Wybudowany w 1954 roku, majestatyczny statek Antonia Graza był dumą linii żeglugowych Italian Line. Był on prawdziwym dziełem nowoczesnej sztuki. Wyposażenie jednostki miało w czasie podróży zapewnić pasażerom wszelkie luksusy; mogli oni udzielać się towarzysko w stylowych salonach, uprawiać sport lub przechadzać się po szerokich pokładach, do ich dyspozycji był olbrzymi basen. Centralnym miejscem statku Antonia Graza była wspaniała, wielka sala balowa, gdzie pary mogły przetańczyć całą noc przy romantycznych przebojach granych przez orkiestrę. Kucharze pracowali dniami i nocami, przygotowując dania włoskiej kuchni, które podawano potem w eleganckich jadalniach statku. Uczynna załoga zawsze gotowa była spełniać zachcianki gości. Podróż tym statkiem była po prostu cudownym przeżyciem. Kiedy Antonia Graza wypłynęła w rejs do Ameryki, wiosną 1962, pasażerowie na jej pokładzie nie mieli, na swoje szczęście, pojęcia o przerażającej grozie, która wkrótce, przypieczętowując ich los, stanie się ich udziałem. Warner Bros. Pictures, wraz z Village Roadshow Pictures i NPV Entertainment, przedstawia film Dark Castle Entertainment, Statek widmo, w którym występują JULIANNA MARGULIES, RON ELDARD, DESMOND HARRINGTON, ISAIAH WASHINGTON i GABRIEL BYRNE. Film wyreżyserował STEVE BECK, jego producentami są JOEL SILVER, ROBERT ZEMECKIS i GILBERT ADLER. Autorami scenariusza są MARK HANLON i JOHN POGUE, którzy napisali go na podstawie opowiadania Marka Hanlona. Producentami wykonawczymi filmu są BRUCE BERMAN i STEVE RICHARDS, współproducentami RICHARD MIRISCH i SUSAN LEVIN. Autorem muzyki jest JOHN FRIZZELL. Zdjęcia GALE TATTERSALL; kierownictwo produkcji GRAHAM "GRACE" WALKER; montaż ROGER BARTON. Statek widmo jest dystrybuowany przez firmę Warner Bros. Pictures, należącą do koncernu AOL Time Warner Company, w niektórych krajach dystrybutorem jest Village Roadshow Pictures.
Załoga
- Te włoskie liniowce pasażerskie nie mogły konkurować pod względem szybkości, dlatego budowano je tak, by były pałacami na wodzie. Zaginięcie statku Antonia Graza zgłoszono 21 maja 1962 roku, jego ostatnia znana pozycja znajdowała się w pobliżu wybrzeża Labradoru. Dziwne jest to, że nie odebrano żadnego sygnału o niebezpieczeństwie, w ogóle żadnego sygnału. Statek po prostu zniknął, przestał istnieć. Od tej pory szukał go każdy kapitan, w nadziei, że jednak nie poszedł na dno. Załoga holownika Arctic Warrior jest najlepsza w swoim fachu. Pod dowództwem kapitana Seana Murphy'ego (GABRIEL BYRNE), dzięki doświadczeniu kierownik Maureen Epps (JULIANNA MARGULIES), pierwszego mata Greera (ISAIAH WASHINGTON) i technikom Dodge'owi (RON ELDARD), Munderowi (KARL URBAN) i Santosowi (ALEX DIMITRIADES), potrafią zlokalizować każdy porzucony statek, naprawić go na tyle, by mógł płynąć, a potem przyholować go do brzegu.... Oczywiście, za odpowiednią opłatą. Pilot Kanadyjskich Sił Powietrznych, Jack Ferriman (DESMOND HARRINGTON), wynajmuje załogę holownika do zbadania tajemniczej jednostki, którą spostrzegł dryfującą w pobliżu wybrzeża Alaski, w odległym zakątku Morza Beringa. Opuszczony statek okazuje się wrakiem sławnej Antonii Grazy, zaginionej na morzy od ponad 40 lat. To niesamowite znalezisko - same prawa do niego warte są fortunę. A dodatkowo, według praw morza, każdy opuszczony statek, znaleziony na wodach międzynarodowych, staje się własnością tego, kto go odnalazł i doprowadził do portu. Kiedy załoga Arctic Warrior znajdzie się na pokładzie dziwnego statku, odkrywa jednak, że nie jest on wcale opuszczony. To siedlisko czegoś złego i strasznego tak bardzo, jak nic, co dane im było spotkać wcześniej w czasie ich wieloletnich przygód na morzu. Muszą poznać przeszłość wraku i rozwiązać zagadkę, w której stawką jest ich życie.
