Może tak właśnie czułem, ponieważ dzień wcześniej oglądałem "Stąd do wieczności" Freda Zinnemanna z 1953. Potem poczytałem o Montgomery Clift'cie, odtwórcy roli Prewitta. Montgomery oczekiwał Oscara za pierwszoplanową rolę. Ale wtedy otrzymał go William Holden (nota bene nie chciał grać tej postaci) . I stad powiedziałem - zobaczę Stalag 17 - film na podstawie sztuki z Broadway'u (tu już coś mi zadzwoniło). Po filmie - wielkie rozczarowanie.
Zastanowiłem się, z czego mogą wynikać takie odczucia.

Na pewno z własnego nastawienia. Stawiałem wysoką poprzeczkę temu filmowi. Myślałem - Oscary, ho ho, gwiazdy, wojna, historia. Ale jak napisał KYRTAPS "Uczyć się historii z hollywoodzkich filmów to jak jeść pomidorową pałeczkami." A ten film to czysta fikcyjna opowiastka, rozrywka. Śpiewanka. W niesmacznych warunkach. Przyznaję - William Holden mi się podobał. Swoją rolą nadawał kolorytu, jakiegoś napięcia. Ale to wszystko. Czy za to powinien być Oscar? Polecam świetną książkę "Oscary. Sekrety największej nagrody filmowej". Można się wiele tam dowiedzieć, jak powstawała kinematografia, kto ją budował, dla kogo, jak przyznawano nagrody.

A może dlatego, że człowiek jest wychowywany w innej kulturze innej mentalności? Zresztą inny z internautów napisał, z czym się zgadzam, że polskie filmy wojenne to martyrologia. Kiedy ten film był kręcony? Dla kogo? Dla jakiej widowni? Polak - to jest moje odczucie - który ma w rodzinie, a myślę, że niejeden ma, kogoś, kto walczył, przeżył i coś opowiadał - spojrzy na ten film z niesmakiem. Jakie wspomnienia z czasów wojny ma Amerykanin, jakie Polak, Niemiec, Rosjanin, nawet Francuz? Lekkie obozy z imprezkami, żartami, spoglądaniem na panienki za siatki? Ech. Oczywiście, ktoś mi napisze - ten film miał inny cel, coś innego miał pokazać, przedstawić.
Co?
Mentalność mi przeszkadza w odbiorze tego filmu.
Może przez fabułę ten film nie jest tak znany w Polsce.
Pozdrawiam wszystkich miłośników kina.
Ps. nie trzeba przeklinać.

Andrzej_Kwapien

Dodam, że oglądałam ostatnio dokument "Billy Wilder. Nikt nie jest doskonały" . Wykorzystano tam materiały archiwalne, gdzie Billy Wilder wspomina, że Paramount poinformował go, że planują wypuścić jego film w Niemczech. Tylko, że muszą zmienić głównego złego z Niemca na Polaka. Wilder się tak wkurzył gdyż, jego rodzina zginęła w Holocauście i zerwał kontrakt z wytwórnią. Nie powiedzieli jednak czy ostatecznie tak zrobili.

olk26

olk26 Dziękuję.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones