PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30808}
7,9 33 478
ocen
7,9 10 1 33478
9,0 27
ocen krytyków
Stalker
powrót do forum filmu Stalker

Przykład jak łatwo z arcydzieła( książka) zrobić pulpę z symboli,polaną zawiesistym- i niestrawnym-
sosem metafizyki.
Serio ten świat oferuje tak mało ontologicznego zdziwienia, zachwytu, że trzeba dorabiać religijną
podbudówkę?
.

ocenił(a) film na 10
zarazzapomnelogin

Ależ te akcenty baśniowe, religijne były obecne i u Strugackich, jeno w mniejszym stężeniu - przypomnij sobie finał powieści. Dla jednych sos ów niestrawny, dla innych wykwintny.

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Były, ale jakoś tak naturalniej, bez intelektualno- duchowego zadęcia z pozycji belfra. Ja przyjmuję do wiadomości, że kogoś może zachwycać co innego niż mnie, ale tego nie rozumiem :)
Może tak:
STALKER zachwyca mnie w tym stopniu co Kaplica Sykstyńska. Czyli niemal zerowym. Doceniam, że Michał zamalował takie hektary, a Andriej nakręcił 163 minutowy film, który trzyma się kupy- ale nic ponadto.
Nieznośne dłużyzny, filozoficzne dysputy, które odnoszą skutek odwrotny do zamierzonego- czyli zostawiają posmak jałowości. Moim zdaniem, gdy wypatroszymy którąkolwiek opowieść, jakąkolwiek narrację z 'trzewi' rzeczywistości ( którymi książka jest naszpikowana) i zastąpimy symbolami, to otrzymamy dzieło, które arcydziełem być nie może. Bez względu na to czy zachowuje jedność miejsca, akcji i czasu, czy używa odniesień do innych dzieł itp.

ocenił(a) film na 10
zarazzapomnelogin

Być może w jednym punkcie się z Tobą zgodzę (bo zarówno książkę, jak i film uważam za rzeczy genialne, jeno każde z innego powodu) - nie musiał Tarkowski dokonywać ekranizacji dzieła Strugackich; tylko podpisać osobny scenariusz. Pierwsze wersje scenariusza (była w Polsce publikowana w istniejącym ówcześnie periodyku "Literatura radziecka" jedna z tych wersji p.t. "Maszyna życzeń") były jeszcze zbliżone do oryginału. Problem w tym, że po pierwsze Tarkowskiego SF jako maszynka do produkcji gadżetów i zwrotów akcji chyba za bardzo nie interesowała, a po drugie, kinematografia socjalistyczna i tak zepsułaby rozmach tej inscenizacji - za małe budżety, zbyt słaba technologia. Więc poszedł swoją drogą - zrobił film hipnotyczny, utrzymany w pewnym rytmie, będący traktatem filozoficznym. I nie mający niemal wspólnego z powieścią Strugackich (mimo, że ci swój współudział w scenariuszu jednak podpisali).

ocenił(a) film na 10
jos_fw

Odkąd to konkretyzujemy jednakowo dzieła literackie?

Tarkowski wczytał się w "Piknik..." a "Stalker" to jego propozycja odczytania tej powieści. Dookreślił zawarte tam znaczenia/idee na swój niepowtarzalny sposób, podobnie jak w przypadku "Solaris". Miał do tego prawo. To nie ekranizacja, a ADAPTACJA. Związek z dziełem Strugackich jest wyraźny i istotny, acz zamiarem nie był konwencjonalny film SF. Oni to zaakceptowali.

"Uczta Babette" Axela to też nie "Uczta Babette" Blixen, a "Harmonie Werckmeistera" Tarra to nie "Melancholia sprzeciwu" Krasznahorkaia (chociaż współautora scenariusza!). Może dlatego są to filmy genialne.

Itede.