Historia taka jak Marie Celeste
- Morze, i ludzie którzy je przemierzają, to nieskończone źródło tajemnic i fascynacji - mówi znany producent Joel Silver, który wraz ze swym wspólnikiem z firmy Dark Castle Entertainment, Robertem Zemeckisem, jest twórcą klasycznej serii horrorów stacji HBO Opowieści z krypty. Wyprodukował także przebojowe horrory Dom na przeklętym wzgórzu i Trzynaście duchów. - W podobny sposób fascynujące są opowieści o duchach, nigdy jednak nie udało się w satysfakcjonujący sposób połączyć tych dwóch tematów. Statek widmo przemawia do mrocznej strony naszej natury, do tej części naszego jestestwa, która lubi się bać, która lubi zastrzyk adrenaliny. Ten film zaspokaja naszą ciekawość odnośnie tego, co tajemnicze i niewyjaśnione. Fabuła filmu Statek widmo łączy zapierającą dech w piersiach akcję na morzu z mroczną opowieścią o duchach. Akcja toczy się na pokładzie Antonii Grazy, luksusowego statku pasażerskiego, o którym sądzono, że zaginął na morzu ponad 40 lat wcześniej. - W Trzynastu duchach zmieniliśmy nieco tradycyjna opowieść o nawiedzonym domu, wzmocniliśmy napięcie dzięki osadzeniu fabuły w domu wybudowanym niemal całkowicie ze szkła - wyjaśnia Silver. - W Statku widmie miejscem, gdzie rozgrywa się akcja, jest opuszczony liniowiec pasażerki, którego zaginięcie zgłoszono w 1962. 40 lat później znajduje go załoga holownika. Widzowie nie tylko są świadkami wydarzeń, jakie dzieją się na nawiedzonym statku, doświadczają także tego samego klaustrofobicznego poczucia braku możliwości ucieczki. Są gdzieś pośrodku oceanu, skąd nie ma gdzie uciec i gdzie nie ma jak ukryć. Kiedy dodamy do tego jeszcze zawartość ładowni, czyli fortunę w złotych monetach, a także niepokojące wizje pasażerów i załogi statku... Otrzymujemy wybuchową mieszankę, w której swój udział mają także bohaterowie, zaślepieni wizją bogactwa. Film Statek widmo zainspirowany został legendami, takimi jak ta o Marie Celeste - w filmie przedstawiono ją jako dwumasztową brygantynę, która wypłynęła z Charleston w Południowej Karolinie do Londynu. Znaleziono ją 59 dni później, opuszczoną przez załogę. Na pokładzie nie stwierdzono żadnych znaków gwałtu, ładunek był nietknięty. - Statek widmo to kolejna wyprawa w obszary pokazane w filmach Dom na przeklętym wzgórzu i Trzynaście duchów: pokazuje wpływ chciwości na zwykłych ludzi, znajdujących się w niezwykłych okolicznościach. - We wszystkich tych trzech filmach zgubą bohaterów jest ich pragnienie wzbogacenia się - mówi Silver. - W pewnym sensie są ofiarami napotkanego zła, ale jednocześnie to ich chciwość jest przyczyną pojawienia się zła, nadania mu mocy zniszczenia. Kiedy załoga Arctic Warrior odkrywa wrak wspaniałego niegdyś statku Antonia Graza, wydaje im się, że wygrali fortunę w kasynie. Jeśli uda im się przeprowadzić niezbędne naprawy i doholują go do portu, staną się krezusami. Choć ich holownik płynął do Anchorage po półrocznym okresie na morzu, nie mogą przegapić takiej okazji. Zwłaszcza, gdy okaże się, że statek ma swój bezcenny sekret. - Ta niewielka grupka ludzi odkrywa olbrzymi skarb, który całkowicie może zmienić ich życia - mówi Ron Eldard, grający postać cynicznego technika Dodge'a. - Ludzie, wystawienie na próbę tego rodzaju, pokazują swoje prawdziwe oblicze: Kim naprawdę jesteś? Co ma dla ciebie znaczenie? Załoga holownika przekonuje się, że złoto pociąga ich nie mniej, niż kusiło pierwotnych pasażerów i załogę statku. Ale czy czeka ich ten sam koszmarny los?
