PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=682191}

Star Trek: W nieznane

Star Trek Beyond
6,6 49 645
ocen
6,6 10 1 49645
5,8 17
ocen krytyków
Star Trek: W nieznane
powrót do forum filmu Star Trek: W nieznane

50 lecie ST, Idris Elba jako złoczyńca i co? i pstro.. słaby akcyjniak z płytką fabułą.
Kino ST schodzi na poziom letniego blockbustera który zostanie zapomniany tak szybko jak został obejrzany. Z przyjemnością po seansie wróciłem do starych filmów gdzie duch przygody i kosmosu jest wyczuwalny przez cały seans. Na co niestety nie ma miejsca w nowej odsłonie gdzie scena goni scenę, walka walkę a duch przygody "where no man has gone before" został totalnie zapomniany.

Idris Elba - aktor świetny, którego potencjal został zmaronwany, gdzie głębia tragedii postaci? ot, zwykły watażka który złością i zemstą pała.

Scenariusz - płytki, prosty i bez polotu. Historia jakich wiele podana w bardzo powierzchowny sposób.

Dialogi - poziom dla 13latków, wymiany zdań często żałosne (patrz : motyw muzyczny przy rozwałce, patrz dyskusje Spock McCoy, patrz onelinery)

Sceny walki - zrobione w taki sposób że ledwo widać co się dzieje na ekranie.
Efekty - miejscami bardzo kiepskie, aż rażące (patrz jazda motocyklem).Gdzie indziej rewelacyjne (patrz Yorktown)

Z przyjemnością obejrzałem stare star treki zaraz po filmie( nawet słabą część 5tą) gdzie ujęcia są długie, czas na dialog jest przeznaczony w większym stopniu niż szybka wymiana zdań. jest humor który jest niewymuszony, a dodatkowo czuć to "coś", tę przygodę, ten kosmos i tę chemię między postaciami.

Marzy mi sie star trek epicki, 2,5godzinny, z historią jak w Interstellar lub Odysei kosmicznej, rozwojem postaci jak w Babylon 5, akcją jak w firefly. z długimi kadrami na statek, kosmos. gdzie dialogi są czymś więcej niż tylko czysto "operacyjnymi" tekstami pchającymi akcję do przodu. Marzyć zawsze można prawda?

ocenił(a) film na 9
posith

Po zwiastunach przecie bylo wiadome że to plytki wakacyjny blockbuster, ja się po twórcy "szybkich i wściekłych" niczego innego nie spodziewałem xD Też mi się marzy tak epicki film jak mowisz, ale do tego trzeba by zatrudnić np takiego Nolana.

ocenił(a) film na 5
SupremeLeader

po zwastunie też już spłyciłem oczekiwania, ale potem przeczytałem wywiad z Justinem Linem gdzie opowiadał jaki to ambitne treści powrzucali i oczekiwania wzrosły. A potem przyszło rozczarowanie. :) Mimo to trzymam kciuki za część kolejną. choć już wiem że pójdę to wiem też że znowu będę zawiedziony:)

ocenił(a) film na 8
posith

Czy ja wiem? To był całkiem udany film. Reżyser, ku zaskoczeniu całkiem sprawnie sobie poradził. Nie do końca zgodzę się z narzekaniem że ST schodzi na psy. Też lubię poprzednie filmy - z wyjątkami, i muszę powiedzieć, że te nowe są całkiem podobne. Nawet mój ulubiony ST1 jest względnie prostym filmem. Historie opowiedziane w legendarnych starych częściach są siłą rzeczy budowane brakami technologicznymi przemysłu filmowego. Czy winą dzisiejszych twórców jest to, że mają teraz ogromne możliwości kreowania efektów? Raczej nie, mogą to pokazują dużo, czasem jadą po bandzie ale akurat ST-ki nie są przykładami przesadzonych filmów. Nareszcie możemy zobaczyć wspaniałe konstrukcje miast, stacji i statków kosmicznych, dużo tego więc i czasu mało na długie ujęcia. Nie ma już jednej czy czterech makietek, którymi trzeba wypchać 2 godz.

Osobiście krzywię się tylko na jedną rzecz, nie tylko w ST ale generalnie we współczesnych filmach. Na wydolność fizyczną bohaterów. Taki, dajmy na to Kirk w ST W Ciemność dostaje z dyńki od Klingona w hełmie i co ... i nic, ani draśnięcia. Skaczą różni tacy z wysokości i co ... i nic. Naprawdę brakuje mi wysiłku bohaterów i to jest według mnie podstawa do odbioru filmów jako płytkiego. Domyślam się, że nadludzka kondycja postaci umożliwia reżyserowi prowadzenie dynamicznej akcji ale film traci wiarygodność. Historia nagle się wydaje się spłycać bo przecież bohater musi wyłomotać czterech przeciwników, skoczyć w parę miejsc, pojeździć motorem, obalić się, wstać i znów skopać kilku drabów i nie ma już czasu na nic poza onelinerami. Nie ma czasu na pogłębianie postaci bo przecież generalnie idzie im nieźle jak nie dobrze, a szkoda.