Zatem musiał/nie musiał czy musieli/nie musieli - jakie to ma znaczenie? Nawet gdyby Tarkowski "podpisał osobny scenariusz", wciąż byłaby to adaptacja "Pikniku...", bo taki był jego zamiar.

ocenił(a) film na 10
marscorpio

Komputer Ci się rozgrzał! Łał!
W zasadzie, Marsie drogi, zgadzam się z Tobą, ale... Istnieje w krytyce SF zasada nazywana "Teorematem Lema" (choć nie wiem czy Lem w istocie jest wynalazcą tejże zasady), która brzmi (parafrazuję, bom odcięty od źródeł) mniej więcej tak - jeśli dany utwór literacki może funkcjonować bez elementu fantastycznego, wynalazku, kosmitów; innymi słowy - działa i nie gubi sensu po wycięciu tychże akcentów, nie jest to utwór science fiction. "Stalkera" mogę sobie wyobrazić pod tytułem "Rycerz Okrągłego Stołu" , fabuła mogłaby rozgrywać się we wczesnym średniowieczu bez uszczerbku na wymowie filmu. Innymi słowy, zapożyczony z powieści element scenograficzny Strefy ma charakter drugorzędny (u Strugackich tak nie jest). Wydaje się, że z każdą kolejną wersją scenariusza w filmie coraz mniej jest SF i Strugackich, a coraz więcej Tarkowskiego i jego metafizycznych poruszeń. Zgoda, film powstał genialny i jestem, rzecz jasna, zwolennikiem dowolności adaptacyjnej, zważywszy na różnice estetyczno-percepcyjne mediów (literatury i filmu), ale... Sformułowałbym taki oto roboczy "Teoremat Josa": im mniej konieczny jest w adaptacji filmowej jakikolwiek element ideowy, scenograficzny czy w ogóle fabularny czerpany z oryginału literackiego, tym mniej konieczna jest tegoż oryginału adaptacja.

ocenił(a) film na 10
jos_fw

Nie rozgrzał. Piszę wolno, poprawiam, makabra.

Kinematografia też korzysta z osiągnięć Wielkiej Reformy Teatru.

Czyli - alternatywa inna. Nie musiał, lecz mógł. Mógł ekranizować, lecz zdecydował się na adaptację.

Podobnie w teatrze. Twórca przedstawienia może reżyserować lub inscenizować. Różnicy nie tłumaczę.

Tarkowski znał te dylematy czy tę alternatywę. Raz, studia, dwa - doświadczenia z teatrem. Wiemy, po której stronie się opowiedział.

Adaptacja czy inscenizacja - pierwowzór jest istotny. Pytany o swoje "Wymazywanie" Lupa powiedział, że bez Bernharda nie zrobiłby NIC. Fakt, nie kurtuazja. :-)

UUUUUUUffff...

ocenił(a) film na 10
jos_fw

http://gry.onet.pl/artykuly/zona-rozmawiamy-z-producentem-ambitnego-serialu-insp irowanego-proza-strugackich/902fk

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Dodam, że estetycznie film mnie rozczarował. Tzn jest tylko kilka kadrów zapadających w pamięć. Daje się odczuć, że ma swoje lata.

I masz rację- akcja mogłaby się toczyć równie dobrze w XIV, XX czy XXV wieku ( dla mnie to wada). Kategoria SF to jakiś mało śmieszny żart, ale dla takich filmów chyba nie ma kategorii ( filozoficzne? )

Z ciekawości: uważasz, że Strefa była rzeczywista czy jej moc została wymyślona przez ludzi? W sumie w filmie nie wydarzyło się nic co potwierdzałoby jej nadprzyrodzony charakter( chyba że przegapiłam)- mamy tylko opowieści Stalkera. Zastanawia mnie czy to celowy zabieg czy nieudolność/ brak środków?

ocenił(a) film na 10
zarazzapomnelogin

"film, który trzyma się kupy" - można z tego wyciągnąć ekstremalnie niebezpieczne wnioski. :P

"filozoficzne dysputy, które odnoszą skutek odwrotny do zamierzonego- czyli zostawiają posmak jałowości"

Aż się prosi zacytować Kołakowskiego z "Horror metaphysicus", rozdz. "O filozofii" -> "pośród pytań podtrzymujących europejską filozofię przy życiu przez dwa i pół tysiąclecia ani jedno nie zostało nigdy rozstrzygnięte ku naszemu powszechnemu zadowoleniu".