Najlepsza cholerna załoga w tym całym biznesie
Odzyskiwanie wraków to bardzo niebezpieczne zajęcie; uszkodzenia zatopionych bądź opuszczonych statków naprawiane są pod wodą, często w niebezpiecznych, a niemal zawsze w niezwykle zimnych wodach. Załoga holownika Arctic Warrior pływa razem od lat, wspólnie wyszukując zaginione lub opuszczone statki, naprawiając je w nadziei zwrócenia prawowitym właścicielom lub otrzymania sowitego wynagrodzenia, gwarantowanego w kodeksach morskich. Sukces wymaga pracy zespołowej, każdy członek załogi jest specjalistą w swoim zakresie, a ich umiejętności są niezbędne w trakcie pracy. Kierownikiem zespołu jest Maureen Epps, "serce i kręgosłup załogi", jak mówi o niej reżyser Statku widma, Steve Beck, którego dziełem jest także poprzedni hit firmy Dark Castle, Trzynaście duchów. - Epps jest silna niczym huragan. Dobrze współpracuje się jej z mężczyznami, ponieważ zmusiła ich do zrozumienia, że jest im co najmniej równa, jeśli nie lepsza. Szybko pojęli, że jest tak naprawdę, dzięki czemu pod jej kierownictwem tworzą zgraną grupę, zdolną do wykonywania wszelkich niezbędnych i nierzadko bardzo wyczerpujących działań. Obsadzając tę kluczową rolę, filmowcy musieli znaleźć aktorkę, która w wiarygodny sposób przedstawiłaby twardą, a jednocześnie pełną zapału kierowniczkę zespołu. Wszystkie te cechy znaleźli w osobie Julianny Margulies, znanej z wyróżnionej nagrodą Emmy roli siostry Carol Hathaway w serialu telewizyjnym Ostry dyżur. - Julianna posiada niesamowitą siłę i inteligencję, a także rodzaj empatii, wymaganej przez tę rolę - mówi Silver. - Kiedy się ja trochę pozna, człowiek po prostu wie, że ona naprawdę wytrzymałaby na holowniku, w zespole twardych wreckerów, że nie załamałaby się postawiona przed obliczem nieziemskiego zła. - Epps jest specem od wszystkiego - swoją postać opisuje Margulies. - Jest zastępcą kapitana statku, w części także właścicielką całego interesu, jest też nurkiem i nawigatorem. W jej naturze leży rzucanie się na głęboką wodę, zabieranie się za sprawy, których pewnie nie powinna się dotykać. W przeciwieństwie do pozostałych nie ma rodziny, dlatego holownik jest jej całym życiem. Cale dnie spędza na morzu, być może życie tam jest trudne i nie pachnie różami, ale ona po prostu to kocha. Partnerem biznesowym Epps i jednocześnie kapitanem Arctic Warriora jest Sean Murphy, którego gra Gabriel Byrne, aktor o międzynarodowej sławie. - Widzowie natychmiast muszą uwierzyć w Murphy'ego - całe życie spędził na morzu, wie o nim wszystko, widział rzeczy, których nie widzieli inni - mówi Silver. - Gabriel Byrne roztacza wokół siebie aurę władzy i pewności siebie, jaka wynika z życia pełnego doświadczeń. - W roli Murphy'ego zawsze widziałem Gabriela - przyznaje Beck. - Ma w sobie taką żarliwość, jakiej wymaga ta rola, a także prawdziwy smutek w oczach, co przydało głębi jego postaci. Według Byrne'a, Murphy jest - odrobinę cyniczny, chropawy - mężczyzna zmęczony nieco życiem. Marynarz, dla którego morze stało się