ocenił(a) film na 5
sgr

co do pierwszej części Twojej wypowiedzi to rozumiem że może się podobać ten wg mnie przesyt efekciarstwa. Fakt jest że technologicznie można już prawie wszystko i niestety napiętrzenie tych efektów wszędzie jest przytłaczające dla fabuły. Patrz Interstellar masa efektów a jednak film zupełnie inny. Osobiście nie podoba mi się ta przepychanka efektami, powinny być tam gdzie powinny a nie wszędzie. Zgadzam się z Tobą że niedociągniecia techniczne (braki w technologii) powodowały to że próbowano kilkoma makietami wypełnić cały film. wg mnie miało to swój urok, w scenariuszu trzeba było popisać się kreatywnością a także zapełnieniem reszty filmu dialogiem i sensownym rozwinięciem akcji. Dziś właśnie skończyłem ST: Pokolenia i ST: FIrst Contact i to co mnie uderzyło to właśnie ten czas który jest dany bohaterom na poprowadzenie rozmowy dłużej niż krótka wymiana zdań - to buduje te postaci i nadaje im głębię które nowe plastikowe postacie nie mają. Oczywiście jestem też świadom tego że te stare ST to też jest w sumie proste, łatwe i przyjemne kino bez wielkich ambicji. ale jednak jakieś to wszystko było bardziej prawdziwie mimo wszystko. I tutaj dochodzę do drugiej części Twojej wypowiedzi z którą zgadzam się całkowicie.

Niezniszczalność bohaterów w bijatykach, brak zmęczenia to także brak odczuć u widza, bo oglądasz film i w sumie nikomu nie kibicujesz bo patrzysz no to jak na bijących się plastikowych żołnierzyków.

Mnie w obu ostatnich Startrekach (W ciemnośc i W nieznane) denerwuje to że zaangażowano dwóch świetnych aktorów (Cumberbatch'a i Elbę) i nie wykorzystano ich należycie. Oni nawet nie zdążyli w te swoje postacie włożyć nic, bo tempo filmu nie pozwala się zatrzymać na chwilę refleksji. Widz (Czyli ja) nie żywi do nich żadnych uczuć, nie współczuje, nie kibicuje, nie czeka na ich przegraną. poprostu feria barw która leci przez 2h. Tym bardziej razi że to właśnie Star Trek jest tak gwałcony. Gdyby to było poporstu niezależna historia osadzona w kosmosie oceniłbym wyżej.

ocenił(a) film na 8
posith

Tak właśnie jak piszesz, efekty są takie jakie powinien mieć ST. Bogate, szczegółowe i pasjonujące. Współcześnie twórcy deczko zachłyśnięci możliwościami przesycają filmy efektami ale z roku na rok zaczynają panować nad żądzami. Dlatego nie narzekam mocno na ST, jakiś umiar jednak tam jest.

Przyszła mi na myśl, pewne być może nawet usprawiedliwienie braku głębi bohaterów w ST. W końcu znamy ich od wielu wielu lat i raczej nie potrzebujemy budowania postaci od nowa. Wiemy kto jest kim i co nimi kieruje oraz dlaczego reagują tak a nie inaczej. Młodsi widzowie jeżeli ich to interesuje mogą sobie poczytać a jak nie to niech się cieszą obrazami.

Twoje określenie "plastikowi żołnierze" to właśnie podsumowanie tego o co mi chodzi i jest odpowiedzią na pytanie dlaczego relatywnie gładko przechodzi brak głębi postaci. Skoro ich przeżywalność i umiejętności są takie duże to po co mamy się nimi przejmować i tak wyjdą z tego cało bez nadmiernego wysiłku. Czekam z utęsknieniem na filmy w których niby widz wie, że się uda ale widać ból, wysiłek na ekranie. Pewność spada i widz zaczyna mieć obawy, zaczyna się skupiać, analizować i robi się naprawdę interesująco . Oby te czasy kinematografii wróciły.

ocenił(a) film na 6
posith

Zgadzam się, zmarnowano potencjał całej nowej linii czasowej i serii w ogóle. Mam nadzieję, że w końcu powstanie epicki Star Trek - space opera pełną gębą a nie nędzna namiastka Strażników Galaktyki.

ocenił(a) film na 8
Seldo

Zgadzam się zmarnowali potencjał, dużo słabszy od poprzednich dwóch częsci. Miałem nadzieję że wybuchnie ta wojna ludzi z klingonami o czym była mowa w 2.

ocenił(a) film na 6
posith

Kompletnie się z Tobą nie zgodzę. Oglądając ten film miałem wrażenie, że oglądam coś z lat 80-90 a nie cukierowy produkt dla mas. Było dużo skupienia się na postaciach a nie tylko akcja (z drugiej strony ST to zawsze była dla mnie akcja ale kiedyś nie było jak tego porządnie nakręcić). Bardzo dużo smaczków dla nerdów, typowe durne kawały jak to w ST, klimaty z moich lat dzieciństwa aż zaczacające o tandetę tamtych lat. Trochę mi brakowało może Spock vs Kirk ale z tego co zrozumiałem, to miało właśnie pokazać jak oni wyglądają jak nie są "parą". Papużki nierozłączki. Mało przygody w tym filmie? No bez jaj, cały czas coś się dzieje itd itd. Nowe lokacje, nowe wątki, pościgi, skoki, tajemicze budowle, tajemnicze artefakty, pułapki...no to co w przygodzie powinno być. Dla 13 latków? Nie sądzę oni ten film ocenią dość marnie bo nic nie zrozumieją z tych wszystkich smaczków. "motyw muzyczny przy rozwałce" co w nim jest dla 13 latków? A motyw jest ten sam co w 1 filmie jak Kirk ucieka autem. To miało być takie nawiązanie i właśnie też z okazji 50 lecia. Do młodego Kirka i jego natury bycia "chujem i buntownikiem". I idealnie pasuje do nerdowego klimatu przy rozwałce. Przypomniało mi to stare treki, tam też były takie muzyczne powiązania z pop kulturą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones