Polska to kraj skrajności. Albo czarne, albo białe. Kawy z mlekiem się tu nie lubi. Podobnie jest z filmami. Albo kręci się produkcje dla idiotów, którzy podczas spazmatycznych ataków śmiechu z dowcipów o poziomie deski klozetowej wypadał im popcorn z gęby, albo nadambitne kino, poruszające jedynie ważne i mądre tematy życiowe. Jeszcze można by taką sytuację przeboleć, gdyby filmy te prezentowały chociaż przyzwoity poziom realizatorski i były sprawnie opowiedziane.
Kwieciński zrobił film środka. Rozrywkowy, niejednoznaczny gatunkowo(co jak widzę, nastręcza wielu problemów widzom), ale z ambicjami. Są więc ciekawe postacie, intrygujący pomysł fabularny, są emocje(od śmiechu do płaczu), płynnie prowadzona narracja, jest wysoki poziom realizatorski. Czego chcieć więcej? Chyba jedynie bardziej wyrobionej widowni.
Primo- Nie neguję że dla ciebie to świetny film każdy ma swoje zdanie i nikomu nie wolno narzucić swojego zdania. Tak więc szanuję twoje zdanie, ale nie zmienia to faktu że dla mnie ten film jest do d...
Dlaczgo?- właśnie dlatego że od środka. Nie tyle ma najgorsze cechy obu typów, ale dlatego że ni to ambitniak ni to komedia romantyczna- dla Ciebie może to dobry pomysł ale jak dla mnie jest miałkie. I to bardzo.(Nie chodzi o to że nie rozumie filmu- po prostu nie bawi mnie konwencja). Co do ciekawych postaci- owszem jest kilka interesujących jak np. Gralewski albo Pani Anna, ale jest też kilka takich że mam ochotę odejść od ekranu-Bożena ten Romek(no comments)i chińska chałastra(nie mam nic do Chińczyków, ale tu wyglądają na nierozgarniętych idiotów) Sam pomysł, żeby "nasi" statystowali przy chińskim filmie jest ciekawy. Opowiedzieć ich losy i spotkania z ekipą- świetnie! Ale jak to powiedział Leszek Miller, nie liczy się jak kto zaczyna, ale jak kończy...
Co do emocji- sorry, ale jedyne uczucie to oczekiwanie aż to się skończy
Gdy tylko pokazano wszystkich bohaterów wiedziano jak to się skończy- smutku tu wogule nie było, a humor i zaciekawienie wprowadzał jedynie K. Kiernaszowski. Co do narracji to było nudna- dłużyzn pełno, nie potrzebnych scen chodzonych z Bartoszem Opanią w roli głównej- za dużo.
Co do realizacji przyznaję rację- niezłe zdjęcia muzyka duży+, a scenografia ujdzie w tłoku. Czego chcieć więcej?
1. Więcej namiętności(ogólnie uczuć)
2. Szybszego tempa
3. Więcej inteligentnego kina
4. Więcej humoru:)
5. Więcej Kiernaszowskiego i Romantowskiej
6. Mniej banalnych love story
7. Więcej wprawy w reżyserii(Biała Sukienka, która było prawdziwym debiutem, wyszła o niebo lepsza)
8. Być pewnym czego się chce(a nie miszmasz z kilku gatunków)
To tyle w tym temacie
P.S W filmie jest jedna ciekawa metafora: że Chińczyki to tak naprawdę...Polacy. Stereotypowa myślą o nas, opierają się o proste myślenie i nie dopuszczają myśli o ludzkim indywidualiźmie. Tyle że tak jest na całym świecie... Polak i Chińczyk nie są bardziej smutni ani bardziej weseli- są tak podobni jak to możliwe. Tyle że pokazanie chińców jako idiotów całkowicie skopało ten pomysł
Pozdro
Spodziewałem się po tym filmie dużo więcej... Ten film jest jakiś, taki nijaki. Nie wzbudził we mnie żadnych emocji, a już na pewno nie śmiechu. Niektóre sytuacje strasznie przewidywalne i robione "na siłę" /np. podpalenie statku/. Ucieszyłem się nawet jak się ten film skończył, bo wiało straszną nudą. Na pewno drugi raz tego filmu nie obejrze. Ale za chwilę włączę sobie po raz kolejny Joba i się pośmieję na dobranoc :)