narkotykiem, niezmordowany w sposób, będący udziałem wielu ludzi morza. W zamierzchłych czasach to właśnie ludzie tacy jak on tworzyli historię, rozszerzając dalej i dalej granice znanego świata. Życie bez specjalnych więzów jest dla nich bardzo pociągające. - Fascynują mnie tacy ludzie. Prawdę mówiąc, sam jestem do nich nieco podobny - mówi Byrne. Byrne'a przyciągnęła do filmu także fascynacja horrorem. - Uwielbiam straszne filmy, takie, w którym wiele jest niepokoju i grozy - mówi aktor. - Uważam także, że sam pomysł filmu jest wielce intrygujący: nawiedzony statek, który wydobywa z ludzi to, co w nich najgorsze. Kluczową rolę Jacka Ferrimana, pilota, który dostrzega Antonię Grazę dryfującą na wodach morza Beringa, a potem chce ją przejąć wspólnie z załogą Arctic Warriora, filmowcy powierzyli Desmondowi Harringtonowi, który wystąpił wcześniej w filmach Byliśmy żołnierzami i Chłopaki mojego życia. - Ferriman to facet trzymający się zazwyczaj na uboczu - mówi Harrington. - Lata samolotami zbierającymi dane pogodowe w bardzo odległych rejonach, jest nieco bojaźliwy jeśli chodzi o kontakty z innymi ludźmi. Kiedy więc nagle przychodzi mi żyć pośród zahartowanej załogi holownika, jest to dla niego prawdziwy wstrząs. Ludzie ci jednak intrygują go - zwłaszcza Epps. Na pokładzie Arctic Warriora znajduje się także inny wielbiciel Epps. Dodge, którego gra Ron Eluard. - Jest on kimś w rodzaju żartownisia - mówi Beck - ale jego uczucie do Epps jest prawdziwe. Jego postać znajduje się w filmie, by wprowadzić nieco humoru i jednocześnie napięcia. Ron doskonale dał sobie radę z tą rolą. - Dodge to po prostu jeden z facetów z tego holownika - wypowiada się Eluard. - Zazwyczaj to wyluzowany gość, ale zawsze staje po stronie Epps. Kiedy niektórzy z członków załogi doświadczają tych dziwnych wizji, Dodge koncentruje się na jednym - chce uruchomić statek. Nie ma zielonego pojęcia o wszystkich nadnaturalnych wydarzeniach, jakie dzieją się wokół niego. Isaiah Washington został wybrany do roli Greera, pierwszego oficera holownika, najbardziej okrzesanego spośród całego zespołu. - Greer to gentleman, który szuka swojego miejsca na Ziemi - mówi Washington. - Znajduje się na takim etapie życia, że chce się usamodzielnić, ale póki jeszcze jest na pokładzie holownika, haruje wraz z innymi. Na pokładzie wraku spotyka bardzo tajemniczą postać, a jego udziałem stają się przeżycia inne, niż pozostałych członków załogi. Nowozelandzki aktor Karl Urban i pochodzący z Australii Alex Dimitriades grają Mundera i Santosa. - Santos to mechanik - mówi Beck. - Potrafi naprawić wszystko na statku - za wyjątkiem swoich nie najlepszych stosunków z kapitanem Murphym. - Munder to facet, którego wszyscy na pokładzie cenią za umiejętności techniczne - kontynuuje Beck. - Jeśli chodzi o maszyny, to prawdziwy geniusz, ale ubiera się jak niechluj, je jak niechluj i zachowuje się jak niechluj - cóż, w sumie to po prostu właśnie niechlujny facet. - Munder trzyma się raczej z tyłu, ale jest świetny w