Tak durnej fabuły dawno nie było w kinie. Scenariusz który każdy z nas mógłby napisać na kolanie a potem utopić w toalecie ze względu jego treść, tutaj nobilitowane jest do miana filmu. Dlaczego utopić w toalecie? Bo nie przyszłoby Ci do głowy, że coś tak słabego może zostać nakręcone. Nie wiem ile głupot można było wymyślić w jednym filmie ale tutaj ktoś poleciał po bandzie. "odcięli Ci pół statku ? przypnij kabel do kontrolki w centrum sterowania - voila - znów może latać" ; "nie wiesz jak pokonać wroga? puść im muzykę, najlepiej <<bestie(czy jak to się tam pisze) boys>>,. Okazuje się to skuteczniejsze od laserów" "chcesz w piątkę zaatakować bazę w której znajdują się TYSIĄCE przeciwników? wjedź na motorze , to ich roz*ebie na łopatki"
I do tego obowiązkowa scena w tym typie filmu (w typie - totalne dno ): jest misja do wykonania , w której prawdopodobnie ktoś straci życie, co się dzieje wtedy w amerykańskim filmie ? zaczynają się kłócić kto ma zginąć(!) : "nie, ja pójdę" "nie nie, to ja pójdę, nie chcę żebyś zginął" i tak dalej i tak dalej, oczywiście w tle takiej rozmowy właśnie następuje kataklizm, ale główni bohaterowie znaleźli sobie tego typu rozrywkę w obliczu zagłady. Rozumiem, że taki zarzut można uczynić 50% filmów amerykańskich, ale do diabła - ile to można oglądać. "The same shit over and over and over again" było w jakimś kabarecie i świetnie streszcza to co można obejrzeć na ekranie.

I kiedy starasz się przyjąć tego typu kino na klatę na koniec dostajesz quasi głęboką treść. A JAKŻE ! Okazuje się, że zły charakter ma też "głębszą" historię(co za zaskoczenie!). Oczywiście ta cała historia zostaje opowiedziana w 2 dramatycznych zdaniach podczas których efekty zostają wyciszone, pojawia się muzyka, akcja spowalnia, i w odpowiedzi dobry bohater wypowiada swoją garść frazesów - à la życiowe prawdy. Wtedy prawdopodobnie widz ze USA kontempluje głębie filmu oraz własne zadowolenie, że skonsumował oczyma coś "wartościowego".

Technicznie też film niczym się nie wyróżnia, praca kamery, zdjęcia - przeciętne, gra aktorska ... jaka gra aktorska. Efekty ? nic nadzwyczajnego(z wyjątkiem wizji miasta, o czym poniżej). Dialogi - racz Pan żartować

Podsumowując ( bo jestem pełen hejtu świeżo po seansie) straciłem 2 godziny na produkt czysto komercyjny, bez pomysłu na siebie, będąc w 100% dziełem odtwórczym. Całość podana w półpoważnej, oklepanej jak mata przez Najmana, konwencji.

2/10
2 - za stworzenie wirtualnego miasta Yorktown