PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30808}
7,9 33 478
ocen
7,9 10 1 33478
9,0 27
ocen krytyków
Stalker
powrót do forum filmu Stalker

Mnie najbardziej poruszyły dwa motywy.

Po pierwsze... nie ma magicznych Komnat z odpowiedziami na wszystkie pytania. Nie ma proroków, mistrzów i guru, którzy dadzą nam te odpowiedzi. Odpowiedzi możemy znaleźć tylko my sami... ale żeby je znaleźć... trzeba wyruszyć do własnej Strefy. Strefa to obszar naszej psychiki, gdzie te pytania się pojawiają i gdzie powinny tkwić też odpowiedzi.

Ale odpowiedzi nie ma! One dopiero powstają, kiedy zaczniemy ich szukać.
Kiedy stawiamy sobie pytania - odpowiedzi przychodzą z czasem i nigdy nie dzieje się to na zasadzie jednorazowego wejścia do Komnaty. To długi proces.

Odpowiedzi dla każdego człowieka są inne... nie ma jednej drogi - czasem trzeba iść naokoło a czasem wystarczy iść przed siebie. Innym jeszcze razem warto się zgubić szukając plecaka.

Drugi motyw - to te wspólne poszukiwania. Jedyne co może nam pomóc i dać ulgę w tej podróży to inni ludzie. Po zrezygnowaniu z wejścia do komnaty bohaterowie siedzą razem bezradni i zrezygnowani... ale mają siebie... powiedzieli sobie szczerze wszystkie swoje wątpliwości... i to sprawiło, że powinni uzyskać odpowiedzi... Komnata działa ale na swój przewrotny sposób.

Niesamowity film.

użytkownik usunięty
aa2xa

Oglądałem film dawno temu i wielu rzeczy nie pamiętam, ale pokuszę się o komentarz, bo czytam tu wypowiedzi na forum, ale żadna nie przykula mojej uwagi. Podobnie odczytuje ten film co Ty. Bez intelektualizmu, po prostu odbierając film wnętrzem. Nie musimy znać Biblii na pamięć, i przeczytać setki książek z teologii, filozofii czy psychologii, i znać odniesienia do innych dzieł z różnych dziedzin sztuki, żeby móc zinterpretować ten film dla siebie. Mało tego, taka interpretacja jest najbardziej cenna, bo jest nasza, jest eksploracją samych siebie. Cudze interpretacje nie dadzą nam takich glębokich doświadczeń. Człowiek przeczyta, ale jeżeli sam do tego nie doszedł to nie ma to takiej wartości. Ten film może być taką podróżę w głąb siebie. Za każdym razem inną.
Będę musiał odświeżyć go sobie :)




ocenił(a) film na 10

dzięki... aż przeczytałem mój stary komentarz i się zdziwiłem że takie mądre rzeczy wypisuję na filmwebie :-)

Dokładnie tak jak napisałeś... ja w ogóle nie szukałem tu jakiś wielkich nawiązań do literatury czy filozofii.. i szczerze mówiąc reżyser chyba też tego celowo nie robił... wszyscy jesteśmy przesiąknięci kulturą, religiami itd. i jeśli widać to w filmach później to chyba niekoniecznie znaczy, że twórca chciał się pochwalić znajomością kultury i sztuki.

Ja film oglądałem w 3 podejściach... niesamowicie trudno mi się go oglądało... taka powolna akcja, dialogi i specyficzne ujęcia... ale dzięki temu ma klimat i jest w tym głębia.

ocenił(a) film na 10

I powiem Ci jeszcze jedno - dlaczego do mnie ten film przemawia? Bo sam kiedyś w taką podróż wyruszyłem.
Podróż zaczęła się, kiedy poszedłem w 2008 roku na kurs kitesurfingu.

Zamarzyło mi się zrobienie papierów instruktorskich, założenie własnej szkoły kajta. I zamiast w wawie w biurze - praca na słońcu.

I zrobiłem te papiery, uczyłem ludzi kajta zamiast pracować w biurze. I przez chwilę było fajnie ale potem uświadomiłem sobie, że ta praca też ma swoje ograniczenia.