swoim fachu - mówi Urban. - To mechanik pokładowy, specjalizuje się w naprawie kadłubów. Podoba mi się w nim to, że choć to taki niechluj, jest tak dobry w tym co robi. Do obsady głównej należy także australijska aktora Emily Browning, grająca rolę Katie, ducha dziewczynki, która jest kluczem do rozwiązania zagadki Antonii Grazy - Katie to naprawdę słodka dziewczynka - mówi Browning, która dla tej roli musiała nauczyć się mówić z angielskim akcentem. - Jest niewinna, lecz chce zemścić się na ludziach, którzy ją skrzywdzili. Od dawna miała nadzieję, że ktoś trafi w końcu na statek, ktoś, kto zostanie jej przyjacielem. Kiedy więc pojawia się Epps, Katie jest naprawdę szczęśliwa - pomiędzy nimi nawiązuje się nić prawdziwej przyjaźni. - Emily wykonała kawał dobrej roboty - z uznaniem wypowiada się Beck. - Dzięki niej postać Katie nabrała prawdziwej głębi. Choć bardzo chce pomóc załodze holownika uciec z nawiedzonego wraku, nie jest jedynie małą dziewczynką, wrzuconą w środek historii o duchach - Katie chce zemsty.
Panowie, nie pozwólmy paniom czekać
W charakterystycznym dla wytwórni Dark Castle stylu, film Statek widmo jest od początku do końca pełen napięcia. W gruncie rzeczy to klasyczna opowieść o nawiedzonym domu, tyle że jej akcja toczy się na morzu. Niezmiernie ważne było, by plany Antonii Grazy wywoływały u widzów uczucie niepewności, lęku, by były pełne mrocznej atmosfery. - Bohaterowie filmu nie są po prostu ot tak uwięzieni - podkreśla Silver. - Praktycznie rzecz biorąc, znajdują się w miejscu, z którego nie ma jak uciec. Nie mogą liczyć na nadejście pomocy, nie mogą także uciec z wraku. Lokacje pokazane w filmie musiały być niezwykle ponure, musiały pokazywać, że bohaterowie filmu są uwięzieni nie tylko na statku, lecz że więzi ich także przestwór oceanu. Praktycznie od samego początku wiadomo było, że zdjęcia nie będą kręcone na pokładzie prawdziwego statku - Mieliśmy pokusę nakręcenia tego na pokładzie jakieś prawdziwej jednostki - mówi Beck. - Oglądaliśmy nawet kilka, ale za każdym razem zastanawialiśmy się - Jak przeniesiemy tędy sprzęt? W jaki sposób uda nam się wcisnąć w ten ciasny korytarz? - Kiedy kręci się zdjęcia, czasami konieczne jest wybicie dziury w ścianie po to, by nakręcić jakieś ujęcie. Na statku zbudowanym ze stali nie jest to możliwe. Doszliśmy do wniosku, że kręcenie na prawdziwym statku wymusi na nas zbyt wiele ograniczeń. Zamiast tego filmowcy zdecydowali się wybudować własny statek. Kluczową sprawą okazało się znalezienie kierownika produkcji, który podołałby takiemu zadaniu. - Nasza kierowniczka produkcji, Grace Walker, ma już na swoim koncie budowę naprawdę niewiarygodnych planów - mówi Silver. - Widzowie najpierw widzą ten pełen majestatu liniowiec pasażerski w jego najlepszych dniach, potem widzimy go po czterdziestu latach, gdy jest praktycznie wrakiem. Jest równie przekonujący w obu swych wcieleniach. Niesamowita przemiana. Walker, która pracowała, między innymi, nad budową planów do filmów Królowa przeklętych i