To dopiero jałowość. :P

"gdy wypatroszymy którąkolwiek opowieść, jakąkolwiek narrację z 'trzewi' rzeczywistości ( którymi książka jest naszpikowana) i zastąpimy symbolami"

Hmmm... To w tych opowieściach/narracjach nie występują symbole? Heh, przypowieść o siewcy - rolnik nieudolnie siał ziarno. Gratuluję takiego rozumienia dzieł Melville, Dostojewskiego, Conrada, Manna, Lowry'ego, Sabato i wielu innych.

I - jakie to "symbole" wystąpiły niby w "Stalkerze"?

"otrzymamy dzieło, które arcydziełem być nie może. Bez względu na to czy zachowuje jedność miejsca, akcji i czasu, czy używa odniesień do innych dzieł itp."

Dobrze że wybitni artyści mają własne patenty. :P

A tak już serio, tragedie antyczne zachowywały "jedność miejsca, akcji i czasu", a Szekspirowskie już nie. To które nie są czy nie mogą być arcydziełami?

Itede.

ocenił(a) film na 7
marscorpio


1. Nigdzie nie napisałam, że dysputy filozoficzne są nudne i jałowe per se. One są nudne w wykonaniu Tarkowskiego. O d... pie Maryni też można mówić zajmująco albo smęcić.

2. Znowu nadinterpretacja- 'zastąpić' a 'dodać' to dwa ( nie bez powodu) różne słowa. Wymienieni pisarze( przynajmniej ci których utwory znam) przedstawiali swoje idee/ poglądy za pomocą pełnokrwistych postaci a nie postaci- wydmuszek( właśnie to miałam na myśli i to mój zarzut do Tarkowskiego: ludzie- symbole, z trocinami zamiast flaków ).

3. Też się cieszę, że nie jedyny Tarkowski na świecie . I chyba znowu nieporozumienie- utwór może być sprawny warsztatowo, przemyślany a mimo to będzie mu czegoś brakowało( a nie, że koniecznie MUSI spełniać wszystkie podpunkty z checklisty co ty wydajesz się sugerować, że ja miałam na myśli... . Choć pewnie niektóre blockbustery i bestsellery sa robione w ten sposób).

Choć wydawałoby się to oczywiste: przedstawiam swoje poglądy, a nie ex cathedra stwierdzam, że to przeciętny film. Przeciętny, jednakże w kategorii filmów wartościowych czyli poruszających kwestie tzw. istotne i tworzonych przez artystów, nie chałturników. Co już jest ogromnym plusem. Oprócz tej papierowości postaci, uczciwie przyznaję, że nie ma opcji bym w swej łaskawości jakiś utwór, obcy mi światopoglądowo, nazwała arcydziełem( chyba że nastąpi rzecz niesłychana i pod jego wpływem zmienię światopogląd, co w moim wieku jest mało prawdopodobne). No i poraziła mnie zgrzebność scenografii.

użytkownik usunięty
zarazzapomnelogin

dokładnie książka lepsza, kolejny dowód że film nigdy nie dorówna ksiażce

ocenił(a) film na 10

Wiele filmów na podstawie książek to dzieła zbyteczne. A "Stalker" nie jest ani zbyteczny. Nie zastąpi "Pikniku" ani "Piknik..." - "Stalkera".

ocenił(a) film na 10
marscorpio

*...ani trochę zbyteczny...

użytkownik usunięty
marscorpio

książki są po prostu lepsze, kto twierdzi inaczej nie zna się

ocenił(a) film na 10
zarazzapomnelogin

Witam:)

Książka niezła. film - genialny:)

pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
elektrokofewarka

Ten film na niewiele wspólnego z "Piknikiem' , dla mnie to bardziej film polityczny niż sf, ale to moje prywatne odczucie. Obejrzałem go po latach i mimo dłużyzn i mało wnoszących dysput, mimo wszystko ma charakter i klimat.
Pozdrawiam forumowiczów i polecam lekturę książki.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones