Twórcy mieli akurat taką dość kameralną koncepcję na film, bez fajerwerków. Nie ma co nastawiać się na jakąś super rozrywkę , ale daje się obejrzeć...
Nawet sam fakt, że jest to kino niszowe nie broni tego filmu przed niczym. Nie trzeba mieć milionów dolarów żeby napisać logiczny i dobry scenariusz. Bo tutaj sama fabuła czy dialogi to dno i kilometr mułu.
Po jakimś czasie postanowiłem obniżyć mu ocenę, choć dalej twierdzę że nie było tak źle... Tragedia byłaby, gdybym po jego obejrzeniu czuł zażenowanie. Natomiast trochę się dziwię, dlaczego dajesz tak bardzo niską ocenę, jeśli tego typu filmy nie są "z twojej bajki" lepiej sobie odpuścić oglądanie, a nie potem im dowalać jedynką ;-) To tak jakbym ja chciał oglądać musicale lub filmy bollywoodzkie jak jakiś masochista, albo jeszcze gorzej - bez oglądania, wszystkim bez wyjątku tego typu produkcjom stawiał niskie oceny... ;-)
Filmu nie trzeba oceniać w 100% subiektywnie, kierując się gustem. Przeciwnie, ocenia się produkcję jako dzieło filmowe, subiektywizm przy okazji przewija się w ocenie naturalnie. Film był po prostu zły. Fabularna bzdura, bezbarwne postacie, których albo nie stworzyli aktorzy albo w ogóle nie zostały napisane, klasycznie złe dialogi, kiczowate stwory i tania charakteryzacja, dźwięk i montaż jak w szkolnym projekcie. Scenografia nie była najgorsza, choć uboga, a we mnie ciemność na ekranie nie wywołuje emocji.