Wyspa doktora Moreau, mówi, że budowa rozmaitych części statku była bardzo ciężkim zadaniem. - Nigdy wcześniej nie budowałam statku - to było bardzo ciekawe! Wśród planów, jakie wybudowaliśmy, były naturalnej wielkości pokłady dziobowe i rufowe, maszynownia i ozdobna sala balowa. Mostek Antonii Grazy to jeden z ulubionych planów reżysera filmu. - Uważam, że to bardzo nastrojowe miejsce, zarazem straszne i fascynujące - czuć tam cmentarzem - mówi Beck. - Niesamowicie podobało mi się to, co zaprojektowali graficy. Walker z zadowoleniem przyjęła także możliwość stworzenia wspaniałej sali balowej statku. - Wszystkie wielkie liniowce pasażerskie z tego okresu miały fantastyczne sale balowe, w których każdy detal wyposażenia był dziełem sztuki. Konstruktorzy statku zatrudniali włoskich designerów, których zadaniem było zaprojektowanie wspaniałego wnętrza. Wygląd naszej sali balowej jest wzorowany na sali, jaka znajdowała się na statku Andrea Doria, jednym z wielkich włoskich statków pasażerskich z lat .50 ubiegłego wieku. Styl tego wnętrza nie miał sobie równych, mieliśmy wiele źródeł książkowych, na podstawie których opracowaliśmy wygląd sali balowej Antonii Grazy. Niektóre z planów wykorzystywano na otwartym morzu, musiały więc spełniać pewne ściśle określone kryteria. - Pomagali nam prawdziwi konstruktorzy statków - mówi Walter. - To oni zaprojektowali kadłub statku, zadbali o to, by miał właściwy kształt i mógł po prostu pływać po morzu. Wielki pokład dziobowy statku musiał powstać na lądzie - To była replika wybudowana w rzeczywistej wielkości, nie zmieściłaby się w studio - wyjaśnia kierowniczka produkcji. - Zdjęcia, o jakich myśleliśmy, wymagały także, by widać było na nich niebo za burtą, dlatego, by osiągnąć taki efekt, plan wybudowano na szczycie wzgórza. Kolejnym trudnym zadaniem było takie skonstruowanie planu maszynowni, by przez długi czas mógł być zalany wodą. - Maszynownię wybudowaliśmy we wnętrzu zbiornika wodnego, stojącego w jednym ze studiów. Miałam pewne obawy czy całość wytrzyma napór tej ilości wody, o jakiej myśleliśmy, ale okazało się, że nie było powodów do niepokoju. Ponieważ fabuła filmu wymagała pokazania statku przed 40 latu, w okresie jego największej świetności, konieczne było wybudowanie planów pokazujących statek w tym okresie, a następnie doprowadzenie ich do stanu ruiny i rozpadu. Proces ten - często znacznie bardziej czasochłonny niż stworzenie iluzji nowości na świeżo wybudowanym planie - wymagał zatrudnienia ponad 250 pracowników, pracujących przez dłuższy czas 24 godziny na dobę. Mówi Gabriel Byrne - Nie pracowałem wcześniej na planach tak wspaniałych, jak te, które wybudowała Walter. Prawdziwe dzieło sztuki, biorąc pod uwagę, że musiała wybudować praktycznie cały statek. - Zrobili naprawdę kawał dobrej roboty - zgadza się Julianna Margulies. - Kiedy spędza się dzień w dzień 12 godzin na zimnym, mokrym, ciemnym i zadymionym planie, to naprawdę zaczyna działać na aktora. Dzięki temu łatwiej jest wczuć się w swoją rolę.
