uwaga spoiler
dobrze, że film skończył się happy endem. Jakoś cały czas miałem wrażenie, że zadźgają Seftona i nikt się nigdy nie dowie kto był prawdziwym informatorem. ...Uff :)
Hmmm.... William Holden wydostał się z obozu, nie znając prawie w ogóle swojej lokalizacji, miał przy sobie kilka podręcznych przedmiotów, które w żadnym wypadku nie mogłyby zagwarantować przetrwania, Niemcy następnego dnia po ucieczce z pewnością wysłaliby jakieś patrole (a jak daleko mógł uciec?) a pozostali jeńcy - pozostali w stalagu, nie mając zbyt szerokich perspektyw... Wilder nie pokazał tych rzeczy, o których piszę, ale ten happy-end jest raczej gorzki w wymowie. No i co jeśli Stefton faktycznie był szują i chodziło mu tylko o nożyce do cięcia drutu? ;)