Niedawno przypomniałam sobie sześć pierwszych filmów pełnometrażowych i łezka mi się w oku zakręciła. Ze wszystkich rzeczy jakie kiedykolwiek nakręcono z członem "Star Trek" w nagłówku najchętniej oglądam te z bohaterami TOS. Kirk, Spock, McCoy, Scotty, Sulu, Chekov, Uhura... Z jednej strony ubolewam nad tym, że nie urodziłam się kilka lat przed nakręceniem pierwszego odcinka, a z drugiej cieszę, że mam możliwość oglądania Star Treka w nieco lepszej wersji niż te pół wieku temu. To fantastyczna seria seriali i filmów, do której zawsze będę chętnie wracać.
Właśnie wkręcam się w "Star Trek: Następne Pokolenie". Choć nic nie zastąpi Kirka i Spocka, to Picard, Data i reszta, powoli acz skutecznie zaczynają zajmować miejsce w moim umyśle :)