Wydaje mi się, że zobaczyłem coś, co nie ma prawa istnieć
W realizacji Statku widma olbrzymią rolę odgrywały efekty wizualne, zarówno komputerowe, jak realizowane przy użyciu modeli. - Musieliśmy stworzyć wielki statek pasażerski, a także spory holownik, którego wygląd odzwierciedlałby charakter pływającej nim załogi - mówi producent Gilbert Adler. - Byliśmy przekonani, że najlepszym sposobem wywarcia właściwego wrażenia na widzach, będzie realizacja efektów specjalnych przy użyciu modeli. Oczywiście, model naszego statku nie należał do najmniejszych - miał prawie 12 metrów długości i ważył kilka ton. - Osobiście uważam, że zdjęcia modeli wyglądają na ekranie o wiele lepiej niż ujęcia zrealizowane komputerowo - mówi Beck. - Ma się lepszą kontrolę nad szczegółami i wyglądem powierzchni modelu. Kierownik ekipy realizującej efekty wizualne, Dale Duguid, miał również wiele powodów, dla których nie chciał tworzyć liniowca całkowicie w pamięci komputera. - Antonia Graza to skomplikowany obiekt - wyjaśnia. - Zarówno wtedy, jak widzimy ją w pełni chwały, jak i w czterdzieści lat później, na statku widoczne jest mnóstwo szczegółów, wiele detali umieszczonych jest w taki sposób, że sprawiałyby duże trudności przy modelowaniu w środowisku 3D. Poza tym dochodzi do tego sprawa stworzenia wiarygodnie wyglądającego oceanu. Zdecydowaliśmy więc, że do stworzenia realistycznie wyglądającego na ekranie statku, pełnego szczegółów, których chciał Steve, najlepiej będzie wybudować jego model. Efekty widoczne podczas filmy powstały dzięki połączonemu wysiłkowi kilku zespołów artystów-grafików komputerowych, zespołu odpowiedzialnego za dopasowanie do siebie wszystkich elementów, ludziom zajmującym się opracowaniem ruchu i modelarzom. Duguid zwraca szczególną uwagę, na rolę jaką odgrywa sprawna współpraca wszystkich zespołów w stworzeniu wiarygodnej iluzji. - Kiedy widzowie zobaczą wszystkie elementy połączone w jeden obraz, spodziewam się, że zdecydowana większość z nich w ogóle nie zauważy większości efektów specjalnych. Rozmaite duchy, które nawiedzają wnętrza statku, oddziaływają w bardzo realny sposób na członków załogi holownika. Filmowcy włożyli dużo wysiłki w nadanie im wrażenia cielesności. - Duchy powinny być zawsze szokująco realistyczne - mówi Beck. - Wtedy mają największą moc oddziaływania. Kiedy jednak doda się do tego zbyt dużo efektów, staje się to nie straszne, a po prostu śmieszne. - Wszystkie nasze duchy powstały dzięki wykorzystaniu aktorów bądź rekwizytów - dodaje Duguid. - Ich gracja i swoiste piękno to wynik sposobu filmowania i pewnych efektów specjalnych, dodanych w fazie postprodukcji. Chcieliśmy, by nasze duchy miały coś w sobie. Rzeczy z naszego świata są - mówiąc ogólnie - raczej solidne, ciepłe, kolorowe, ale te, które pochodzą ze świata duchów, są wyprane z barw, pojawiają się jedynie na krótko. Patrzysz na nie, mrugasz okiem, a ich już nie ma. Chcieliśmy by było to widoczne na ekranie. Na planie produkcji pracowali także Jason Baird i Howard Berger, odpowiedzialni za specjalne efekty protetyczne. Ich zadaniem było wprowadzenie do filmu trochę krwi, by wzmocnić oddziaływanie na widzów. Beck docenia zdolność tych panów do - wprowadzenia wrażenia natychmiastowej grozy w dokładnie określonym momencie. Obaj mają świetne wyczucie tego, co będzie odpowiednie w danej chwili i ile krwi można pokazać widzowi... - Musieliśmy się sporo napracować - mówi Berger. - W filmie jest sporo ciał, wymagało to wykonania wielu efektów protetycznych, a także sztucznej krwi i wnętrzności. - Musieliśmy także zrobić repliki niektórych bohaterów - mówi Bard. - Jedną z nich była naturalnej wielkości wodoodporna lalka przedstawiająca kapitana Murphy'ego, którą wykorzystywaliśmy do kręcenia ujęć, w których nie mógł on wystąpić osobiście. Duża liczba efektów specjalnych w filmie oznaczała także, że sporą część ujęć aktorzy kręcili na "zielonym tle". Kiedy wykorzystuje się tę technikę, aktor kręcony jest na tle o jednolicie zielonej barwie. Podczas postprodukcji tło jest usuwane, zastępuje się je tłem sfilmowanym niezależnie od aktora. W rezultacie widz dostrzega oba połączone i współgrające obrazy. Choć zdjęcia wykonane dzięki tej metodzie wyglądają dobrze na ekranie, stawia ona pewne wyzwania aktorom. - Praca w technice "zielonego tła" była dla mnie najciekawszą częścią całej produkcji - mówi Isaiah Washington. - Właśnie wtedy można naprawdę pokazać co się potrafi. Wokół ciebie nie ma nic, co mogłoby pomagać, trzeba pamiętać o wielu sprawach ważnych z technicznego punktu widzenia. Wszystkie gesty muszą być precyzyjne, cały czas trzeba zachować skupienie. Praca w tej technice nie była łatwa, ale Steve jasno powiedział, czego od nas oczekuje i sądzę, że się nie zawiódł.
Liniowiec pasażerski? A ten skąd się tu wziął?
Idealne warunki do realizacji filmu ekipa znalazła w Warner Roadshow Studios, mieszczących się na australijskim Złotym Wybrzeżu. - Bardzo dobrze wspominam realizacje trzech części Matrixa w Australii - mówi Silver. - Kraj posiada bardzo zróżnicowane tereny, produkcja filmowa stoi tu na wysokim poziomie, a ekipy Australijczyków należą do najlepszych na świecie. To doskonałe miejsce do kręcenia filmów. - Realizacja wymagała od nas dość długiego przesiadywania w wodzie - dodaje Adle. - Z tego właśnie powodu kręcenie filmu w tych studiach było dobrym pomysłem. Mogliśmy kręcić sceny w wodzie we względnym komforcie i w doskonałych warunkach. Ponieważ większa część filmu dzieje się na morzu i pod powierzchnią wody, przy realizacji niektórych scen aktorzy musieli korzystać z pomocy kaskaderów, sporą jednak część ujęć wymagających tężyzny fizycznej kręcono z ich udziałem. - Żeby zagrać Epps musiałam ostro wziąć się za siebie, ćwiczyłam nawet po zakończeniu dwunasto, czy czternastogodzinnego dnia pracy - mówi Margulies. Aktorka cieszyła się z okazji pochwalenia się swoją kondycją - W wielu scenach musiałam nurkować z butlą. Na szczęście prywatnie sporo nurkuję. Miałam także niesamowicie dobrą dublerkę, podziwiam ją za jej umiejętności. Któregoś dnia musieliśmy rozciągnąć w wodzie siatki przeciw rekinom, bo zaczęły krążyć w miejscu, w którym kręciliśmy scenę. W przeciwieństwie do swej ekranowej koleżanki, Byrne nie przepada za scenami wymagającymi wykorzystywania kaskaderów - Prawdę mówiąc - mówi - nie lubię scen tego rodzaju. Mam złe doświadczenia. Paliłem się już i topiłem, nie są to miłe wspomnienia. Wszystko jednak skończyło się dobrze, a praca tutaj była naprawdę czymś niesamowitym. Pokochałem Australię, chętnie będę tu jeszcze kiedyś pracował.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.