Że jest męcząca i wycieńczająca, że siedząc cały dzień w wodzie z kursantami, nie masz już ochoty i siły na pływanie dla siebie. Ze pasja staje sie praca i codziennością i już nie jest tak fajna jak wcześniej. I jest tak samo frustrująca i drażniąca jak praca w biurze.

Po drodze poznałem swoją dziewczynę i kilku przyjaciół. A kilku straciłem.

I zyskałem spokój robiąc moją pracę biurową - bo wiem, że nie ma cudownych komnat, cudownych prac, cudownych kobiet i innych takich wynalazków.

Według mnie dokładnie z tego samego zdali sobie sprawę bohaterowie... oczywiście w ich przypadku nie chodziło o uczenie kajta tylko jakieś inne marzenia czy iluzje i problemy.

Ale zdanie sobie z tego sprawy naprawdę uspokaja i wyluzowuje człowieka.

Oni na końcu też wyglądali na wycieńczonych... ale już spokojnych. Odnalezionych.

użytkownik usunięty
aa2xa

Ciekawa interpretacja :) Osobiście czuję, że nie rozszyfrowałem tego filmu do końca, parę rzeczy jest dla mnie niejasnych, niezrozumiałych, ale widocznie tak ma być, na tą chwilę.

Dla mnie w takim filmie chodzi o odbiór bardziej duchowy, o impresję wewnętrzną, że tak powiem. A to nie zależy od ilości przeczytanych książek i skończonych kursów. Wszystkie inne dodatkowe informacje są tylko pretekstem do lepszego zagłebienia się w siebie. Jeżeli wewnątrz nie ma nic, to i interpretacja będzie taka, że film jest nudny, bez wyrazu i o niczym. A jeżeli wewnątrz, ktoś np. odczuwa jakieś wewnętrzne "tarcie" czy tęsknotę do czegoś nieokreślonego, zobaczy wiele treści, ale nie patrząc w film, a poprzez film patrząc w siebie. Film więc też jest tylko pretekstem do tego wszystkiego. :)

I z tego co piszesz, to patrzyłeś na film właśnie w ten sposób, przez pryzmat aktualnych przeżyć wewnętrznych. I zobacz, że nie możesz wyjśc dalej w interpretacji niż to co sam doświadczasz. Tak właśnie jest. Zmienią się doświadczenia, to poprzez te doświadczenia ujrzysz coś innego znowu, i tak dalej.

P.S.Oglądałem wczoraj "Aguirre - gniew boży" Herzoga. Trochę podobny film, podobny motyw, o wyprawie w dżunglę w celu odnalezienia wymarzonego El Dorado. Styl kręcenia podobny, nastrojowy, wolny, etc. Można go tutaj polecić jako podobne filmy.

ocenił(a) film na 10

Idealnie to ująłeś. Może za kilka lat zobaczę tam coś innego... a może to samo tylko tym razem nie będzie to marzenie o kajcie tylko jakieś inne, które okazało się być ślepą uliczką. A może jeszcze coś zupełnie innego.

też nie jestem fanem takich przeintelektualizowanych interpretacji... niewiele wnoszą... najciekawsze jest patrzenie co inni widzą przez pryzmat takiego filmu.

Jako, że pisze z przyczepy kempingowej na Helu, na którą wydałem kupę kasy a pobyt tutaj okazał się w sumie porażką - trudno mi inaczej interpretować ten film ;-)
Chociaż chyba właśnie nie do końca porażką bo dużo zrozumiałem.

A Aguirre - coś kiedyś słyszałem ale po tym co napisałeś zaraz go poszukam i obejrzę mam nadzieję niedługo, dzięki!

użytkownik usunięty
aa2xa

Aquirre jest na pewno o wiele prostsze w odbiorze, przy Stalkerze jest trochę dylematów, niedomówień. Ogólnie, tak dodam, ze ja jednak utożsamiam się ze Stalkerem, a nie z resztą bohaterów. W jakimś sensie to oni dla mnie reprezentują 'rozum' (Profesor) i 'serce' (Pisarz). Stalker jest jakby tym co najbardziej wewnętrzne w nas, duszą. Odnaleźć to czego szukamy, możemy tylko w sobie.



Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones